Dr Adam dziurokprezentuje pierwszy tom książki o Gornym Ślasku w PRL / Ireneusz Stajer
Dr Adam dziurokprezentuje pierwszy tom książki o Gornym Ślasku w PRL / Ireneusz Stajer

Ireneusz Stajer
Ktoś może powiedzieć, że czerwiec 1946 roku nie był przełomowy w wymiarze górnośląskim, podobnie styczeń 1947. Historycy zaczynają włączać obie daty do narracji o polskich miesiącach. Jakie miały one znaczenie dla naszego regionu?
-Co do ich przełomowości nie można mieć wątpliwości. Referendum z 30 czerwca 1946 i wybory do Sejmu Ustawodawczego z 19 stycznia 1947 były fundamentem nowej ludowej władzy. Tak naprawdę niewiele znaczyły poprzedzające je fasadowe akcje wyborcze. Bo złamano wówczas morale społeczeństwa. Straciła na sile aktywna dotąd opozycja PSL-owska i podziemie antykomunistyczne. Nowa władza pokazała, że nie liczy się tzw. wola narodu. Wszyscy wiedzieli, że komuniści dopuścili się fałszerstw na niespotykaną skalę – mówi dr Adam Dziurok, naczelnik oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN w Katowicach.
Propaganda i represje
W województwie śląskim Polska Partia Robotnicza ruszyła z machiną propagandową w maju 1946 roku. Dr Dariusz Węgrzyn z IPN podkreśla, że w czerwcu miała już ona totalny charakter. PPR i Polska Partia Socjalistyczna organizowały masówki i wiece w każdej najmniejszej nawet miejscowości. Szczególnie zadbano o elektorat wiejski, do którego wysłano agitatorów partyjnych. 10 ekip propagandowych wyposażono w aparaty filmowe. PPR miała pełną kontrolę nad obsadą funkcji przewodniczących i wiceprzewodniczących obwodowych komisji referendalnych. W województwie śląskim na ponad 900 takich stanowisk PSL nie otrzymało ani jednej funkcji przewodniczącego i tylko pięć wiceprzewodniczących. Służba bezpieczeństwa represjonowała działaczy PSL i drugiej legalnie istniejącej partii opozycyjnej - Stronnictwa Prac
Trzy pytania
W takiej to atmosferze przeprowadzono referendum. Ludzie mieli odpowiedzieć na trzy pytania: 1. Czy jesteś za zniesieniem Senatu, 2. Czy chcesz utrwalenia w przyszłej Konstytucji ustroju gospodarczego, zaprowadzonego przez reformę rolną i unarodowienie podstawowych gałęzi gospodarki krajowej, z zachowaniem ustawowych uprawnień inicjatywy prywatnej? 3. Czy chcesz utrwalenia zachodnich granic Państwa Polskiego na Bałtyku, Odrze i Nysie Łużyckiej? Partie Bloku Demokratycznego (PPR, PPS, Stronnictwo Demokratyczne i Stronnictwo Ludowe) rekomendowały głosowanie trzy razy „tak”. PSL wezwało do negatywnej odpowiedzi na pierwsze pytanie, podziemna Wolność i Niezawisłość do „nie” na dwa pierwsze pytania, a konspiracyjne Narodowe Siły Zbrojne do odrzucenia referendum w całości.
„Bratnia pomoc”
Oficjalne wyniki mogły świadczyć o przytłaczającym zwycięstwie komunistów i ich sojuszników oraz klęsce opozycji. Na każde pytanie miało bowiem zagłosować „tak” od 84 do 90 procent osób. Prawda była zupełnie inna, rzeczywiste wyniki były odwrotne. Dr Węgrzyn zaznacza, że kluczowa okazała się „bratnia pomoc” Związku Radzieckiego. Od 20 czerwca 1946 roku w Polsce przebywali sowieccy oficerowie bezpieczeństwa na czele z płk. Aronem Pałkinem, którzy sfałszowali blisko 6 tysięcy protokołów referendalnych komisji obwodowych. Wyniki w pozostałych około 5 tysiącach pozmieniali rodzimi funkcjonariusze urzędu bezpieczeństwa. - O skali tego zjawiska w województwie śląskim świadczą dane, które udało się uzyskać wywiadowi Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. Wywiadowcy trafili do komisji wyborczych nie jako przedstawiciele PSL, a PPS, dzięki czemu mogli zrelacjonować nieprawidłowości w swoich raportach.
Skala fałszerstw
-Niewyobrażalną skalę fałszerstw poznaliśmy dzięki dzięki dopuszczonym do komisji osobom niepewnym lub – jak mówiono wówczas – niejednolitofrontowym – akcentuje dr Dziurok. O nieprawidłowościach wspominali nawet uczciwi PPR-owcy. -Niedawno przepisywałem wyniki referendum w powiecie raciborskim. W kilku komisjach głosowało powiedzmy 1250 osób. I na wszystkie pytania była ta sama odpowiedź „tak”. Inne komisje fałszowały bardziej „z głową”, pozostawiając nieco „nie” - tłumaczy naczelnik BBH IPN w Katowicach.
Podobnie było z wyborami w styczniu 1947 roku. - Oficjalnie zwyciężył Blok Demokratyczny, czyli PPR i partie sojusznicze, które miały uzyskać ponad 80 procent głosów. Prawdziwy wynik był zdecydowanie odmienny. Za PSL wypowiedziało się w skali kraju około 60 procent osób – wylicza szef BBH IPN w Katowicach.
Inne metody
Dodaje, że metody fałszowania były tym razem nieco inne niż podczas referendum. - Zachowały się wytyczne, że przed wyborami rozpisano scenariusz głosowania. Przykładowo na 100 kart wrzuconych do urny 80 głosów miało paść za BD, a 10 za PSL. Oprócz fałszerstw stosowano szykany i nacisk. Wykreślano z list wyborczych osoby, które mogłyby poprzeć PSL. Zawieszano całe listy kandydatów opozycji. Aktywiści PPR organizowali wycieczki do lokali wyborczych, zbierali ludzi, których prowadzili do urn. Ci przechodzili obok czekających w kolejce na formularz wyborczy osób i demonstracyjnie wrzucali glosy za Blokiem Demokratycznym. W ten sposób zastraszano wyborców – wyjaśnia dr Dziurok.
Bez wątpienia obie daty były przełomowe także na Górnym Śląsku. Dr Węgrzyn reasumuje, że wszystkie 54 miejsca w Sejmie Ustawodawczym, jakie można było zdobyć w tym województwie, przypadły kandydatom zblokowanym. Na 1 606 716 głosujących oficjalnie za PSL wypowiedziało się tylko 41 519. Całą Polską, w tym Górnym Śląskiem zaczęli władać komuniści wraz ze stronnictwami sojuszniczymi.
Ustawione referendum w powiecie rybnickim
W jednym z zachowanych dokumentów czytamy: „Obywatel Grychtoł Józef, członek PPS, jak również komisji wyborczej, wyraził się następująco: mówił, że referendum zostało sfałszowane, a w Starostwie Rybnickim przez dwa dni siedzieli referencji z UB z Katowic, którzy sami kartki przeliczali i wynik głosowania ustalali. Wynik w Rybniku 80 procent „nie” tak musiałby wyglądać, a tu było odwrotnie. Grychtoł Józef jest urzędnikiem Wydziału Powiatowego. Obywatel Motyka Franciszek oświadczył, iż w jego obwodzie było 80 procent „nie”. Obywatel Brandys Karol, członek SP, naczelnik gminy w Radlinie powiat Rybnik oświadczył, że w jego obwodzie było 90 procent głosów „nie”. Obywatel Bula Jan, członek PPR, oświadczył, iż w jego miejscowości była większa ilość głosów „nie”. Obywatel Żymełka, członek PPR, oświadczył, że w jego obwodzie przeważały głosy trzy razy „nie” (pisownia oryginalna).
Źródło: „Górny Śląsk w Polsce Ludowej. Przełomy i zwroty”, pod red. Adama dziuroka i Bernarda Linka, IPN Katowice, PIN – Instytut Śląski w Opolu, 2016

Komentarze

Dodaj komentarz