20015002
20015002


Piętnaście lat temu w grudniowy wieczór z okien kamienic na rynku wyrzucali kukły. Z szyderczym uśmiechem obserwowali reakcje przechodniów. To tylko w konwencji było zabawą, w istocie testem wrażliwości przechodnia. Wtedy pierwszy raz zadeklarowali niezmienne przywiązanie do strofującej i szyderczej pedagogiki Tadeusza Różewicza. Z jego twórczości wyrwali nawet tytuł debiutanckiego spektaklu: „Uwaga człowiek”. Po piętnastu latach pracy teatru, gdzie zamiast desek jest uliczny bruk, jeszcze raz wyrzucili z okien szmaciane kukły. I tym razem zatrzymali przechodniów, zadając wstydliwe pytania. Potem zabrali się wszyscy razem i poszli przyjrzeć się ludzkiemu życiu w poczekalni dworca PKS. Czyż można lepsze miejsce wymyślić dla "Kartoteki" Różewicza. - Życie to poczekalnia - mówi sam mistrz.Nie byłby teatr uliczny teatrem, gdyby nie zagrał w nim żywioł. Tak było i tym razem. Dramat Różewicza nie zaczyna się wprawdzie prologiem, lecz o taki początek zadbało życie, wplatając w spektakl żywą symboliczną scenę. Tego pewnie nawet nie dałoby się wymyślić pisarzowi.Oto przed rozpoczęciem spektaklu wśród publiczności krąży dziwna postać w smokingu. Zaczepia publiczność, krzyczy na wchodzących, żeby zamykali drzwi, bo mu ciągnie na korzonki, szarpie kogoś za ubranie, jakiejś starszej pani pokazuje język. Wreszcie wskakuje na ławki dla podróżnych i podbiega do jednego z widzów, wrzeszcząc mu prosto w twarz:- Co pan tu robi, po co pan tu przyszedł?- Zobaczyć teatr - odpowiada skonsternowany człowiek.- Niech pan natychmiast wstanie, mówię do pana!- Nie mogę ?- Dlaczego pan nie może?- Bo jestem w wózku inwalidzkim, nie mogę chodzić.- To po co pan tu przyszedł?- Do teatru.- To brawa dla pana, który nie umie chodzić, a przyszedł.Cała widownia wstała i biła brawa. Szkoda, że nie było tu Tadeusza Różewicza. Ten dialog wszedłby do którejś z jego sztuk. W zasadzie śmiało mógłby być prologiem "Kartoteki". Jeszcze raz okazało się, że ten dramat najlepiej wychodzi w wiejskiej świetlicy, poczekalni dworcowej czy na rynku. Teatr Wodzisławskiej Ulicy dowiódł tego jeszcze raz.- Lepszego prezentu na jubileusz nie mogło nam życie sprawić, jak wyczarowanie tej symbolicznej sceny - mówi reżyser TWU Dorota Nowak. - Przecież ona jest jakby atramentem sympatycznym zapisana w "Kartotece". Na tym polega fenomen teatru ulicznego. Przed spektaklem wiadomo tylko co, ale nie wiadomo jak, gdzie, kiedy, ile i z kim. Dlatego kocham sceniczne deski ulicznego bruku. Rozmowy z widzem w wózku inwalidzkim nigdy już nie zapomną.Jest w tej improwizacyjnej scenie niezamierzonego prologu pewna symbolika. 1 grudnia na jubileusz TWU i dworcową premierę "Kartoteki" miał przybyć sam Tadeusz Różewicz. Do końca obiecywał w rozmowach telefonicznych, że zrobi wszystko, aby zobaczyć swoją sztukę o poczekalni życia, wystawioną w poczekalni dworcowej. Niestety, stan zdrowia sędziwego Mistrza nie pozwolił na to. W jego imieniu list z usprawiedliwieniem nieobecności przysłał Jan Stolarczyk z Wydawnictwa Dolnośląskiego. Sam poeta przysłał Dorocie Nowak najnowszy tomik swoich wierszy pt. "Nożyk profesora" z dedykacją i jubileuszowymi życzeniami. Czyż jednak w scenie rozmowy aktora z inwalidą nie przeleciał przez poczekalnię wodzisławskiego dworca autobusowego sam Tadeusz Różewicz? Facet w smokingu chciał zaczepić przechodnia, gapia, pewnie sprowokować go do rozmowy o lenistwie, głupocie czy egoizmie. Zastopowało go. Na ludzi ciężko doświadczonych nie da się krzyczeć. Tu nawet aktor uliczny nabiera uroczystego tonu. Każe reszcie klaskać. Oklaski dla inwalidy. Za co? Za lekcję prawdy. Za to, że taki człowiek ma coś z Chrystusa. Bo cierpienie dane jest tylko najlepszym.Trudno o jubileusz bez podsumowań. W ciągu 15 lat istnienia Teatr Wodzisławskiej Ulicy przygotował 15 przedstawień z obszaru różnych gatunków dramatu. Przez ten czas prawie sto razy pokazywane były "Dziady" Adama Mickiewicza. Pasja wielkopostna na podstawie tekstu Doroty Nowak "Tylko w Jerozolimie" wystawiana była 20-krotnie w przeciągu zaledwie dwóch tygodni. W sumie wszystkich spektakli było 315, a mogło je obejrzeć nawet i 100 tys. widzów. W chwili obecnej Teatr TWU tworzy 25-osobowa grupa młodzieży przede wszystkim szkolno-studenckiej, choć nie brakuje także tzw. ludzi ustawionych już życiowo.A zaczęło się wszystko 15 lat temu w klasie murarzy nieistniejącego już dziś w Wodzisławiu Zespołu szkół Budowlanych. Nauczycielce historii Dorocie Nowak wydawało się, że jeśli z tymi chłopcami po lekcjach będzie robić teatr, to nie pójdą na piwo i następnego dnia nie przyjdą do szkoły z podbitymi oczami. I miała rację.Na razie nie chce zdradzać, do czego szykują się teraz. Na to pytanie najczęściej odpowiada wymijająco, że może tego już wystarczy. Wszyscy jednak widzą, że mówi tak od premiery spektaklu "Uwaga człowiek" czyli 15 lat. Podobno od dnia otrzymania od Różewicza korektorskiego tomiku "Nożyka profesora", nie wypuszcza książeczki z rąk. To dobrze wróży teatrowi TWU na nowy rok.

Komentarze

Dodaj komentarz