- To nie jest rzeka. To ściek! Można się przejść wzdłuż rzeki, to od razu widać gołym okiem zanieczyszczenia. Przy okazji czuć straszny fetor. Trwa to już parę lat, ale nikt z tym nic nie robi - podkreśla mieszkaniec Czerwionki w rozmowie.
Mieszkaniec wskazuje, że najprawdopodobniej do rzeki dostają się ścieki komunalne, z pobliskich domów, które nie posiadają odpowiedniej kanalizacji.
- Nie cała gmina jest skanalizowana. Dlatego część mieszkańców najprawdopodobniej podłącza się do potoku - dodaje.
Problem dotycząca zanieczyszczeń Bierawki nie jest nowy. Pojawił się już kilka lat temu. Wówczas alarm w tej sprawie podjęło Stowarzyszenie proekologiczne "Zielone Miasto" w Czerwionce-Leszczynach. Wskazywano wtedy, że zanieczyszczenia mogły pochodzić z nieistniejącej już Koksowni Dębieńsko.
Dziś koksowni nie ma, problem zaś pozostał.
Do sprawy wrócimy niebawem.
Komentarze