Grupa przyjaciół i znajomych, która pracowała w niedzielę / Adrian Karpeta
Grupa przyjaciół i znajomych, która pracowała w niedzielę / Adrian Karpeta

Niedzielne popołudnie. Na podwórku przy ulicy Czwartaków w dzielnicy Boguszowice uwija się kilkunastoosobowa ekipa. Ludzie skuwają spalone wnętrza. Na razie trzeba posprzątać po pożarze, który wybuchł tu 28 maja w godzinach przedpołudniowych.

34-letni Krzysztof mieszkał sam w starym domu po dziadkach i rodzicach. We wtorek, 28 maja, jak co rano zamknął drzwi i poszedł do pracy. Między godz. 11 a 12 odebrał od sąsiadów telefon z informacją, że płonie jego dom. Jego kierownik zawiózł go pod dom. Na miejscu trwała już akcja gaśnicza.

- Paliło się wnętrze domu, ogień doszczętnie zniszczył pokój, w którym doszło do pożaru, drewniane schody, uszkodzone są pokoje na piętrze. Cały sprzęt rtv i agd jest zniszczony, Krzysiek stracił wszystkie ubrania. W domu nie można mieszkać, trzeba go odbudować – mówi Anita Kędziora, która pomaga panu Krzysztofowi. Przygarnęła go pod swój dach, chociaż on najchętniej wróciłby do spalonego domu. Rozbił nawet namiot na podwórku, chce w nim spać.

- Bardzo to przeżył. Ten dom to wszystko, co ma. Jest z tym miejscem bardzo związany. Po śmierci rodziców niczego nie wyrzucał. Teraz to wszystko uległo zniszczeniu. Nie tylko osobiste pamiątki po rodzicach i dziadkach, ale też kolekcja Krzyśka. Pasjonowały go modele pociągów, miał ich wiele – mówi Anita Kędziora.

Niestety, dom nie był ubezpieczony, więc pan Krzysztof nie dostanie żadnych pieniędzy z tego tytułu. Z pomocą ruszyli znajomi i przyjaciele, m.in. ludzie, z którymi jeździł na Przystanek Woodstock. Pracują do późnych godzin nocnych. Najpierw uprzątnęli wszystko po pożarze i po akcji gaśniczej. W weekend skuwali spalone i nadpalone tynki i stropy. W niedzielę przed domem było sporo gruzu i zniszczonych przedmiotów, które trzeba wywieźć. Znajomi Krzysztofa liczą na pomoc miasta w tej kwestii.

Straż pożarna oszacowała straty na 100 tysięcy złotych. Wiadomo jednak, że będą większe. - Pomieszczenie zostało oblane łatwopalną substancją, a następnie podpalone. Pożar rozprzestrzenił się bardzo szybko – mówią przyjaciele pana Krzysztofa.

Teraz przed przyjaciółmi Krzysztofa najtrudniejsze zadanie. Zebranie materiałów, potrzebnych do odbudowy domu. Co jest potrzebne? – Wszelkie materiały budowlane: cegły, zaprawy, gipsy, materiały wykończeniowe, drewno, farby, pędzle... cokolwiek ludzie przyniosą, będziemy wdzięczni, a gospodarz tym bardziej – mówią Rafał Swoboda i Jacek Kruczkowski, którzy pracowali w niedzielę na pogorzelisku.

Nieoceniona będzie również pomoc fachowców: budowlańców, elektryka, ślusarza, spawacza, ale też innych ludzi, którzy są w stanie cokolwiek pomóc. Bo ludzie, którzy w tej chwili pomagają, pracują zawodowo i robią to w wolnym czasie, po godzinach.

- Jeśli będziemy mieli materiały i wystarczającą ilość rąk do pracy, to jesteśmy w stanie wyremontować ten dom do pół roku. Dobrze byłoby zdążyć przed zimą – uważa Rafał Swoboda.

Na portalu www.pomagam.pl ruszyła zbiórka pieniędzy. W niedzielę wieczorem było 97 wpłat, zebrano 6890 zł.

Sam pan Krzysztof o swojej tragedii mówić nie chce. Unika rozgłosu. Wiele lat temu przeżył straszną tragedię, kiedy zamordowana została jego dziewczyna. - Dla przyjaciół jest jednak zawsze otwarty, skłonny do pomocy. Teraz my wszyscy chcemy się odwdzięczyć – kończy Anita Kędziora.

Galeria

Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt
1

Komentarze

  • andrzej pomoc 04 czerwca 2019 15:06prosze zgłosić sie do wydziału mienia w Rybniku tam są oddane domy pod nową drogę

Dodaj komentarz