Juliusz Roger / Jzef Kolarczyk
Juliusz Roger / Jzef Kolarczyk

 

Czy lekarz i społecznik zmarł na skutek ataku serca, czy został postrzelony? To jest pytanie, na które już raczej nie poznamy odpowiedzi.

 

7 stycznia 1865 roku zmarł nagle dr Juliusz Roger, nadworny lekarz księcia raciborskiego Wiktora I Maurycego von Hohenlohe-Waldenburg-Schillingfuerst (1818-1893) rezydującego na zamku w Rudach. We wszystkich publikacjach poświęconych fascynującej osobowości medyka jako przyczynę śmierci podaje się udar serca. Dr Juliusz, mężczyzna przystojny, kawaler, wykształcony w najlepszych uczelniach europejskich, odszedł w wieku zaledwie 46 lat, podczas polowania, które urządzono w lasach między Rachowicami a Kozłowem w rejonie Gliwic.

 

Droga na dwór

 

Julius Augustus Roger urodził się 28 lutego 1819 roku w małej wiosce koło Ulm w Wirtembergii. Po ukończeniu gimnazjum w Augsburgu w 1839 roku wstąpił do nowicjatu braci benedyktynów w Ottobeuren, jednak ze względów zdrowotnych musiał szukać innej drogi życia. Najpierw podjął studia filozoficzne w Monachium, ale kierunek mu nie odpowiadał, przeniósł się więc na uniwersytet w Tybindze, który ukończył z dyplomem doktora medycyny.

W 1843 roku rozpoczął praktykę w szpitalu i kontynuował studia specjalistyczne. Trzy lata później przeniósł się do kliniki uniwersyteckiej w Tybindze, chcąc poświęcić się pracy naukowej. W tym czasie na Górnym Śląsku, wtedy peryferyjnej dzielnicy państwa pruskiego, rozszalała się epidemia tyfusu. Ludzie masowo umierali, wyludniały się całe wsie, zmarłych nie miał kto grzebać. W tak tragicznych okolicznościach, z polecenia księcia Wirtembergii Fürstenberga, 28-letni lekarz Juliusz Roger wstąpił na służbę księcia raciborskiego Wiktora i w 1847 roku przybył do jego siedziby w Rudach.

 

Lekarz społecznik

 

Przez 18 lat, aż do swej śmierci, z narażeniem zdrowia i życia dzielnie walczył z chorobami, nędzą i zacofaniem wśród najbiedniejszych. Meritum jego podejścia do swych obowiązków może być ogłoszenie, które w 1850 roku umieścił w jednej z gazet: "Osoby nie posiadające żadnych środków materialnych otrzymają bezpłatna poradę i lekarstwa częściowo lub całkowicie nieodpłatnie (...) Całkiem biedne osoby posiadające świadectwo ubóstwa, których choroba czy konieczność zabiegu operacyjnego będzie zmuszała do dłuższego pozostania, będę utrzymywał i leczył bezpłatnie, jak długo wystarczą środki."

Z inicjatywy Juliusza Rogera powstały szpitale w Rudach, Pilchowicach i Rybniku oraz sierociniec w Lyskach. W latach 1858-1861 zbudowano szpital św. Karola w Rudach, z salą operacyjną, ponad dwudziestoma łóżkami dla dorosłych i dziesięcioma dla dzieci. Ufundowała go para książęca Wiktor I Maurycy i Amelia von Fürstenberg, a nadano mu nazwę Karistift, na cześć ojca księżnej, Karola Egona von Fürstenberga. Utrzymanie szpitala należało do pary książęcej, za zarządzanie odpowiadali kolejni przyboczni lekarze księcia. Wszyscy pracownicy pałacu i członkowie służby leczeni byli nieodpłatnie, inni za symboliczną opłatą.

 

Drugi szpital

 

W połowie XIX wieku dr Juliusz Roger przejął pod swą opiekę mały 24-łóżkowy szpital w Pilchowicach, który w 1814 roku założył Antoni Wenzel z Rybnika w budynku klasztornym należącym do zakonu Braci Miłosiernych. Pod nowym zarządem kosztem 21 tysięcy marek starą lecznicę rozbudowano na 50 łóżek oraz dobudowano do niej kaplicę, w której umieszczono obraz św. Anny podarowany przez papieża Piusa IX (1792-1878, Ojciec Święty od 1846). Fundusze na ten cel zebrał dr Roger od licznych darczyńców.

Od początku szpital specjalizował się w leczeniu gruźlicy i chorób płuc wśród najuboższych, dlatego też od większości pacjentów nie pobierano opłat. Aby lecznica mogła funkcjonować, dr Roger musiał ciągle zabiegać o ofiarodawców, sam zaś wszystkie apanaże za pracę w tym ośrodku przeznaczał na jego utrzymanie. Dziś Szpital Chorób Płuc im. Św. Józefa w Pilchowicach ma ponad 100 łóżek i należy do znanych śląskich placówek zdrowia tej specjalności.

 

Największe wyzwanie

 

Największym jednak wyzwaniem, jakiego podjął się dr Juliusz Roger, była budowa szpitala dla kobiet w Rybniku. Powołał fundację, wysyłał listowne prośby o wsparcie dzieła do licznych organizacji społecznych, przyjaciół i znajomych, co zaowocowało hojnymi datkami z całej Europy. Niestety, dr Roger nie dożył nawet rozpoczęcia budowy, która ruszyła w 1868 roku – trzy lata po jego śmierci. Dodajmy, że z rozmachem, powiat i miasto Rybnik przekazało na ten cel grunt, materiały budowlane oraz pokryło koszty robocizny i transportu.

Książę Wiktor I Maurycy bezpłatnie dostarczał ze swych lasów drewno oraz wspierał finansowo całe przedsięwzięcie. Oficjalne oddanie do użytku nowo powstałej lecznicy nastąpiło 8 kwietnia 1869 roku. Na cześć inicjatora szpital nazwano Julius-Krankenhaus. Opieką nad chorymi zajęły się Siostry Miłosierdzia z Zakonu św. Franciszka.

 

Pieśni, owady i ptaki

 

Bezpośrednia styczność z ludnością śląską, jej kulturą i zwyczajami zafascynowały Juliusza Rogera. Zaowocowało to m.in. zebraniem 546 pieśni i przyśpiewek ludowych z tekstami i nutami w opracowaniu pt. "Pieśni Ludu Polskiego w Górnym Szląsku". W przygotowaniu zbioru pomagał mu nadworny kapelmistrz z Rud Karl Schmidt, który wysłuchał i zapisał melodie 294 pieśni. Tę imponującą pracę opublikował we Wrocławiu wydawca Hugon Skutsch.

Juliusz Roger zajmował się też entomologią, czyli zbieraniem i badaniem owadów. Odkrył na ziemi śląskiej ponad 400 nieznanych dotychczas gatunków chrząszczy, których opisy opublikował w kilkunastu pracach na ten temat. Jego kolekcja owadów zebranych na naszych ziemiach zachowała się do końca drugiej wojny światowej w Niemieckim Muzeum Entomologicznym w Berlinie. Jako pasjonat ornitolog posiadał też dr Roger pokaźny zbiór ptaków żyjących w lasach rybnicko-raciborskich.

 

Jak umarł dr Roger?

 

Wszystkie te przesłanki obrazują nam człowieka wszechstronnie wykształconego, o licznych zainteresowaniach, mądrego i dobrego. Trudno uwierzyć, że aż tyle uczynić można w tak krótkim życiu. Przedwczesna śmierć Juliusza Rogera do dziś budzi wiele kontrowersji. W dniu jego zgonu książę Wiktor w nekrologu napisał: "Dzisiaj w południe odszedł nagle z tego świata królewski sanitariusz dr Juliusz Roger w wieku 46 lat, w wyniku apopleksji. Zmarły poświęcił mi i memu domowi 17 lat najlepszej i wiernej służby, jako lekarz. W tym długim okresie miałem okazje poznać i pokochać jego wspaniałą osobowość, tak, że to wczesne odejście prawdziwego przyjaciela pozostawia we mnie głęboki smutek".

Po kilku dniach już nie apopleksja, a udar serca był oficjalną przyczyną śmierci. Jednak wszystkie nieoficjalne poszlaki wskazywały, że dr Juliusz Roger został umyślnie lub nieumyślnie postrzelony podczas polowania. Ceremonie pogrzebowe w obecności tłumów ludzi prostych, arystokracji i inteligencji odbyły się 11 stycznia 1865 roku w Rudach. Ciało złożono w grobie na cmentarzu parafialnym przy kościółku św. Marii Magdaleny.

 

Przesłanie z zaświatów?

 

Żadna z wersji tragicznej śmierci Juliusza Rogera nie jest dostatecznie przekonująca. Kiedy przed laty w zadumie stałem nad jego mogiłą, odkryłem coś zdumiewającego. Na awersie cokołu krzyża grobowego z piaskowca widnieją inskrypcje w języku niemieckim i polskim: "Tu spoczywa królewski radca sanitarny dr Juliusz Roger". Na rewersie dolnej partii tego samego cokołu, tuż przy gruncie, wykuty jest w języku niemieckim tekst, który według "Biblii Tysiąclecia" brzmi następująco:

"Szczęśliwy ten, kto myśli o biednym (i o nędzarzu), w dniu nieszczęścia Pan go ocali. Psalm XI. 2." Nie byłoby w tym nic szczególnego, ale cytowany tu jest werset 2 z Psalmu 41, a nie werset 2 z Psalmu 11, który z kolei wg "Biblii Tysiąclecia" brzmi: "Bo oto grzesznicy łuk napinają, kładą strzałę na cięciwę, by w mroku razić prawych sercem." Czy to błąd kamieniarza? Czy też jest to przesłanie o prawdziwej przyczynie śmierci dr. Juliusza Rogera? Być może w zamyśle autora tej inskrypcji ukryty przekaz jest taki: "Szczęśliwy ten, kto myśli o biednym (i o nędzarzu), w dniu nieszczęścia Pan go ocali." (Psalm 41.2.) "Bo oto grzesznicy łuk napinają, kładą strzałę na cięciwę, by w mroku razić prawych sercem." (Psalm 11.2.

 

Wdzięczność i pamięć

 

Dr Juliusz Roger zapisał się w dobrej pamięci Górnoślązaków, zwłaszcza powiatu rybnickiego. Po jego śmierci mieszkańcy Lysek i pracownicy sierocińca w nekrologu napisali: "Już nigdy miłujące i stroskane serce Twe nie zbliży się do łoża boleści, nigdy litość Twoja nie znajdzie drogi do chat opuszczonej biedoty". Miejsce tragicznej śmierci dr. Juliusza ludność upamiętniła ustawieniem krzyża, pod którym złożono kamień w kształcie serca z niemieckojęzycznym wierszem. Napisał go przyjaciel Juliusza Rogera poeta August Heinrich Hoffmann von Fallersleben (1798-1874): "Głęboko w serca nasze się wpisałeś; W wiedzę i dobroć wielce bogaty śpieszyłeś z pomocą do każdej chaty; Dla Twoich byłeś przyjacielem i doradcą; Dla chorych pociechą, dla biednych ojcem".

 

Józef Kolarczyk

 

Park w szpitaliku
Przez cały okres istnienia szpitala w Rudach (w latach 1861-1972) posługę pielęgniarek sprawowały tam siostry franciszkanki (ostatnia siostra przełożona zmarła w 1980 roku). Obecnie w zachowanym budynku lecznicy zwanym dziś szpitalikiem Rogera mieści się siedziba Ośrodka Edukacyjnego Zespołu Parków Krajobrazowych Cysterskie Kompozycje Krajobrazowe Rud Wielkich im. Juliusza Rogera.

 

 

1

Komentarze

  • Henryk Kaletka Ku czci wielkiego Doktora 12 lutego 2020 09:59Swoją fascynacją Kulturą Polską...jako Niemiec...zasłużył na to by być wzorem Współczesnej Europy....

Dodaj komentarz