Rychło okazało się, że zmiana państwowości na części Górnego Śląska przyniosła potworną inflacje, biedę, chaos i korupcję. Te zjawiska szczególnie dotknęły Rybnik i okolice, gdzie życie stało się najdroższe w województwie!
Na przełomie czerwca i lipca 1922 roku następowało przejmowanie przez Polskę części obszaru Górnego Śląska przyznanego jej przez Radę Ambasadorów zgodnie z postanowieniami z 20 października 1921 roku. Wkrótce po zmianie państwowości ludność tego obszaru doznała wielkiego zawodu i rozczarowania z powodu nowych realiów polityczno-społecznych. Pod rządami polskimi rozpętała się potworna inflacja, która skutkowała pogłębiającym się kryzysem i niebywałą biedą. Ceny podstawowych towarów konsumpcyjnych wzrosły średnio 150 razy w stosunku do cen przedwojennych, zaś i tak skromne zarobki tych, co mieli pracę, wzrosły zaledwie 50 razy.
Żądania związkowców
Na to wszystko nałożyły się bezlitosne podwyżki podatków od osób fizycznych, które na rok 1922 polski fiskus naliczył według wymiaru z 1919 roku z 500-procentowym dodatkiem. Położenie rodzin górnośląskich stało się dramatyczne, wypłaty następowały co 10 dni, a w przejętych zakładach produkcyjnych z braku należytej organizacji pracy zapanował totalny chaos. Aby zapobiec lub złagodzić te niekorzystne zjawiska w gospodarce przemysłowej, Konfederacja Kartelu Związków Zawodowych Zjednoczenia Zawodowego Polskiego 15 sierpnia 1922 roku zwróciła się do władz polskiej części Górnego Śląska o wprowadzenie odpowiednich rozporządzeń.
W pierwszej kolejności związkowcy zażądali obniżenia kosztów produkcji przez jak najszybsze zniesienie ceł na wszystkie towary i części zapasowe do maszyn, których w Polsce w ogóle nie można było nabyć. Równie szybko należało przyśpieszyć rozbudowę infrastruktury kolejowej, przez zwiększenie liczby parowozów, wagonów i dworców przetokowych oraz ograniczenia bałaganu, który "wnosi pozamiejscowy personel maszynowy i biurowy z braku znajomości tutejszych warunków i wysokich wymagań zawodowych, czego nie umie, albo nie może dostosować się do tutejszych stosunków".
Walczyć z patologiami
W sprawach socjalnych konfederacja związkowa domagała się powołania korporacji zarządzającej funduszami pobieranymi przez pracodawców węglowych z podatku węglowego, w celu zapewnienia mieszkań dla fali uchodźców z niemieckiej części Górnego Śląska. Ponadto zażądano powierzenia sprzedaży mięsa gminom i zakładom przemysłowym, zaś w przypadku opornych rzeźników, którzy przetrzymują i nie chcą sprzedawać mięsa po ustalonych cenach, domagano się pozamykania składów. Zwrócili też związkowcy uwagę, aby ze względu na trudności komunikacyjne polskie władze postarały się zawczasu o wystarczającą liczbę wagonów potrzebnych do przewozu ziemniaków na zaopatrzenie zimowe.
Skandaliczne stosunki międzyludzkie pogłębiały liczne nieprawidłowości dotychczas tutaj nie spotykane, jak grabież mienia publicznego, afery, spekulacje, lichwa i korupcja. Te patologiczne zjawiska szczególnie okrutnie dotknęły Rybnik i jego okolice, gdzie utrzymanie stało się najdroższe w województwie śląskim. Aby zapobiec protestom ludności doprowadzonej do skrajnej nędzy, w poniedziałek wielkanocny 1922 roku na sali Zoernera w Rybniku zebrało się około 200 prezesów i przedstawicieli górnośląskich rad zakładowych, w celu ustalenia doraźnych środków dla zwalczania drożyzny i innych niepożądanych zjawisk.
Diagnoza i terapia
Jako przedstawiciele władz koalicyjnych w zebraniu uczestniczyli angielski pułkownik Witting oraz adiutant kontrolera powiatowego porucznik Radonia, obecny też był komisarz policji w Rybniku Paweł Świertnia. Ustalone wspólnie przyczyny zaostrzającej się sytuacji społeczno-politycznej, narastających nieprawidłowości i wygórowanych cen oraz podjęte kroki zaradcze idące w kierunku zahamowania tych zjawisk przedstawione zostały Komisji Międzysojuszniczej w Opolu za pośrednictwem obecnych na spotkaniu oficerów koalicyjnych. W sprawie uregulowania nadmiernych cen w Rybniku na łamach "Sztandaru Polski" nr 160 z 19 lipca 1922 roku starosta powiatu rybnickiego dr Oskar Krupa (1874-1925) wydał urzędowe rozporządzenie.
Oto jego treść: "Ceny najpotrzebniejszych artykułów spożywczych są w mieście jak i w niektórych okolicach powiatu rybnickiego w porównaniu do cen w dzielnicach przemysłu okropnie wygórowane. Z powodu tego zachodzi obawa, że w krótkim czasie powstanie bunt żywnościowy. Dlatego zwracam się do wszystkich kupców, handlarzy jak i do wieśniaków, aby swe ceny zrównali z cenami jakie są w dzielnicach przemysłu." W tym trudnym okresie odwiedził Górny Śląsk korespondent warszawskiej gazety "Sztandar Polski", który w numerze 192 z 26 sierpnia 1922 roku bardzo trafnie ujął swe spostrzeżenia. Przede wszystkim zdumiony był zachowaniem Górnoślązaków, że w przeciwieństwie do przygarniętych rodaków z Pomorza rzucających sarkazmy, groźby i przekleństwa na Polskę, tutaj nic podobnego nie usłyszał.
Na szali uczuć
"Jeśli nawet mówią o jakichś niedogodnościach nowego stanu rzeczy, mówią jakby po akademicku, bez goryczy, z wyrozumieniem. Bodaj, że to ta krew, przelana w powstaniu, tak jeszcze gra na szali uczuć. Śląsk Górny nie chce być niewdzięcznikiem wobec swej własnej krwi ofiarnej. Lecz takich uczuć dobrych nie należy nigdy wystawiać na zbyt daleko idącą próbę ..." – pisał korespondent. Nie na długo starczyło tej akademickiej wyrozumiałości. Coraz częściej dochodziło do protestów i ulicznych rozruchów za przyczyną pogłębiającej się nędzy i głodu. Do pierwszych gwałtowniejszych wystąpień doszło w Królewskiej Hucie i Katowicach, równocześnie rady zakładowe kopalni Dębieńsko i Emma w Radlinie w imieniu czterotysięcznych załóg uchwaliły ostre rezolucje, domagając się podniesienia zarobków według wartości dolara i zaopatrzenia w żywność po przystępnych, a nie paskarskich cenach.
Załoga kopalni Knurów zebrana dnia 25 sierpnia 1922 roku w liczbie około czterech tysięcy robotników wystosowała do władz wojewódzkich rezolucję, domagając się wyrównania strat inflacyjnych przeliczanych do dolara, lepszego zaopatrzenia w artykuły pierwszej potrzeby oraz zniesienia w powiatach rybnickim, rudzkim i świętochłowickim dopłat w wysokości 2 marek niemieckich do 1 funta (0,5 kg) mięsa. Z kolei 6,5-tysięczna załoga kopalni Charlotta w Rydułtowach 27 sierpnia 1922 roku uchwaliła rezolucję skierowaną do Związku Pracodawców w Katowicach, aby ponownie dla załóg kopalń i hut rozprowadzano żywność po cenach zakupu.
Stan wyjątkowy
Z powodu niebywałej dotąd inflacji zwrócono się również do Wspólnoty Pracy, aby ta pertraktowała z pracodawcami o wprowadzenie wypłaty tygodniowej. Wreszcie załoga zażądała od rządu polskiego, aby wspólnie z Ligą Narodów wprowadzić na polskim Śląsku środek płatniczy w walucie polskiej. Na zakończenie tej rezolucji cała załoga oznajmiła, że jeżeli nic się nie zmieni, to dalsze utrzymanie spokoju i lojalności w stosunku do nowych władz polskich będzie pod wielkim znakiem zapytania. Te groźne robotnicze zapowiedzi przybrały wymiar realny, kiedy w sobotę 9 września 1922 roku kopalnie wstrzymały wypłaty z powodu braku środków płatniczych.
Na ulice Katowic wyszły tłumy niezadowolonych mieszkańców, które zaczęły demolować sklepy i rabować towary. Interweniująca policja wycofała się pod naporem rozjuszonych ludzi i dopiero przybyłe wojsko zdołało przywrócić porządek w mieście. Ponad 300 osób zostało aresztowanych, zaś do dyrekcji policji ciężarowe automobile zwoziły zrabowane towary odebrane protestującym. Nazajutrz z powodu zaistniałych wypadków nieposłuszeństwa społecznego, oporu przeciw władzy, zakłócenia porządku publicznego, plądrowania, rabunku, wymuszenia, podpaleń itd., władze wojewódzkie ogłosiły stan wyjątkowy i zwróciły się z wnioskiem do Rady Ministrów w Warszawie o zaprowadzenie sądów doraźnych w części górnośląskiej województwa śląskiego.
Ustępstwa władzy
Istotą działania tych sądów było natychmiastowe osądzanie każdego przyłapanego na gorącym uczynku popełnienia powyższych wykroczeń na karę śmierci. Wyrok skazujący na śmierć ogłoszony przez sąd doraźny nie potrzebował żadnego zatwierdzenia, nie podlegał apelacji, a jego wykonanie musiało nastąpić w ciągu 24 godzin od ogłoszenia.Rozruchy, protesty, rezolucje i ostrzeżenia śląskich robotników wymusiły częściowe ustępstwa władzy. Wojewoda śląski Józef Rymer 12 sierpnia 1922 roku oficjalnie ogłosił wprowadzenie do obiegu marki polskiej (mkp), która funkcjonować miała równolegle z marką niemiecką (mkn).
Jednocześnie apelowano do ludności, aby po otrzymaniu wynagrodzenia w nowej walucie nie dochodziło do jej natychmiastowej wymiany na markę niemiecką, co mogłoby osłabiać siłę nabywczą marki polskiej. Kiedy pomimo wprowadzenia nowej waluty inflacja nadal galopowała, z dniem 1 grudnia 1922 roku Sejm Śląski postanowił znieść na polskim Górnym Śląsku markę niemiecką i zaprowadzić tylko walutę polską. Motywowano ten krok przekonaniem, że żaden kraj należący politycznie i finansowo do dwóch oddzielnych państw nie może prawidłowo funkcjonować.
Wypłaty w transzach
Liczne protesty wymusiły również większą częstotliwość wypłat, co związane było z trwającą inflacją i topniejącą z dnia na dzień wartością zarobionego pieniądza. W związku z tym 28 września 1922 roku weszło w życie porozumienie pomiędzy Związkiem Pracodawców i organizacjami robotniczymi w sprawie wynagrodzeń, które odtąd wypłacane było w trzech transzach: pierwsza zaliczka Vorschuss wypłacana była każdego 28 dnia miesiąca, druga w ośmiu dniu następnego miesiąca i reszta zarobku w 18 dniu tego samego miesiąca.
150 – przeciętnie tyle razy w stosunku do czasów przedwojennych na polskiej części Górnego Śląska wzrosły ceny podstawowych towarów konsumpcyjnych. Skromne zarobki tych, co mieli pracę, wzrosły natomiast zaledwie 50 razy.
Komentarze