Ireneusz Stajer
Pamiętam 17-letnią Malwinę, jak przyszła do Miejskiego Ośrodku Kultury w Żorach na pierwsze spotkanie Klubu Literackiego Effata - miałem szczęście go zakładać i mu przewodniczyć. Zrównoważona, refleksyjna..., skromna licealistka, w której krył się wulkan energii.
Talent czystej wody. Każdy następny wiersz był lepszy od poprzedniego. Jednego razu zwierzyła się, że zostanie dziennikarką. Nie, że chciałaby, ale właśnie, że będzie nią. I tak się stało.
Effata
Działalność naszego klubu sfinalizowaliśmy tomikiem literackim „Effata”, do którego chętnie wracam. Po latach Malwina Słoka powiedziała reporterowi „Nowin”, że spotkania Effaty zmotywowały ją do pisania i wyboru dziennikarstwa.
- To był istotny etap w moim życiu, w rozwoju twórczym i wrażliwości. Effata ukształtowała mój język, nadała mu styl. Spotkałam tam tylu wspaniałych ludzi w różnym wieku, co też miało znaczenie – stwierdziła.
Malwina była najmłodsza i najbardziej utalentowana.
- W liceum miałam też przecudną nauczycielkę polskiego, panią Wandę Świtałę, która genialnie wspierała dorastającą młodzież. Była wyrozumiała, mówiliśmy do niej na „ty”, pięknie mówiła o książkach, o języku polskim, naprawdę uczyliśmy się, co to znaczy czytać literaturę - wspomina dziennikarka.
Na studiach przestała pisać wiersze.
- Nie potrzebowałam już tego – przyznała.
Poruszyć widza
Pracę zaczęła w dziale kultury poczytnego dziennika „Życie Warszawy”. W piśmie branżowym „Press” pisała o telewizji. Następnie trafiła do nowo otwartego kanału TVN Style, tworzyła też materiały dla stacji Religia tv. Współpracowała z Markiem Kościkiewiczem przy płycie z okazji 25. lat jego pracy artystycznej. U producenta zewnętrznego Formacja tv robiła programy dla Polsat Cafe. Obecnie jest zatrudniona w dziale autopromocji Polsatu.
- Przygotowujemy spoty programów, teleturniejów, seriali. Jest w tym dużo kreacji. Spot ma coś ważnego powiedzieć o programie, poruszyć widza. Szukam słów, które sprawią, że widz będzie chciał być z nami. W książkach, wierszach autor też rozmawia z czytelnikiem – podkreśla Malwina.
Poza tym pracuje jako psycholog.
– Pomagam, wspieram, psychologia to też ważna część mojego życia – oznajmia.
Tempo dużego miasta
Nie wyzbyła się tożsamości, choć nie jest już tylko żorzanką. Czuje się również warszawianką, a może bardziej nią...
- Totalnie pokochałam to miasto. W Warszawie od razu poczułam się jak u siebie. Poza tym jako młoda dziewczyna marzyłam, by trafić do takich mediów, gdzie można się rozwijać – opowiada.
Duże miasto wiąże się z tłumem na ulicy, nieustannym ruchem, Malwina lubi nawet korki samochodowe.
- Kocham tempo, rytm dużego miasta. Czasem śmieję się, że tempo Warszawy jest takie jak ja... – uśmiecha się.
Wraca do Żor, odwiedzając ukochanych rodziców w domu przy Gałczyńskiego.
– Zawsze mnie wspierali, stali za mną murem – dodaje.
Wychowała się jednak w zupełnie innym miejscu.
- Mieszkaliśmy na piątym piętrze bloku numer 10 na osiedlu Księcia Władysława. Niedawno, podczas lockdownu na Facebooku pojawił się challenge, w którym publikowano zdjęcia z dzieciństwa. Wygrzebałam swoje. Najsilniejsze wspomnienia dotyczą szkoły podstawowej – zaznacza.
Dziewczyna z bloku
Chodziła do „dziesiątki”, obok było przedszkole i żłobek.
- Znaleźliśmy sobie bramę, przez którą graliśmy w siatkówkę. Spotykaliśmy się tam codziennie, my dzieci z jednego osiedla; Beata, Asia, Kasia, Darek, Mirek… – wylicza.
Z czasów licealnych wspomina przyjaciela Marcina Augustynowicza „Cinka”, który mieszka dziś w Norwegii.
- Rozmawiamy czasem o imprezach na działkach. Wynajmowaliśmy salę, słuchaliśmy muzyki, tańczyliśmy i świetnie się bawiliśmy. Przed blokiem nr 10 były też korty. Graliśmy w tenisa, wtedy bez trenera. Sami się uczyliśmy. W dobie peerelu nikt nie myślał o takich „drobnostkach”, liczyła się frajda z samej gry – uśmiecha się dziennikarka.
Odbijali też piłkę o ścianę jak w squasha, choć to była namiastka, ale jedno z głównych zajęć dzieci. Zimą na tym boisku było lodowisko, gdzie jeździli na łyżwach.
Z Jackiem Kawalcem
- Kiedy poszłam do liceum społecznego na osiedlu 700-lecia (potem zmieniło lokalizację), to był czas, gdy napisałam pierwszy wiersz. Zainteresowałam się teatrem, chodziłam na różne warsztaty teatralne, w tym dramy. Robiliśmy przedstawienia. Zaczęłam pisać do lokalnej gazety. Pociągało mnie dziennikarstwo – stwierdza.
Jednym z pierwszych artykułów była relacja z zawodów kulturystycznych kobiet. Na Żorskiej Wiośnie Młodości zrobiła wywiad z Jackiem Kawalcem, niezwykle wówczas popularnym aktorem, prowadzącym na antenie TVP „Randkę w ciemno”, a tego dnia koncert na Rynku.
- Rozmawialiśmy w korytarzu urzędu dzielnicowego Śródmieście. Nagrywałam go na dyktafon. Byłam totalnie podekscytowana, bo to był mój pierwszy wywiad i to jeszcze z osobą publiczną, aktorem – zapamiętała.
Ukazał się w „Gazecie Żorskiej”. Malwina nie mogła wiedzieć, że dokładnie 25-lat później spotka się z tym samym Jackiem Kawalcem w Polsacie na planie programu „Twoja Twarz Brzmi Znajomo”.
- Przeprowadziłam z nim wywiad do telewizji. Powiedziałam mu o rozmowie sprzed ćwierćwiecza, oczywiście Jacek jej nie pamiętał. Ale poruszyła go moja opowieść – taka pętla czasu. A Jacek wygląda tak samo jak 25 lat temu – mówi żorzanka.
Komentarze