Wiadomość o napaści seksualnej dwóch górników w kopalni Chwałowice na kolegę z pracy obiegła i zszokowała mieszkańców regionu. W mediach pojawiły się nawet takie szczegóły, że gdy jeden z mężczyzn przytrzymywał poszkodowanego, drugi miał go bić... penisem po twarzy.
Tymczasem okazuje się, że przebieg zdarzenia mógł być zupełnie inny. Świadkowie nie potwierdzają bowiem, jakoby doszło do napaści seksualnej.
O zdarzeniu z 25 listopada poinformowano jednak służby BHP. Sprawą zajęła się specjalna komisja powołana do zwalczania mobbingu i dyskryminacji w kopalniach.
- Kopalnia i PGG SA zareagowały w tej sprawie bardzo zdecydowanie i szybko. Z inicjatywy pracodawcy powołano komisję, który zajęła się wyjaśnieniem tego incydentu i w następnym dniu zawiadomiono prokuraturę – potwierdził Tomasz Głogowski, rzecznik PGG.
- Niewykluczone są dalsze decyzje personalne, uzależnione i adekwatne do sytuacji. Spółka nie toleruje żadnych zachowań, które są sprzeczne z normami społecznymi i obowiązującym prawem – dodał.
Głogowski mówi, że domniemany sprawca został ukarany naganą i przeniesiony na inny oddział. Będzie z nim rozwiązana umowa o pracę w trybie trzymiesięcznego wypowiedzenia. Pytanie, dlaczego nie został zwolniony dyscyplinarnie?
- Nie ma do tego podstaw. Bo świadkowie – inni pracownicy znajdujący się w tym rejonie, nie potwierdzają wersji wydarzeń ewentualnie poszkodowanego. Mamy jego słowo przeciwko słowu podejrzewanego. Stąd taka, a nie inna decyzja dyrekcji – wyjaśnia rzecznik.
Gdyby okazało się, że domniemany sprawca jest niewinny, czy wróci do pracy?
- To jest dobre pytanie. Myślę, że tak. Ponieważ nie będzie innego wyjścia. Musimy poczekać na ustalenia prokuratury – zaznacza Głogowski.
Dodajmy, że poszkodowany otrzymał pomoc psychologiczną.
Jak mówi rzecznik, PGG nie odnotowywała w ostatnim czasie podobnych sytuacji. Gdyby tak było, reakcja byłaby tak samo zdecydowana jak w tym przypadku. Ze wstępnych ustaleń wynika, że nie doszło do naruszenia nietykalności cielesnej, natomiast mówimy o ewentualnym naruszeniu godności osobistej pracownika.
Tymczasem były górnik z Rybnika powiedział Nowinom i portalowi www.enowiny.pl, że podobne zachowania na dole nie są rzadkością. W kopalniach wielokrotnie dochodziło pod ziemią do bijatyk i napaści seksualnych. Nikt tego jednak nie zgłaszał zwierzchnikom, więc sprawcy nie ponosili konsekwencji.
- Teraz znalazł się odważny, więc sprawa napaści seksualnej na górnika trafiła do organów ścigania - spuentował.
Tomasz Głogowski przyznaje, że też czytał w Internecie podobne wpisy. Jak dochodzi co do czego, nikt jednak nie zgłasza takich zdarzeń pracodawcy.
- Myśmy potraktowali ten sygnał bardzo poważnie. Zareagowaliśmy błyskawicznie. Za każdym razem zrobilibyśmy to samo. PGG traktuje takie sygnały bardzo poważnie. Ale takich zdarzeń nie było do tej pory i nie ma. Nie tylko w KWK ROW, ale i w innych kopalniach – zapewnia rzecznik.
Głos ma prokuratura w Rybniku.
- Zgłoszenie wpłynęło w piątek wieczorem 27 listopada – potwierdza Malwina Pawela-Szendzielorz, zastępca prokuratora rejonowego w Rybniku.
W grudniu zostaną przesłuchani poszkodowany, podejrzewany i świadkowie, czyli inni górnicy, którzy widzieli zdarzenie. Roboty będzie sporo, bo to dużo osób.
- Przesłuchania będą toczyły się w specjalnym trybie, pokrzywdzonego w sądzie. Bo zawiadomienie dotyczy przestępstwa o charakterze seksualnym – powiedziała nam pani prokurator.
Przesłuchania są jednorazowe i nagrywane. Istnieje też możliwość zaproszenia psychologa, o czym decyduje sąd. W styczniu będziemy wiedzieli więcej.
Komentarze