Wierni chwalą słodkie liczenie, na zdjęciu Urszula Piecha z księdzem Januszem Badurą
Wierni chwalą słodkie liczenie, na zdjęciu Urszula Piecha z księdzem Januszem Badurą

Policz się sam: jedna krówka - jedno miejsce, brak krówek - brak miejsc. To pomysł proboszcza, księdza Janusza Badury na liczenie wiernych, którzy mogą uczestniczyć w mszy świętej w czasie pandemii. 

Kościół św. Herberta pomieści nawet 800 osób i jeszcze nie jest przepełniony. W czasie pandemii do środka może wejść jednak tylko 65 osób.

- Zastanawiałem się, jak liczyć ludzi w kościele. Nie chcę zachowywać się wobec nich jak urzędnik. Oczywiście, mogłem oddelegować kogoś ze służby kościelnej do liczenia wiernych, rozdawać bilety. I wtedy mnie oświeciło: Caritas przysłał do parafii krówki z etykietami, zachęcającymi do przekazania 1 procenta podatku. Było ich dużo, w 10-kilogramowych pakunkach. Nie zdołalibyśmy ich wszystkich rozdać, a ja - gdybym je zjadł, pewnie bym umarł. I nagle eureka: do wazonu dam tyle krówek, ile mamy miejsc w kościele w pandemii - mówi proboszcz. 

Chwilę przed mszą ksiądz sprawdza, czy są jeszcze krówki. Jak nie ma - przeprasza wiernych i prosi, by poszli do domu. No chyba, że jest ładna pogoda, wtedy wynosi krzesła i ludzie mogą usiąść na zewnątrz.

- To tak naprawdę problem w święta, w niedziele. Bo w czasie tygodnia czasem na mszy nie ma nawet tych 65 osób - przyznaje ksiądz.

Parafianie są zadowoleni.

- Pomysł bardzo dobry, każdy chwali naszego proboszcza, a krówki są bardzo smaczne, mięciutkie - przyznaje Urszula Piecha. - Musimy wszyscy dbać o siebie, spójrzcie na liczby: ponad 3 tysiące zachorowań, ponad 600 zgonów - dodaje parafianka.

Przed świętami wszyscy proboszczowie dostali wytyczne od biskupa, by bezwzględnie przestrzegali obostrzeń. I tak np. w Wielki Piątek w kościołach nie będzie adoracji krzyża. Można ją sobie przygotować w domu. 

W Wielką Sobotę nie będzie błogosławieństwa potraw, nawet na zewnątrz kościoła.

- Planowaliśmy święcić pokarmy na zewnątrz. Chciałem wyznaczyć dwie-trzy tury, bo w zeszłym roku i tak ludzie przychodzili z koszyczkami. Ale zakaz to zakaz. Więc do naszej gazetki Herbert dołączyłem liturgię błogosławieństwa pokarmów, którą np. głowa rodziny, ojciec, może przeprowadzić w domu. To krótkie Słowo Boże, modlitwa błogosławieństwa - tłumaczy ksiądz proboszcz. 

Nie będzie procesji rezurekcyjnej. Liturgia słowa zostanie skrócona do minimum - żeby nabożeństwa były krókie. W wielkanocną niedzielę i poniedziałek msze w Herbercie będą krtókie, ale odprawione co godzinę, od 7 do 12. Od godz. 17 do 18 można będzie przyjąć samą komunię - to dla tych, którzy oglądają mszę online, a chcą przyjąć tylko Ciało Chrystusa.

Biskup rozkazał, by w każdym kościele było tak samo. Żeby uniknąć sytuacji, że wierni pójdą gdzie indziej, bo w sąsiednim kościele do obostrzeń podchodzi się łagodniej. 

- Te obostrzenia nadają tej niewesołej przecież liturgii Wielkiego Piątku i Wielkiej Soboty dodatkowego wyrazu. Potem w niedzielę jest Alleluja, Bóg zmartwychwstał, cieszmy się. A tu... nawet procesji nie będzie. To tak jakby się przyszło do kogoś na urodziny, a solenizant jest chory, leży w izbie obok. Więc wypijamy symbolicznie herbatkę i wracamy do domu - mówi obrazowo proboszcz.

Parafia Herberta liczy niecałe 11 tysięcy wiernych. W ostatnim półroczu umiera więcej ludzi, chociaż dane za zeszły rok nie odbiegały znacząco od tych z lat poprzednich.

- To jest taka parafia, w której żyją za starzy ludzie, żeby mieć dzieci, ale za młodzi, żeby umierać - przyznaje proboszcz. 

Miesięcznie jest około 10 pogrzebów. W sąsiednim Wniebowzięciu sporo wiernych przekroczyło barierę "zdrowego seniora" i tam umieralność jest większa. 
Proboszcz Herberta obala też mity, jakoby pogrzeby covidowców musiały wiązać się z kremacją.

- To zakładom pogrzebowym łatwiej kremować ciała, bo wymogi przygotowania tradycyjnego pochówku są większe. Mówię z ambony, że ta choroba nie dyskwalifikuje od normalnego pogrzebu - tłumaczy ksiądz proboszcz.

Ksiądz Janusz Badura zaszczepi się przeciwko Covidowi, termin ma wyznaczony na 27 kwietnia w Chorzowie - w punkcie przy kościele św. Antoniego, gdzie rozpoczynał posługę kapłańską.

- Zapisałem się z przekonania, wcześniej szczepiłem się na grypę, co nie oznacza, że nigdy nie chorowałem, też mnie dopadło - mówi nam. 

Wielkanoc to święta nadziei. Co ksiądz mówi wiernym w czasie pandemii? Kiedy nastąpi koniec Covidu?

- Sam muszę się zmierzyć z tym tematem, nie mam gotowych rozwiązań, mam te same pytania... Dla mnie odpwiedź jest w słowach: Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Musimy jednak wszyscy pamiętać o tym, że jest prawo naturalne i prawo boskie, więc koniecznie dbajmy o siebie - podkreśla ksiądz.

Komentarze

  • Adix Totalne wariatwo 04 kwietnia 2021 01:21Tym farożom się równo we łbach poprzewracało.

Dodaj komentarz