Piotr Masłowski / Archiwum
Piotr Masłowski / Archiwum

Zróbmy mały krok do tyłu. W rybnickich Zebrzydowicach obchodzono 110-lecie szkoły. Placówka ta zasłynęła w historii z tego, że w 1920 roku jej uczniowie zastrajkowali przeciwko niemieckim nauczycielom i braku możliwości nauki w języku polskim. Na szkolnej akademii oglądaliśmy następującą sekwencję: rok 1918  - odzyskanie niepodległości i radość z tego, że znowu możemy mówić po polsku. Chwilę później dzieci odgrywają rok 1920 i strajk skierowany przeciwko Niemcom. O co chodzi? Mam pewność, że nie rozumieli tego uczniowie. Nie rozumiała tego większość uczestników akademii i pewnie wielu czytelników też ma problem z poskładaniem ciągu zdarzeń. Otóż w 1918 roku rybniczanie nie odzyskali niepodległości. Były jeszcze dwa powstania, plebiscyt i kolejne powstanie (po zsumowaniu: III Powstania Śląskie). W wyniku tej zawieruchy 4 lipca 1922 roku doszło do podpisania protokołu przejęcia przez Polskę części Śląska. Decyzję podjęła komisja Ligi Narodów. Protokół podpisano w Rybniku! Co ciekawe, o wydarzeniu tym przypomina chyba tylko Ruch Autonomii Śląska...

 

A co z narodową prawicą? W lipcu 1922 na nasz teren wkroczyła polska administracja i szkolnictwo. Od tego czasu Brzezie było w Polsce, a Racibórz w Republice Weimarskiej ( tej którą Hitler zmienił w III Rzeszę). Od tego czasu Chwałęcice były po polskiej stronie, zaś Stodoły po niemieckiej. Dla osób ceniących wartości narodowe ponad wszystko wynika z tego kilka pozytywów: Rybnik i okolice angażowały się w walkę o polskość. Mamy swoich lokalnych bohaterów, dlatego nie trzeba korzystać z podanych gotowców. Nie trzeba być ani pawiem, ani papugą. Mamy też w rybnickiej historii międzywojnia batalion, któremu dowodzili Leopold Okulicki i Stanisław Sosabowski. I doprawdy dziwię się, że to fakty niemal nieznane! Wyznawcom narodu warto przypominać nie tylko znanych żołnierzy. Powstańcy Śląscy i działacze plebiscytowi w zasadzie nie byli wspierani przez polski rząd i ikony niepodległości. W okresie piłsudczykowskim Śląsk posiadał autonomię. Dzisiaj pojęcie to działa na prawicę, jak płachta na byka. I to całe międzywojenne pompowanie narodowego balonika, przypominało to, które znamy z występów piłkarskiej reprezentacji. Finał był smutny. W mieście stacjonowało polskie wojsko, ale jego obrona trwała tylko kilka godzin. Zdjęcia zrobione na rybnickim rynku 3 września 1939 wprawiają współczesnych w osłupienie. Czy wyciągacie z tego państwo jakieś wnioski?

 

Piotr Masłowski, zastępca prezydenta miasta Rybnika, felietonista Tygodnika Regionalnego Nowiny

 

Komentarze

Dodaj komentarz