Piotr Masłowski / Archiwum
Piotr Masłowski / Archiwum


Nazywam się Masłowski. Moi rodzice pobrali się dwa lata po moim narodzeniu. Znaczy to tyle, że uprawiali pozamałżeński seks. Kocham moich rodziców i cieszę się, że mam taką, a nie inną historię. Urodziłem się w pełni lata. Zanim mnie ochrzcili (nie pytając o zgodę) mama wystawiała mnie na ogród ku zgorszeniu starki i ciotek. Miały rację, świeże powietrze najwidoczniej mi zaszkodziło i wypisuję teraz bezeceństwa. I napiszę, że ja też uprawiałem pozamałżeński seks. Taka prawda. Uczyli mnie, że to dobrze mówić prawdę. A razi ona ludzi, nawet takich, co są radnymi i są wyraźnie młodsi ode mnie. Bulwersuje ich wulgaryzm, a nawet seks. Bez miłości, tej fizycznej, na świecie nie byłoby nikogo. Nawet żadnej dewotki. Dziwne. Wielu ważnych panów z partii miłościwie nam panujących przechodziło wyboistą drogę. Małżeństwo i rozkład. Nowe życie, kolejne małżeństwo. Ludzie ci są poważani i błogosławieni przez pobożny lud. Nawet pan europoseł ma drugą żonę. Ten, co reprezentuje partię prorodzinną, w praktyce pełną koligacji wśród krewnych, ten co ma brata z senatu. Nie gorszcie się, skoro akceptujecie. Co innego głosicie, a co innego wybieracie. Pamiętam bardzo dobrze, bo wybory ledwo co się skończyły.


Mój dziadek był masorzem. W czasach komuny był to zacny fach. Ludzie przychodzili z prośbą o zabicie świni albo barana. U dziadka w piwnicy szlachtowali to żywe. Potem robili kiełbasy, ćwiartowali mięso, wędzili. W piwnicy miał prawdziwy zakład rzeźniczy. Od dziecka znam to doskonale - zapach wnętrzności zwierzęcia, podmuch ciepła tuż po rozpłataniu jego brzucha. Nieważne, czy to był mały królik, czy duża świnia. Zawsze było to zaskakujące i przerażające. Ciepło, podmuch gorąca. Wiem, co to jest świniobicie i wellfleisch. Z bliska to znam, z przerażenia dziecka i łaknienia smaku.


U Twardocha "Drach" zaczyna się świniobiciem, ubijają zwierza wielkiego jak smok. Jest w tym coś z mądrości świata. Smok zwinięty w koło, zwierzę zwijające się w kłębek pod zadanym ciosem. Ying i yang. Jak u Chińczyków. Narodziny życia, w którym jest bezwstydny brud. Śmierć, w której jest zaczątek życia, pokarm dla tych, co przy życiu. Mądrość największego narodu świata.

 

Piotr Masłowski, zastępca prezydenta miasta Rybnika, felietonista Tygodnika Regionalnego Nowiny

 

5

Komentarze

  • tweet do nedobschutz 02 listopada 2018 09:35A co Masłowski takiego napisał, żeby odsądzać go od czci i wiary i nazywać ekshibicjonistą? Jego historia jest jedną z wielu podobnych, bo chyba tylko w twoim świecie nie ma rozwodów, a dzieci rodzą się dokładnie 9 miesięcy po nocy poślubnej w trakcie której kobieta traci dziewictwo. Chłopie, otwórz oczy! Nawet ukochana bratanica prezesa ma już na koncie dwa rozwody i, co ciekawe, dwa śluby kościelne! To Wam nie przeszkadza?
  • mateusz prezydencie 02 listopada 2018 08:42Pan się nie przejmuje frustratami, dla których zbyt trudne jest często zrozumienie trzech zdań złożonych czytanych w jednym ciągu. Tacy ludzie zazwyczaj decydują się na manewr obronny - otaczają się murem tzw. "zasad", które są niczym innym jak próbą zawężenia otaczającego nas świata. Po prostu taki zawężony świat dużo łatwiej im zrozumieć.
  • Piotr M Uderz w stół...Gdzie ja w 31 października 2018 17:42Uderz w stół...Gdzie ja w tym tekście krytykuję radnych? Gdzie grożę ... paluszkiem?:) Co do recenzji radnych osobiście odczuwam wstyd. Od wielu miesięcy było wiadomo, że miasto jest zaangażowane w Dracha. Ja wybierając się na sztukę, spektakl, do kina - mam zwyczaj poczytać, nabyć wiedzę, przygotować się. A co niektórym zabrakło elementarnego zaangażowania i zorientowania się o czym i dlaczego pisze Twardoch. Na etapie budżetu, decyzji o dofinansowaniu, zapowiedzi. Nic, nic, nic. I nagle odczuwają zgorszenie.
  • Niedobschütz bezeceństwa? 31 października 2018 10:22Raczej głupoty rodem z magla. Panie Masłowski, jeśli pan nie będzie zaglądał do cudzej sypialni to nikt nie będzie zaglądał do pańskiej. Ocena spektaklu Twardocha przez radnych była rzeczowa. Mieli do niej prawo i nikogo nie urazili. A pan strzela focha, grozi paluszkiem i uprawia niepotrzebny ekshibicjonizm. Słabe to.
  • Marcin Kłus Bardzo dobry tekst 31 października 2018 09:20Jeśli ktoś nie wyrósł z idealizowania Śląska (oma w zopasce idzie do kościoła, a opa z fajką po szychcie futruje króliki) to Twardocha nigdy nie zrozumie. Nie zrozumie też "Das erste polka" Bienka, czy "Cholonka" Janoscha. Dla niego zostają książki Marka Szołtyska (z całym szacunkiem do autora) i przeboje zespołu Frelki. Szkoda tylko, że prezydenci fundują takim ludziom bilety do teatru. Mam nadzieję, że będzie to nauczka na przyszłość - takie osoby lepiej będą czuły się na festiwalu ślonskich szlagrów.

Dodaj komentarz