Odśnieżaliśmy razem z panem Romanem. Fiat 126p zgarnia zaspy niczym profesjonalny pług. Kręci piruety, mknie po prostej. Chwilę później plac przed piekarnią Emilia Kristof jest równy jak stół. Z szoferki 25-latka wysiada roześmiany Roman Kristof, właściciel firmy, nadto kolekcjoner starych, kultowych samochodów. Zakład słynie w całym regionie z wybornego pieczywa oraz ciast.
- Jeżdżę tak codziennie. Śnieg sypie, a końca nie widać – mówi.
Ojcu towarzyszy 14-letni Marek, wnuk założycielki piekarni pani Emilii, który już wdraża się w czynności taty. Odśnieżanie zaś zimą to jedna z głównych powinności. Chodzi o to, by dostawcy mogli bezpiecznie zaparkować, a chleb równie bezproblemowo wyjechał do firmowych sklepów rozsianych w regionie. Luty zaskoczył aurą, więc własny pług to szczególnie dziś cenna rzecz.
- Praca z tatą w takim „samochodzie” to duża frajda – przyznaje chłopak.
Skąd pomysł z fiacikiem?
- Mam standardowe odśnieżarki, które trzeba pchać. Ponieważ jest bardzo zimno, przerobiliśmy „malucha” na samochodzik z pługiem. Wykonuje pan swoją robotę, a w kabinie jest ciepło – uśmiecha się pan Roman.
Fiacik jest idealny do takiego zadania. Prosta konstrukcja wyposażona w tylny napęd pomyka na placu niczym łania. Auto obciążono wewnątrz krawężnikami, więc doskonale radzi sobie ze śniegiem. Pracuje na terenie piekarni przy ulicy Rybnickiej oraz przed sklepami w Żorach i Boguszowicach. Do Rudy Śląskiej, gdzie Emilia Kristof ma kolejny sklep, jeździ na lawecie.
- Nasz pług nie może poruszać się drogami publicznymi. Nie zezwalają na to przepisy – wyjaśnia pan Roman.
Maluszek jest na chodzie tylko zimą. Latem stoi w kontenerze, by nie przerdzewiał. W październiku wyjeżdża na zewnątrz do spa, czyli wymiany olejów.
Komentarze