Gorączka strajkowa w kopalni Zofiwka, w 1980 roku / Jzef Żak
Gorączka strajkowa w kopalni Zofiwka, w 1980 roku / Jzef Żak


Ireneusz Stajer
Fotografował najważniejsze wydarzenia w mieście. A w Jastrzębiu-Zdroju działo się bardzo wiele. O Józefie Żaku mówi się, że był fotografem pierwszej Solidarności. Starsi mieszkańcy pamiętają, jak przemierzał ze swoim Pentaconem, w poszukiwaniu tematów, ulice miasta.

Uwiecznił na kliszy górnicze strajki w sierpniu 1980 roku oraz 3 września moment sygnowania Porozumienia jastrzębskiego przez stronę rządową z wicepremierem Aleksandrem Kopciem i przedstawicielami Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego, na czele z Henrykiem Sienkiewiczem. Józef Żak pracował wówczas jako fotoreporter redakcji „Nasze Problemy”, która działała przy jastrzębskich kopalniach w latach 1974-1982.

Zderzenie ze światem Zachodu
-W zasadzie byłem najbardziej znanym fotografem prasowym w mieście. Nagle znalazłem się wśród reporterów z całego świata. Pamiętam przedstawicieli największych agencji ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Francji czy Niemiec. Widziałem, jak robili kolorowe zdjęcia, skanowali je i od razu wysyłali do swoich redakcji. Dla mnie to był szok i zderzenie z nowym, zachodnim światem – wspomina pan Józef, który wywoływał każde zdjęcie tradycyjnym sposobem, robił odbitki i dostarczał redakcji.
Miał dostęp do najważniejszych wydarzeń, które miały wpłynąć na najnowszą historię Polski. Z początku nie było łatwo. -
Strajkujący nie chcieli mnie wpuścić na teren kopalni. Dzięki jednak dobremu kontaktowi z Tadeuszem Jedynakiem (zmarły w zeszłym roku, w 1980 wiceprzewodniczący MKS i późniejszy lider Solidarności – przy. red.), mogłem chodzić po całej kopalni Manifest Lipcowy i robić zdjęcia. Jedynak był bardzo odważnym człowiekiem, ale i emocjonalnie podchodził do wielu spraw – wspomina emerytowany, 71-letni dziś fotoreporter.

Żak był wszędzie
Przyznaje, że był wielkim zwolennikiem Solidarności. -Bolało mnie, jak w tamtych latach Polska upadała. Miałem przekonanie, że Solidarność jest szansą dla naszego kraju. Myślę, że się nie pomyliłem. Jeśli ktoś uważa inaczej, to albo nie pamięta czasów komuny albo nie znał tamtego systemu – twierdzi pan Józef. Jeździł po całym kraju, uwieczniając w obiektywie „solidarnościowy karnawał”. Fotografował najważniejsze wydarzenia w Gdańsku, Poznaniu, Warszawie. -Ludzie chcieli dobrze, ale nie byli przygotowani do udziału w polityce. Mówili prawdę, która ich bolała. Ja również chciałem, żeby Polska była wolnym krajem – stwierdza jastrzębianin.

Kiedy generał Jaruzelski ogłosił stan wojenny, fotoreporter „Naszych Problemów”, zaprzestał robienia zdjęć na jastrzębskich kopalniach. -Niestety, nie było mnie na Zofiówce (wtedy Manifest Lipcowy), gdy zomowcy strzelali do górników. Bylem zbyt znany w mieście, więc mundurowi mogli mnie łatwo skasować po drodze. Zresztą, jednego razu ostrzegli mnie znajomi milicjanci: „schowaj ten sprzęt, bo cię zamkniemy.” Miałem wtedy za pazuchą niedużą Smienę – przyznaje fotoreporter.

Niezależni z obiektywami
W pamiętnym grudniu 1981 roku robił natomiast zdjęcia z ukrycia na Zofiówce Bolesław Dymiński. Fotografował z okien klatek schodowych wieżowców, a czasem nawet przez dziurę w kieszeni. Na jego zdjęciach widać czołgi i zomowców atakujących główną bramę kopalni. Bezcenne dziś zdjęcia przechowały zakonnice.

Podobnie, jak Józef Żak, Dymiński należał do Jastrzębskiego Klubu Fotograficznego „Niezależni”. Nazwa nie podobała się ówczesnej władzy, bo każdy był jakoś zależny od partii. Pasjonaci fotografii podejmowali jednak różne, nawet niewygodne dla rządzących tematy. Owocem ich pracy były wystawy. -W stanie wojennym, pojechałem do Cisownicy koło Cieszyna, gdzie od paru lat niszczała stanica harcerska. Komenda ZHP korzystała natomiast z nowego obiektu, zbudowanego w Szymocicach, przez kopalnię Borynia za około 4 miliony złotych, dla jastrzębskich skautów. Tymczasem stanica w Cisownicy była nieużytkowana. W ruiną popadała kuchnia polowa i namioty. Wszystko to sfotografowałem – opowiada pan Józef.

Zdjęcia miały się ukazać w „Naszych Problemach” i na wystawie w galerii Niezależnych. Wcześniej jednak trzeba było je pokazać cenzorowi w Katowicach lub Gliwicach. -Urząd kontroli zajmował się nawet wystawami fotografii w mieście. Materiały do oceny dostarczał prezes klubu, Jerzy Lubczyński. Cenzor zgodził się, by na wystawie pokazać tylko jedno zdjęcie z Cisownicy. Zablokował całkowicie druk moich zdjęć w gazecie – zaznacza emerytowany fotoreporter. Był w tej sprawie nawet w Komitecie Wojewódzkim PZPR.

Burżuje z Solidarności?
-Chciałem rozmawiać z ówczesnym pierwszym sekretarzem, Zdzisławem Grudniem. Przysłano do mnie kogoś innego. Rozłożyłem na stole zdjęcia niszczejącej stanicy. Nikt nie zajął się jednak sprawą. Fotografie ukazały się dopiero na początku lat 90., w piśmie „Górnik”, po upadku systemu i cenzury. Jak dodaje, dlatego w 1982 roku był także z tymi zdjęciami w TVP Katowice. -Pamiętam umundurowanych dziennikarzy. Obejrzeli materiał, ale nie znalazło to żadnego oddźwięku na antenie – mówi jastrzębianin.

Miał różne przygody. -Pewnego razu pojechałem do Ołomuńca. Okazało się, że stacjonowali tam sowieccy żołnierze. Spotkałem ich w jednym z lokali. Trochę popiliśmy. Oni bardzo się dziwili, że Polacy popierają Solidarność. „Przecież w tej Solidarności są sami burżuje” - argumentowali, bo tak im mówili dowódcy. Zaprosili mnie do koszar, odmówiłem, bo bałem się takiej wizyty. Na granicy Czesi chcieli mi zabrać skarpetki, które kupiłem w Ołomuńcu. Bo w Polsce nie było towaru – przywołuje wspomnienia.

Zrobili ze mnie donosiciela
Potem Józefa Żaka spotkało wiele przykrości. -Znajomy zrobił ze mnie donosiciela i współpracownika SB. Wielu działaczy Solidarności nie podawało mi ręki. Bardzo to przeżyłem, ponieważ byłem uczciwy. Nikomu się nie zaprzedałem – zapewnia.
Dlatego nie fotografował strajków w 1988 roku, które bardzo przyspieszyły upadek komuny. Władza zdecydowała się rozmawiać z częścią działającej półjawnie opozycji. Efektem tego był Okrągły Stół, a następnie częściowo wolne wybory do parlamentu.
- Kilka lat temu dowiedziałem się od jednego z jastrzębskich działaczy, że nie byłem konfidentem, bo mają wgląd do akt. Inny z działaczy przeprosił mnie kiedyś w Katowicach za doznane przykrości. W zeszłym roku, na zebraniu Solidarności w Jastrzębiu, potwierdził to publicznie Alojzy Pietrzyk – oznajmia Józef Żak.

Z danych opublikowanych przez Instytut Pamięci Narodowej wynika, że jastrzębski fotoreporter był kandydatem na tajnego współpracownika w latach 1986-1990.

-Służby interesowały się dziennikarzami, którzy ze względu na swoje liczne kontakty stanowili dobre źródło informacji. Jakie prowadzono działania wobec tych osób, mogłaby wyjaśnić kwerenda dokumentów, zawartych w teczce kandydata na tajnego współpracownika. Ludzie, którzy pozostawali w zainteresowaniu Służby Bezpieczeństwa często nawet o tym nie wiedzieli - powiedział nam historyk Karol Chwastek, który pisze doktorat o strajkach i pierwszej Solidarności w Jastrzębiu-Zdroju.
-Podczas przesłuchania w komendzie MO próbowano mnie skłonić do współpracy, ale nigdy się na to nie zgodziłem – powtarza Józef Żak.

Hanys z Mazur
Zanim został jastrzębianinem, mieszkał na Mazurach, gdzie po wojnie wyjechali jego rodzice. Mama była spod Częstochowy, a tato z okolic Szamotuł. Kilkunastoletni Józek wyjechał na Śląsk, gdzie uczył się w szkole budowlanej w Gliwicach, a później w Bytomiu. Ponieważ jednak w GOP bardzo długo czekało się na mieszkanie, zatrudnił się w kopalni Zofiówka, gdzie przepracował na dole siedem lat. -Pracowałem fizycznie. Ponieważ uprawiałem wcześniej podnoszenie ciężarów i kulturystykę, bez trudu przenosiłem 80-kilogramowe obudowy. Lubiłem pracę w górnictwie, ale jeszcze bardziej fotografowanie – uśmiecha się pan Józef.

Robieniem zdjęć zajmował się od dzieciństwa. Uwiecznił wszystkie szkoły i wydarzenia w okolicy Kętrzyna. Po latach w Jastrzębiu zapisał się do Harcerskiej Agencji Fotograficznej, a później klubu Niezależni. W połowie lat 70. otrzymał propozycję pracy na stanowisku fotoreportera w „Naszych Problemach”. -Uwieczniałem, jak rosło miasto. Powstawały osiedla mieszkaniowe oraz infrastruktura. Fotografowałem dygnitarzy, którzy przyjeżdżali do Jastrzębia, by otwierać kolejne obiekty – wylicza jastrzębianin. Na zdjęciach są Jaroszewicz i Gierek oraz sporo innych znaczących postaci ówczesnego życia społeczno – politycznego..

W wolnej Polsce pracował w różnych redakcjach. Współtworzył „Serwis Wodzisławski”. Jest instruktorem fotografii. Od trzech lat przebywa na emeryturze. Ma teraz czas na cyfrową obróbkę swoich historycznych zdjęć. Po 52. latach spędzonych na Śląsku czuje się hanysem.

Galeria

Image alt Image alt Image alt
2

Komentarze

  • Inspektor Zabrakło mi czegoś w Jastrzebiu. 03 września 2018 15:35Zabrakło mi czegoś w Jastrzebiu teraz podczas rocznicy . Tak Piotrze Duda tu ludzie pracowali także w soboty i święta od 15 r zycia w szkodliwych i nieb warunkach pracy i co dla dlugoletniozatudnionych z wiekiem emerytalnym?
  • Kuba I co Wy na to.. 03 sierpnia 2018 20:12Popatrzcie na te twarze. Oni wszyscy zostali zwolnieni lub wyslani na Urlopy Górnicze.Poprostu wg nowej wladzy byli niepotrzebni lub przeniesieni do firm obcych Art 21 KP

Dodaj komentarz