Łukasz Dwornik / Archiwum
Łukasz Dwornik / Archiwum

"Po trzykroć zdrajco!" – grzmiał radny Grzegorz Wolnik, który podczas niedawnej kampanii wraz z Wojciechem Kałużą - jak stare polityczne małżeństwo - firmował nawzajem swe kandydatury. Schodząc niżej, na poziom lokalnych samorządów, podobnych transferów jest znacznie więcej. I choć media nie zawsze o nich piszą i skala nie ta, warto o tym przypomnieć, bo transfer pozostanie transferem a zdrada - zdradą. Spójrzmy więc na Rybnik.

 

W 2014 roku po nieuzyskaniu rekomendacji na Przewodniczącego Rady Miasta z grupy radnych Prawa i Sprawiedliwości odchodzi Andrzej Wojaczek, zasilając koalicyjny Blok Samorządowy Rybnik śp. Adama Fudalego. Zawiązana koalicja wybiera radnego Wojaczka na Wiceprzewodniczącego RM.

 

W 2015 roku radny Ginter Zaik z Golejowa, wybrany z listy PiS, zasila grupę opozycyjnych radnych SRD, a chwilę później radnych koalicyjnych - "Wspólnie dla Rybnika". Dzięki transferowi i przejściu do rządzącej koalicji zostaje wybrany Przewodniczącym Komisji Gospodarki Komunalnej. Jak widać transfer się opłacił. Nie bez powodu wśród radnych Rybnika Ginter Zaik otrzymał przydomek – "politycznego podróżnika". Rozpad koalicji w 2016 roku skutkuje odejściem kilku radnych BSR, którzy utworzyli "Wspólnie dla Rybnika" i dalej wspierali – w koalicji z PO - Prezydenta Piotra Kuczerę. Wśród nich Jan Mura, który po wspomnianej volcie został wybrany Przewodniczącym Rady Miasta, podobnie radna Piaskowy, która po zasileniu składu WdR zostaje wybrana na Wiceprzewodniczącą RM. Transfer wbrew władzom klubu radnych lub volta – i nagły awans.

 

Wspomniane przykładowe rybnickie transfery nie pozostawiają złudzeń - czy w rękawiczkach czy bez – zostały dokonane na korzyść Platformy Obywatelskiej, zarządzającej Rybnikiem. Dobitnie widać, że "kałuże" są także w Rybniku, co prawda to poziom lokalny lecz zachowania niezwykle podobne. Nie wnikam w rzeczywiste intencje i powód transferu, bo jaki sens ma pytanie – "Dlaczego mnie zdradziłeś?". A może czas na autorefleksję, która powinna dotyczyć wszystkich, wszak skubiący zawsze w końcu może sam zostać oskubanym.

 

Łukasz Dwornik, radny Prawa i Sprawiedliwości z Rybnika

 

4

Komentarze

  • lol naraz wielkie halo 05 grudnia 2018 19:47Przechodzenie z partii do partii według zapotrzebowania to norma. Zmiana kabotka jak mi wygodnie- też norma. Czego chcecie od tego chłopa? Inna sprawa,że takie coś powinno być w ogóle niemożliwe...
  • ciekawski pytanie 03 grudnia 2018 15:39Miał pan na początku poprzedniej kadencji 8 radnych, a z PISem dotrwało do końca 4. Nie świadczy to przypadkiem o pańskich kompetencjach do zarządzania zespołem?
  • hanek Te kpiny z ludzi naprawdę nie są potrzebne 03 grudnia 2018 12:14Pan radny, jako polityk partii warszawskiej, "transfer" uważa za normę. Wiadomo, dla kasy nie takie rzeczy ludzie robią. Pan radny wie jednocześnie doskonale, iż nie o taką zwykłą dla naszych pożal się Boże polityków zmianę poglądów w wypadku pana Kałuży chodzi. Tym razem nie został zachowany nawet cień listka figowego, zasłaniającego bezwstydny handel ludzkimi głosami, które zostały kilka dni wcześniej w zaufaniu powierzone temu osobnikowi. Wie to wszystko, bo przecież nie jest głupi, rozumie doskonale co się stało. Zatem dlaczego kpi z ludzi ?
  • Marcin Kłus Panie radny 03 grudnia 2018 09:41Problem nie polega na tym, że Kałuża przeszedł z KO do PiS. Problem polega na tym, że wygrał wybory jako poseł KO, a zaprzysiągł się jako człowiek PiS. Ani jednego dnia nie przepracował w Sejmiku z mandatu, jaki otrzymał od wyborców. To jest granda niewątpliwa.

Dodaj komentarz