Jest policjantem od 14 lat, pracuje w zespole zarządzania kryzysowego i organizacji służby. Całkiem niedawno żorską komendę obiegła informacja, że młodszy aspirant Paweł Banak ratuje również skrzywdzone zwierzęta, a te wciąż pojawiają się niespodziewanie na jego drodze – tak jakby wiedziały, że im pomoże. Zagubione i skazane na pewną śmierć zbiera z pól, dróg, osuwisk, czy nawet rzek. Banakowie dają im schronienie, karmią, a w międzyczasie szukają dla nich najlepszych domów.
- Często znajdowałem bezbronne kocięta na spacerach z żoną czy podczas wyjazdów w rodzinne strony, w Świętokrzyskie – opowiada mundurowy.
Raz wyciągnął z rzeki osiem kociąt, maleństwa wrzucono do wody w niezamkniętym worku i zaczęły się topić. Inny kotek wyszedł mu na spotkanie podczas patrolowania pustostanów.
- Przeraźliwie miauczał, szukał pomocy – wspomina policjant.
Jeszcze nigdy nie zostawił zwierzęcia na pastwę losu. Znalezione koty mogą zawsze liczyć na schronienie, opiekę i troskę ze strony rodziny stróża prawa. Razem z żoną Moniką zabiera te zwierzaki do domu, kupują niezbędne artykuły, karmią (nieraz butelką), gdy sytuacja tego wymaga i co najważniejsze – szukają dla nich najlepszych domów i to na całym świecie.
- Jeden z ostatnich naszych podopiecznych wiedzie teraz wygodne życie w Szwajcarii, stolicy francuskojęzycznego kantonu – Genewie. W znajdowaniu nowych domów dla kociąt pomagają nam zaprzyjaźnione organizacje prozwierzęce – przyznaje mundurowy.
Sami są szczęśliwymi właścicielami kundelka Mamby, która trafiła do ich domu w wieku szczenięcym.
Podobnie jak porzuconych kociąt, nikt jej nie chciał, zwłaszcza, że nie miała ogona. Los jednak sprawił, że nasze drogi się przecięły i teraz mieszkamy razem. Mamba pomaga nam cierpliwie w opiece nad kociętami – podkreśla pan Paweł.
Małżeństwo nie tylko bezinteresownie niesie pomoc naszym mniejszym braciom, ale przede wszystkim swą piękną postawą uczy swoje dzieci wrażliwości i empatii. Dwumiesięczny synek, gdy dorośnie z pewnością będzie dumny z mamy i taty, podobnie jak jego czteroletnia siostra asystująca już teraz rodzicom przy czworonożnym podopiecznym.
Pan Paweł pomaganie ma we krwi. W 2012 roku zarejestrował się w bazie dawców szpiku kostnego. Cztery lata później znalazł genetycznego bliźniaka i poddał się rozszerzonym badaniom krwi, podtrzymując ogromną chęć podzielenia się cząstką siebie.
Komentarze