Wiosenna orka.
Wiosenna orka. "Gość Niedzielny", lata 30. / Archiwum

 

Nie mamy co narzekać. był Po tej lekturze każdy nas powinien dziękować Bogu, że nie urodził się w czasach feudalnych!

 

Od najdawniejszych czasów mieszkańcy ziemi rybnickiej podlegali bardzo surowemu i rygorystycznemu prawu polskiemu. Prawo to zobowiązywało do prac pańszczyźnianych, wykonywania wszystkich poleceń swego pana lub jego przedstawicieli i składania daniny w naturze w postaci produktów rolnych. Do tych wszystkich powinności dochodziła obowiązkowa dziesięcina na rzecz plebana i kościoła parafialnego.

 

W feudalnym ucisku

 

Największym ciężarem dla chłopów było odrabianie pańszczyzny. W dokumencie z 4 stycznia 1559 roku wydanym przez głównego starostę księstw Jana Oppersdorffa ustalono roczny zakres robót pańszczyźnianych, które poszczególny chłop musiał wykonać od każdej posiadanej i uprawianej włóki pola (włóka to 30mórg –17,955ha). Było tego mnóstwo, a nienależyte wywiązanie się z obowiązków zazwyczaj karano publiczną chłostą.

Po wykupieniu stanowego państwa rybnickiego przez króla pruskiego w 1788 roku, przeciętnie na jednego poddanego przypadało 54 dni służby zaprzęgowej i 90 dni służby ręcznej. Roboty pańszczyźniane chłopi odrabiali własnymi zaprzęgami, najczęściej sześć razy w tygodniu po pół dnia, zaś w żniwa pięć i pół dnia. Ten sam terminarz obowiązywał zagrodników pracujących w polu ręcznie. Chałupnicy natomiast pracowali tylko dwa razy w tygodniu po pół dnia, zaś przy młóceniu sześć razy po pół dnia, za co dostawali co siedemnasty korzec wymłóconego zboża.

 

Okowy pańszczyzny

 

Prace pańszczyźniane rozpoczynano w poniedziałki od południa, co z pewnością miało związek z głęboko zakorzenioną tradycją hulaszczego spędzania niedzielnych wieczorów w karczmach. Spis przeprowadzony przez rząd pruski na terenie dóbr rybnickich wykazał, że chłopi w większości posiadali jednego konia oraz dwa woły, których używano jako zwierząt pociągowych. Większość zagrodników hodowała wynajęte od dziedzica krowy, za które rocznie odprowadzali cztery talary za sztukę, jeśli ktoś nie posiadał ziemi, na wynajętą krowę otrzymywał od dworu furę siana ładowaną na dwa konie. W całym państwie rybnickim krów takich naliczono wówczas 511.

Inną formą zniewolenia chłopów było tzw. przywiązanie do ziemi, co oznaczało zakaz samowolnego opuszczania wsi bez zgody pana. Chłop nie mógł też zmienić miejsca zamieszkania bez pozwolenia i wykupu, a wykup był nierealny dla biednych włościan. Pan zgodzić się musiał na zawarcie każdego małżeństwa, przez co miał decydujący wpływ na kojarzenia par wśród swych poddanych. Istniał też w państwie rybnickim niespotykany gdzie indziej zwyczaj, że co roku obywatele miasta oraz włościanie prezentowali na dworze swe dorosłe córki, z których państwo wybierało sobie czeladź do wszelkich posług.

 

Dyktat księcia

 

Życie chłopów poprawiło się nieco dopiero po Wiośnie Ludów (1848-1849), więc ucisk trwał wieki. Warto tu cofnąć się do czasów średniowiecza, kiedy największą władzę ustawodawczą i wykonawczą sprawował książę, który zarządzał sadownictwem, udzielał praw miejskich i targowych, wydawał zezwolenia na zakładanie młynów i stawów, ustalał wysokość myta oraz cła. Rozdzielał też różne dobra, stąd też nastąpił podział własności na książęcą, rycerską, klasztorną i kościelną. Po księciu najważniejszy był kasztelan, stojący na czele kasztelanii składającej się z kilku okręgów, które z kolei obejmowały pewną liczbę wsi. Natomiast właściciele większych posiadłości, którzy posiadali prawo wymierzania sprawiedliwości i prawo służby rycerskiej, nazywani byli baronami.

Na czele każdej wsi stał sołtys (wójt), który posiadał pewne przywileje związane z funkcją. W XVI i XVII wieku wraz z rozwojem gospodarki folwarcznej oraz w następstwie zwiększanej pańszczyzny wieś ubożała, sołtysi zaś coraz bardziej uzależniali się od swego pana. Zwiększający się wyzysk oraz arogancja szlachty i ziemiaństwa doprowadziły w końcu do społecznego buntu, które w latach 1848-1849 pod nazwą Wiosny Ludów doprowadziło do szerokich zmian i reform w krajach europejskich.

 

Po Wiośnie Ludów

 

2 maja 1850 roku w Prusach weszła w życie wydana przez rząd ustawa uwłaszczeniowa. Zniesiono też poddaństwo chłopa, obowiązkową pańszczyznę i wszystkie inne zniewalające powinności. W praktyce byt chłopskich rodzin dalej uzależniony był od pracy na pańskim, ale chłopi otrzymywali już za nią wynagrodzenie w postaci płodów rolnych lub pieniędzy. Dopiero po tych przemianach sołtys na wsi nie podlegał już dziedzicowi, ale bezpośrednio staroście królewskiemu. Zaczęły się tworzyć pierwsze samorządy gminne, dzięki czemu władzę najniższej instancji mogli bezpośrednio sprawować sami chłopi. Zmieniała się też pozycja społeczna mieszkańców wsi. Już w średniowieczu przynależność do odpowiedniego stanu z reguły była dziedziczna i zależała od areału uprawianej ziemi i posiadanego majątku.

Według tych kryteriów ludność dzieliła się na karczmarzy i młynarzy, wolnych chłopów zwanych kmieciami lub siodłakami mających zazwyczaj około 10 ha ziemi (w języku niemieckim nazywano ich "bauer" albo "gebauer", co spolszczono na obraźliwe "gbur"), zagrodników posiadających zwykle o połowę mniej ziemi niż kmiecie, chałupników mających najwyżej pół hektara ziemi uprawne, komorników mieszkających kątem u zatrudniających ich gospodarzy, wymowników, którzy przekazali już swoje gospodarstwa spadkobiercom i teraz bytowali na tzw. dożywociu, zwanym też wymówkiem lub wycugiem, biedoty wiejskiej najmowanej do robót sezonowych przez zamożniejszych gospodarzy.

 

Zagrodnik czy kmieć

 

Podobnie jak w kręgach arystokracji, również poszczególne stany chłopskie były głęboko zróżnicowane, bowiem jak wysoko stał szlachcic nad kmieciem, tak z kolei ten wywyższał się ponad zagrodników, chałupników i komorników. Podział na grupy społeczne władze pruskie formalnie stosowały aż do pierwszej wojny światowej (1914 rok), pomimo że już od połowy XIX wieku dozwolony był obrót ziemią pomiędzy chłopstwem, w następstwie czego niejednokrotnie zagrodnik był o wiele zamożniejszy od kmiecia.Warunki, w jakich żył i jeden, i drugi, dziś trudno sobie jednak nawet wyobrazić.

W 1863 roku Karol Miarka (1825-1882) pisał: "Górnoślązak lada jaką stawia chatę, nie starając się o to, jak długo trwać będzie. Ponieważ ojciec cielęta i świnie karmił w izbie, więc i on to za rzecz uznaje słuszną." Na Śląsku i w regionie rybnickim od najstarszych czasów podstawowym budulcem domów i zagród były z lekka ciosane surowe pniaki, które dopiero w połowie XIX wieku zaczęto przecierać ręcznymi piłami. Domy były małe, kryte słomą i bez kominów, ściany budynków uszczelniano mchem i słomą, w późniejszym okresie ściany izb mieszkalnych wylepiano również gliną. Podłoga w takich domach wykonana była z gładko ubitej gliny, zwanej klepiskiem lub nalepą.

 

Źródło pożarów

 

Jeszcze w XVIII wieku, a nawet w pierwszej połowie XIX wieku budowano chaty kurne z otwartym paleniskiem na nalepie, z którego dym uchodził przez otwór wycięty w powale albo nad drzwiami siennymi. Taki system był powodem częstych pożarów, dlatego też w 1730 roku właściciel państwa rybnickiego hrabia Gabriel Węgierski (właściciel 1695-1735) nakazał budowę kominów w domach mieszkalnych. W ciągu sześciu miesięcy, bo taki termin wyznaczył hrabia, wszystkie obejścia na koszt właścicieli wyposażono w kominy konstrukcji drewnianej. Po objęciu państwa rybnickiego przez króla pruskiego w 1788 roku, kominy drewniane stopniowo zastępowano murowanymi.

Zwyczajowo każdy dom posiadał ustalony rozkład pomieszczeń. W największej izbie z piecem skupiało się życie całej rodziny, tam przyrządzano i jedzono posiłki, wykonywano wszystkie potrzebne prace i odpoczywano. Obok pieca stało łóżko gospodarzy, dzieci i starcy sypiali zimą na ciepłym glinianym piecu, młodzież i dorośli na ławach ustawianych wzdłuż ścian, latem zaś urządzali sobie legowiska po strychach, komorach, stajniach i stodołach. W komorach przechowywano żywność oraz niezbędne przedmioty i narzędzia, w sieni było miejsce na żarna, stępy i uprząż.

 

Przy jednym stole

 

Posiłki jadano wspólnie przy jednym stole. Domownicy zasiadali wokół wielkiej misy i drewnianymi łyżkami nabierali ugotowaną strawę, którą spożywali z chlebem. Jadłospis był ubogi, z mąki pszennej przyrządzano kluski i placki, jęczmień przerabiano na pęczak albo krupy, proso na kaszę jaglaną, z gryki wytwarzano kaszę gryczaną, często spożywano groch i fasolę, a z roślin okopowych kapustę, rzodkiewkę i rzepę. Prócz tłuszczów zwierzęcych do gotowania używano olejów roślinnych wytłaczanych z lnu, konopi albo rzepaku. Dużo spożywano nabiału w postaci mleka, masła i serów. Mięso było rarytasem na chłopskim stole i w niewielkich ilościach jadano je jedynie w niedziele i święta.

Dopiero w drugiej połowie XIX wieku w wyniku reform i uwłaszczeń biedniejsi włościanie masowo zaczęli hodować zwierzęta i drób, co zmusiło władze do wydawania częstych zarządzeń regulujących wypas zwierząt hodowlanych na placach i drogach wiejskich. Ważnym składnikiem diety były ryby, głównie w okresie częstych postów. Duże znaczenie miał też las, który dostarczał miodu z barci, grzybów, jagód i ziół leczniczych. Łowiectwo było domeną arystokracji, dlatego dziczyznę serwowano wyłącznie na pańskich stołach.

 

Ważny ziemniak

 

Znaczącą odmianą w zwyczajach żywieniowych wprowadziły ziemniaki, które na Śląsku zaczęto uprawiać dopiero po 1755 roku. Wzrastające znaczenie ziemniaka w gospodarce rolnej doprowadziło nawet do protestów uprawiających zboża chłopów i młynarzy, którzy domagali się ograniczenia jego uprawy. Ze względu jednak na walory odżywcze władze pruskie w 1768 roku zarządzeniem zobowiązały każdego gospodarza do założenia plantacji tej byliny i wysadzania co najmniej pół korca bulw (1 korzec rybnicki to 280 litrów), zaś zagrodników do wysadzenia minimum czterech garnców (1 garniec to około 3,5 litra).

 

 

Obowiązki chłopa wedle Jana Oppersdorffa
Jeden korzec w zimie i jeden w lecie orać żąć i zawieźć do stodoły; Jeden dzień gnój wozić; Jedną furę zrobić według woli pana; W każdym kwartale zwieźć furę drzewa; Przy budowie zrobić trzy fury z drzewem, kamieniami lub wapnem; Jeden dzień trawę kosić, zgrabić i zwieźć; Jeden dzień pomagać przy stawianiu płotów; Łowić ryby w stawach i zawieźć je do sadzów; Odbywać obowiązkową straż; Za wyjątkiem czasu żniw z każdego domu jedna osoba ma na łowy się zgłosić; Kobiety od włóki rocznie mają dwa dni pracować przy lnie, konopiach lub w ogrodzie, strzyc owce i uprząść sztukę przędziwa. Codziennie też z miasta i każdej wsi po dwóch ludzi miało się zgłaszać na zamek dla stróżowania i wykonywania prac nakazanych przez pana lub jego urzędników, zazwyczaj przy budowie obiektów, transporcie drzewa do tartaku, nagonkach podczas polowań itp.

 

 

 

 

10 ha – tyle ziemi zazwyczaj mieli karczmarze, młynarze i wolni chłopi zwani kmieciami lub siodłakami, którzy należeli do najbogatszych ludzi na wsiach

 

Komentarze

Dodaj komentarz