Dzisiaj w samo południe na Placu Teatralnym w Rybniku odsłonięto tabliczkę z imieniem Kazimierza Kutza.
Przyjechała Iwona Świętochowska-Kutz, wdowa po reżyserze.
- Mam nadzieję, że Kazimierz Kutz będzie teraz wzrastał, że pamięć o nim nie zaginie również w innych śląskich miastach. To fantastyczny początek tego, by wreszcie łagodzić, skończyć z tą agresją, z pomówieniami z tym, co dzieje się nie tylko w Polsce, ale i w Europie - mówiła pani Iwona.
- Ogromnie się cieszę z tego dzisiejszego spotkania i z tej inicjatywy, dziękuję wszystkim, którzy zaangażowali się w ten projekt. Miejsce jest niesamowite, to plac na wzgórzu, a Kazimierz bardzo lubił wzgórza, lubił świat obserwować z góry, teraz będzie sobie patrzył z tego placu. To idealne miejsce bo to miejsce przy teatrze, który ma tak wiele wydarzeń kulturalnych, wiem, że to miejsce by się Kazimierzowi bardzo podobało, on bardzo lubił Rybnik - dodała pani Iwona.
Wspominała, że z reżyserem poznała się i zaczęła spotykać w Trójmieście.
- Ja pochodzę z Gdyni, która ma w herbie dwie ryby, ryba z herbu Rybnika to trzecia ryba, a trzy ryby to idealne zestawienie - powiedziała.
Głos zabrał europoseł Łukasz Kohut z Rybnika, pomysłodawca nadania temu miejscu imienia Kazimierza Kutza.
- Po raz pierwszy postać Kazimierza Kutza na stale zagościła w przestrzeni publicznej śląskiego miasta. I to w tak symbolicznym miejscu, przed Teatrem Ziemi Rybnickiej. Jestem niezmiernie szczęśliwy, że udało nam się tego wspólnie dokonać, bez zwad, mimo różnych środowisk politycznych, z których się wywodzimy - powiedział.
Nie zabrakło osobistego wspomnienia.
- Mój pierwszy kontakt z Kazimierzem Kutzem miał miejsce w Oslo nad fiordem. To właśnie tam pławiłem się w felietonach mistrza, tam przeczytałem "Piątą stronę świata" i zatęskniłem tak bardzo nad śląskim Heimatem, że wrociłem do domu i zacząłem działać dla Śląska, dla śląskiej kultury i dla śląskiej godki - powiedział.
Prezydent Rybnika Piotr Kuczera nawiązał do anegdoty z pracy nad filmem "Sól ziemi czarnej". Chodzi o opowieść o koledze z klasy pana Kazimierza, Alojzie, który po latach chciał się napić z reżyserem wódki. Kutz, stojący na platformie reżysera, powiedział: "Alojz, tyś jest jakiś myńszy". Alojz odpowiedział, że jest myńszy, bo robi 25 lot. I że nie zmaloł, ale się zdeptoł.
- Kazimierz Kutz ani nie zmaloł, ani się nie zdeptoł. Chcemy pokazać jego wielkość, jego życie, jego twórczość, że to jego deptanie wokół tematyki śląskiej miało głęboki sens i za to jesteśmy mu dzisiaj wdzięczni. To bardzo ważny moment w historii Rybnika, to również początek rozmowy o twórczości Kazimierza Kutza. Ta rozmowa wzywa nas do refleksji o tym, co dobre, piękne, co łączy. Niech nas dzisiaj połączy osoba i plac Kazimierza Kutza - spuentował prezydent Rybnika Piotr Kuczera.
Komentarze