Bolesław Piecha / Archiwum
Bolesław Piecha / Archiwum

 

Parlament Europejski, podobnie jak parlamenty krajowe, działa kadencyjnie. Kadencja Parlamentu, zwana tutaj legislatywą, trwa pięć lat. Obecna PE jest VIII licząc od jego powstania. W obecnym Parlamencie zasiada 751 posłów z 28 krajów i jest to o 15 mniej niż w poprzedniej kadencji. Za rok, po majowych wyborach Parlament zmniejszy się jeszcze o kolejnych 47 posłów, ale też musimy pamiętać, że będzie mniej krajów członkowskich na skutek wystąpienia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej w wyniku tzw. "Brexitu". Wielka Brytania miała aż 73 posłów, ale w maju tego roku posłowie zadecydowali, że 27 miejsc poselskich zostanie rozdysponowane do innych krajów członkowskich. Polska zwiększy swój stan posiadania o jeden dodatkowy mandat. Pozostałe 46 będzie zarezerwowane dla krajów, które aspirują do Unii Europejskiej. W kolejce ustawione są m.in. Serbia i Macedonia.

 

Według regulaminu Parlamentu Europejskiego obraduje on w dwóch siedzibach - w Strasburgu, czyli w siedzibie głównej, i w Brukseli. Co może dziwić, zdecydowanie bardziej intensywnie pracuje Bruksela, bo na cztery tygodnie w miesiącu trzy to tygodnie pracy posłów właśnie w Brukseli, a tylko jeden w Strasburgu. Ale to właśnie w Strasburgu odbywają się sesje plenarne z oficjalnymi wystąpieniami przywódców państw i debatami plenarnymi. No i co najważniejsze z głosowaniami nad rezolucjami parlamentarnymi i aktami prawnymi, które obowiązują potem w krajach członkowskich Unii Europejskiej.

 

Posłowie niemal wszystkich grup politycznych w zasadzie coroczne zgłaszają postulat, by obrady i prace odbywały się wyłącznie w Brukseli. Na marginesie - w siedzibie Parlamentu w Brukseli jest też normalna duża sala do obrad plenarnych z przygotowanym systemem do głosowań, ale te apele to "groch o ścianę", bo decyzja o lokalizacji głównej siedziby Parlamentu Europejskiego jest zapisana w traktatach, a te (jak pokazała procedura wystąpienia Wielkiej Brytanii z UE) są praktycznie nie do skorygowania, być może z obawy przed gruntownymi zmianami, które czekałyby Unię Europejską przy próbie napisania nowego traktatu. Tak więc każdego miesiąca wyrusza z Brukseli do Strasburga karawana posłów, asystentów posłów, pracowników administracji, pracowników technicznych itd. itp. A za nimi konwój ciężarówek wiozących tzw. kantyny poselskie i tony różnych dokumentów. Koszt? Niebagatelne 2 miliardy euro, o czym w szczegółach w kolejnym felietonie.

 

Bolesław Piecha, deputowany do Parlamentu Europejskiego, felietonista Tygodnika Regionalnego Nowiny

 

 

Komentarze

Dodaj komentarz