20014809
20014809


Barbara Rimpler: - Nie znam statystyk na ten temat. Trzeba jednak pamiętać, że prawie w ogóle ich nie leczono, gdyż logopedia znalazła u nas powszechne zastosowanie gdzieś w ostatnich trzydziestu latach. A przypadki wad wymowy znane były już starożytnym; wystarczy tu podać przykład Cycerona. Kiedyś zresztą takich przypadłości jak na przykład seplenienie w ogóle nie traktowano jako wady wymowy, a rodzice, najczęściej matki same podświadomie starały się korygować nieprawidłowości w artykułowaniu niektórych głosek u dziecka. Jak? Poprzez namawianie go do powtarzania za nią. Nadal zresztą tak jest w wielu przypadkach, że pewne niedostatki wymowy nie są w ogóle zauważane przez otoczenie. Matka przychodzi do poradni psychologiczno-pedagogicznej z dzieckiem, a ono, powiedzmy, sepleni i z francuska wymawia owo tylne "r". Na pytanie, dlaczego nie zgłasza tego u logopedy, odpowiada, że w rodzinie też ktoś tak mówi. Istnieje przekonanie, że to jest dziedziczne i tak musi być. Nic bardziej mylnego.- Użyła tu już Pani określeń "seplenić", "francuskie r". Co w takim razie logopedia określa mianem wady wymowy?- Wszelkie odstępstwa od normy. Logopedia, podobnie jak medycyna, wyodrębnia w swojej dziedzinie patologie i stara się je leczyć. W obszarze tej nazwy występuje szereg zagadnień szczegółowych, jednak dla uproszczenia przyjmijmy, że naczelną sferą badań i kompetencji logopedii jest właśnie leczenie nieprawidłowości związanych z mową.- Coraz częściej owe wady określane są przez fachowców, szczególnie psychologów dziecięcych i pedagogów, jako swoiste kalectwo. Zgadza się Pani z tym?- Jak najbardziej. To też jest przecież pewien rodzaj niepełnosprawności fizycznej. Silna wada wymowy, taka ja na przykład jąkanie czy seplenienie, może mieć znaczący wpływ na całe życie człowieka. Z nieśmiałości do kobiet ktoś taki może na przykład nie założyć własnej rodziny. Z lęku przed reakcją otoczenia może się do tego stopnia zamknąć w sobie, że będzie żył w całkowitej izolacji społecznej. To z kolei prowadzi do nerwic i psychoz. Dowiedzionym jest, że ludzie ze znacznymi wadami wymowy najczęściej mają kłopoty ze zrobieniem tzw. kariery zawodowej. W każdym razie jest rzeczą pewną, że wada wymowy może mieć tak samo destrukcyjny wpływ na psychikę człowieka, jak na przykład, krótsza noga czy szpecące znamię na twarzy. Jej występowaniu najczęściej towarzyszy niezasłużone poczucie gorszości, napiętnowania, negatywnej inności.- Skąd w takim razie biorą się wady wymowy?- Tu też jest nieco podobnie jak z chorobami w medycynie - z zewnątrz i z wewnątrz. Te pierwsze uzależnione są od uwarunkowań środowiskowych, a więc przede wszystkim rodzinnych. Jeśli wymowa rodziców nacechowana jest nieprawidłowościami, to w przyszłości taką będzie ona i u dziecka. Szereg wad wynika jednak z uwarunkowań wewnętrznych. Afazje na przykład towarzyszom uszkodzeniom struktur mózgu, alalia jest przypadłością o podłożu psychologicznym. To są typowe przypadki wewnętrznych oddziaływań na mowę ludzką. Do dziś nie jest dokładnie zbadane takie znane zaburzenie mowy jak jąkanie, choć wiadomo że jego występowanie również ma podłoże psychologiczne. Na szczęście dziś można, z różnym skutkiem oczywiście, leczyć tę przypadłość. Optymiści twierdzą wręcz, że ze stuprocentowym. Byłabym tu nieco ostrożniejsza.- Znów padło medyczne określenie "leczyć". Jakimi sposobami logopeda leczy wady wymowy?- Tu też jest podobnie jak w medycynie: najpierw diagnoza, a następnie metoda leczenia. Trzeba jednak od razu zastrzec, że logopedia nie dysponuje lekami w znaczeniu medycznym, farmaceutycznym. My leczymy przykładem i lustrem. Może to trochę brzmieć jak rada z podręcznika magii, ale w rzeczywistości tak to wygląda. Logopeda wywołuje u swego pacjenta prawidłowe brzmienie głoski, a następnie metodą ćwiczeń stara się tę prawidłowość utrwalić. Do czego potrzebne tu lustro? Do obserwowania siebie. W większości jesteśmy wzrokowcami, skutkiem czego różnych czynności i zachowań uczymy się od otoczenia, a potem to ćwiczymy. Dziecko wychowane w świecie milczenia byłoby niemową. Dlatego logopeda musi swojego małego pocjenta nakłonić do tego, by obserwował w lustrze, jak szeroko otwiera usta przy wymowie danej głoski czy słowa, gdzie wtedy jest język itd.. Tylko takie tysiąckrotne powtarzanie czegoś w kółko przynosi dobry efekt. Wzrok wspomagany lustrem pozwala go utrwalić. Ćwiczenia logopedyczne to żmudna praca dziecka i terapeuty.- Łatwo do niej namówić malca?- Przeważnie bardzo trudno. Natura dziecka nastawiona jest na zabawę, a nie harówkę. Dlatego im ono młodsze, tym ciężej. Stąd niezbędna jest pomoc rodziców. Bez niej nie można oczekiwać piorunujących efektów. Zarówno logopeda, jak i rodzice muszą wywołać u tego małego człowieka motywację do działania. Dziecko najczęściej nie zdaje sobie sprawy z przyszłościowych implikacji wywołanych wadą wymowy. Dlatego dorośli muszą je nakłonić do ochoczej współpracy.- Kiedy należy pójść z dzieckiem do logopedy?- Jeśli zauważymy, że w momencie osiągnięcia wieku szkolnego nie został u niego zakończony pełny rozwój mowy. Jeżeli czterolatk mówi zamiast "ryba" - "lyba" albo "jyba", to wiadomo, że jest to wiekowa cecha rozwoju języka. Pewne głoski pojawiają się u człowieka na określonym etapie rozwoju. Jeśli jednak "lyba", "safa" i "zieka" mówi siedmiolatek, czas na wizytę u logopedy. Oczywiście lepiej też na nią i późno niż wcale.- Można wyleczyć wszystkie wady wymowy?- W zasadzie tak. - Mam pewne wątpliwości, czy jest możliwym całkowite wyleczenie silnego jąkania. Niektórzy logopedzi skłonni są twierdzić, że tak jest. Gdyby jednak miało to potwierdzenie w faktach, wówczas nie byłoby osób jąkających się. Przecież to jedna z najdotkliwszych wad wymowy. Wszystkie pozostałe wady, włącznie z tymi tzw. dziedzicznymi, są do wyleczenie. A metoda? Zawsze ta sama: ćwiczenia do upadłego. Innej nie ma.- Czy w Polsce wszyscy już mają swobodny dostęp do logopedy?- Tak. W strukturze oświaty istnieje sieć poradni psychologiczno - pedagogicznych ze specjalistami tej dziedziny, wielu pedagogów szkolnych posiada kwalifikacje logopedy, pojawia się też coraz więcej prywatnych gabinetów leczenia wad wymowy. Dziwna sprawa, ale coraz częściej ich gośćmi są osoby dorosłe. Wiąże się to zapewne z cywilizacyjnym przewartościowaniem pojęcia samooceny. To co jeszcze niedawno uchodziło, było do przyjęcia, dało się ukryć w tłumie, dziś jednoznacznie odbierane jest jako wada. Owemu kryterium potrzeby wszechobecnej doskonałości poddana została i nasza mowa.- Dziękuję za rozmowę.

Komentarze

Dodaj komentarz