20014907
20014907


Do rejterady zmusiły ich twarde warunki postawione przez kierownictwo Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej, dzierżawiącego halę, w której działał inkubator. Przez ostatnich kilka lat PKM zwalniany był przez prezydenta z podatku od nieruchomości za budynek oddany w dzierżawę inkubatorowi. W ten sposób firmy lokujące się w hali nie musiały ponosić wysokich kosztów wynajmu pomieszczeń. Przełomowym momentem okazała się decyzja prezydenta Janusza Ogiegło, który na początku bieżącego roku, powołując się na zmiany w ordynacji podatkowej, uznał, że nie ma prawa do zwolnienia PKM z podatku.- Nie mieliśmy innego wyjścia. Jesteśmy firmą działającą w oparciu o kodeks o spółkach handlowych i naszym głównym celem jest wypracowanie zysku, a nie dotowanie innych przedsiębiorstw. Skoro prezydent nie zwolnił nas z podatku obciążyliśmy nim najemców hali - z żelazną logiką wyjaśnia Grzegorz Juraszczyk, prezes PKM.Pertraktacje prowadzone przez prezesa inkubatora Piotra Kijańskiego nie przyniosły żadnych rezultatów. Urzędnicy okazali się nieugięci i PKM został obciążony podatkiem za zajmowaną przez inkubator halę i plac parkingowy. Zaległości dzierżawców narastały i w maju kierownictwo PKM wypowiedziało fundacji umowę dzierżawy.- Miasto nie zrobiło nic by pomóc tym przedsiębiorcom. Fundacja straciła budynek, który dawał nam przychody. Nie dziwi zatem fakt, że częśc z nich opuściło już halę, a niektórzy szykują się do odejścia - mówi P. Kijański.Firma „Timo” zajmująca się produkcją gąbek i ścierek przeniosła swoją siedzibe do Strumienia. Niektóre zakłady skorzystały z pomieszczeń inkubatora w Pawłowicach.- Obecność inkubatora dawała nam gwarancję, że nikt nas stąd nie wyrzuci. Tymczasem teraz nie mamy pewności, że zarząd PKM nie dojdzie do wniosku, iż bardziej opłaca mu się sprzedać ten obiekt niż nam go dzierżawić. Wtedy zostaniemy na lodzie. Nie dziwię się tym ludziom, którzy stąd odeszli - mówi Kazimierz Kadłubiec, właściciel znajdującej się hali myjni samochodowej.Obecnie dług inkubatora wobec PKM wynosi 33 tys. zł. Fundacja nie ma pieniędzy by uregulować te należności.- Z drugiej strony Powiatowy Urząd Pracy jest nam dłużny 66 tys. zł za przeprowadzone u nas szkolenia dla bezrobotnych. Wiadomo, że urząd tych środków też nie posiada.Tak tedy jeden drugiemu siedzi w kieszeni. Sytuacja przypomina kwadraturę koła - mówi prezes inkubatora.

Komentarze

Dodaj komentarz