foto: Magdalena Dyrda / Na zdjęciu Ania Kania.
foto: Magdalena Dyrda / Na zdjęciu Ania Kania.

Redakcja: Jak to się zaczęło? Skąd pomysł na pisanie w sieci?

Ania Kania:  - Na początku pisałam do szuflady. Trochę czasu mi zajęło, zanim zdecydowałam się napisać coś publicznie. Pierwsze teksty wrzucałam na mój prywatny profil. To chyba było w 2016 roku. Pojawiło się kilka komentarzy, że fajnie się to czyta i że może powinnam pomyśleć o jakimś blogu. Jakiś czas chodziłam z tą myślą, aż w końcu decyzja zapadła. W maju 2016 założyłam profil na FB. "Ania Kania. Nie śpię, bo piszę". W czerwcu wrzuciłam pierwszy tekst. Spodobało się. Z pierwszej setki czytelników zrobił się tysiąc. Potem drugi. I tak jakoś poszło.   

O czym są Pani historie?

- Są z życia wzięte. Zainspirowane dniem codziennym. Może to się wydawać na pierwszy rzut oka trochę szare i nijakie, ale po dodaniu odpowiednich składników: humoru, prostoty języka i dobrej puenty wychodzi coś, co sprawia, że fajnie zaczyna się poniedziałki. W czasie lock down`u  z koleżanką napisałyśmy powieść w odcinkach "Pączki pod C19". Śmieszne anegdoty o rodzinie Jacka i Danki, które można było obserwować z perspektywy obu Państwa Pączków. Publikowałyśmy co tydzień na swoich profilach: ja jako Jacek Pączek, a koleżanka jako Danka Pączek. Żadna z nas nie wiedziała, co się wydarzy w odcinku pisanym przez drugą autorkę. Dzięki temu wychodziło tak jak w życiu: trzeba było reagować na bieżąco na pojawiające się problemy.

Wejdź na Ania Kania. Nie śpię, bo piszę, by przeczytać najnowsze opowieści autorki.

Pani twórczość obserwuje coraz więcej osób. Jak odbiera Pani spore zainteresowanie Pani opowieściami?

- Jest to coś, na co pracowałam od dłuższego czasu. Cieszy mnie ruch na profilu. Niemniej jestem zachłanna i każdy nowy obserwator jest dla mnie na wagę złota. Największy przyrost czytelników pojawił się w styczniu 2019r w reakcji na post dotyczący WOŚP, tragicznych wydarzeń w Gdańsku oraz oświadczeni Jurka Owsiaka, że odchodzi z Orkiestry. Napisałam wtedy bajkę o Panu Serduszko. Wrzucając na fanpage ten tekst nie spodziewałam się, że poruszy ona aż tak wiele osób.

Źródło: https://www.facebook.com/AniaKaniaNieSpieBoPisze

Widać także znaczną interakcję ze strony czytelników. Czy komentarze wpływają na dalsze opowieści?

- Raczej na detale. Imię głównego bohatera, wygląd lub garderoba jakiejś postaci czy nastrój następnego odcinka. To są fajne rzeczy, bo cieszą i angażują każdą stronę. Pojawia się więź pomiędzy dwoma stronami oparta na bieżącej interakcji. Wrzucam odcinak o północy w niedzielę, a rano o 5:00 lub 6:00 jest już kilka komentarzy i prywatnych wiadomości. Najlepsze w tym wszystkim jest korespondowanie z czytelnikami. Taka świeża reakcja, to dla mnie paliwo do dalszej pracy. Aż się chce usiąść przed klawiaturą. Takie niedoczekanie się budzi w człowieku. To jest potrzebne. Szczególnie mnie, bo ja i rutyna nie mamy się ze sobą najlepiej.

Ania Kania. Nie śpię, bo piszę - to Pani facebook`owy fanpage. Czy rzeczywiście noc jest dla Pani najlepszą porą na pisanie?

- TAK! Nazwa bloga jest odzwierciedlaniem rzeczywistości. Jeszcze przed powstaniem pomysłu na publikację tekstów, znajomi pytali mnie, co ja robię o tej porze w nocy i czemu nie śpię. Chyba nie trzeba mówić, co odpowiadałam. Zielona dioda Messengera świeciła się najjaśniej po północy. Żeby nie zarywać nocy, wprowadziłam trochę modyfikacji i teraz kończę pisanie przed 24:00. Zakładam, że teksty będą pojawiać się zawsze z niedzieli na poniedziałek. Ludzie przyzwyczaili się do takiego rytmu. To mój znak rozpoznawczy.

Czy w planach jest wydanie książki, czy to jedynie twórczość internetowa?

- Jak najbardziej, najpierw jednak skupiam się na jej napisaniu. Mam dobry koncept historii i szkielet fabuły z rozpisaniem najważniejszych zwrotów akcji. Mam kilka rozdziałów i kilka luźnych scen, które będą pięknie wkomponowane w całość. Przede mną dużo pracy. Myślę, że więcej niż do tej pory wykonałam. Pomysł narodził się rok temu. Przez jakiś czas przemykał przez rejony "nadaje się" i "jest do niczego". Dojrzewał i teraz jest wyklarowany. Zabieram się więc za pisanie.

Z Anią Kanią rozmawiał Robert Lewandowski.

Od najbliższej niedzieli będziemy publikować opowieści Ani Kani na naszej stronie internetowej. Zaglądajcie i śledźcie losy jej bohaterów!

Komentarze

  • Redakcja Re: Piotr Masłowski paradoks 29 stycznia 2021 10:36Polecamy wszystkim! Do przeczytania w zakładce Opinie :)
  • Piotr Masłowski paradoks 28 stycznia 2021 15:57A ja napisałem najnowszy felieton o tym o tym, że śpię ;)
  • Grażyna :) 27 stycznia 2021 15:22Fajny artykuł, będę zaglądać.

Dodaj komentarz