Dziś, 7 kwietnia, pod katowickim sanepidem zebrali się przedsiębiorcy, którzy po raz kolejny zaprotestowali przeciwko działaniom rządowym i nakładanym decyzjom sanepidu. Wśród zebranych osób byli także właściciele rybnickiego klubu Face2Face.
- Jesteśmy tutaj, bo jesteśmy gnębieni - wskazał dziś Marcin Koza.
Podkreślił także, że przedsiębiorcy chcieli przeprowadzić akcję edukacyjną dla pracowników sanepidu.
Przedsiębiorcy przywieźli ze sobą trumnę z napisem "Przedsiębiorcy 2020", którą następnie zaniesiono do budynku sanepidu. Z głośników rozbrzmiał także marsz pogrzebowy.
Wizyta przedsiębiorców w katowickim sanepidzie spotkała się z ostrą reakcją policji, która siłą wyprosiła z budynku zebrane osoby. Pod katowickim sanepidem zebrało się kilkudziesięciu policjantów, wyposażonych w białe kaski i gaz.
Doszło do ostrej interwencji policji.
Na nagraniu jednego ze świadków widać, jak policjant zaczął popychać osobę stojącą na chodniku. Mężczyzna został siłą doprowadzony do radiowozu i zabrany przez policję. Tuż obok stało jego 7-letnie dziecko.
- Nic nie robiłem złego, nie robiłem nic, nie stawiałem się. Rzucił się na mnie bez powodu, jeszcze o samochód - mówił po interwencji Michał, zatrzymany mężczyzna.
Źródło: Tomasz Dyszkiewicz
Jak zdarzenie komentuje policja?
- Dzisiaj około południa śląscy #policjanci interweniowali w budynku Sanepidu w Katowicach w związku ze zgłoszeniem dyrekcji, że pomimo wezwania grupa osób nie chce opuścić placówki, naruszając tym samym przepisy prawa. Osoby brały udział w zgromadzeniu, jednakże oprócz 5 zgłoszonych uczestników, na miejscu pojawiło się ich kilkunastu, co zgodnie z obowiązującymi przepisami jest nielegalne. Wśród nich był osoby transmitujące relację w Internecie. Ponadto zignorowali obowiązek zasłaniania twarzy, nie zachowywali odpowiedniego dystansu - informuje Policja Śląska.
Policja swoją interwencję tłumaczy jako użycie środków przymusu bezpośredniego.
- Osoby zostały wyprowadzone z budynku i wylegitymowane, a wobec 6 osób mundurowi skierowali wnioski o ukaranie do sądu. Po zakończeniu zgromadzenia mundurowi interweniowali także wobec mężczyzny, który łamał obowiązujące obostrzenia. 35-latek nie chciał ponadto podać swoich danych osobowych oraz nie reagował na wydawane przez policjantów polecenia. Policjanci użyli środków przymusu bezpośredniego i doprowadzili mężczyznę do radiowozu w celu ustalenia jego danych. Po wykonaniu czynności mężczyzna został zwolniony. Sporządzono przeciwko niemu wniosek do sądu w sprawie o popełniona wykroczenia - czytamy w komunikacie.
Policja podkreśla także, że ktoś celowo rozrzucił gwoździe pod radiowóz.
- Po zakończonych czynnościach okazało się, że pod kołami jednego z radiowozów policjanci znaleźli celowo rozsypane #gwoździe. W sumie stróże prawa wylegitymowali 15 osób, przeprowadzili 2 interwencje, sporządzili 6 wniosków o ukaranie, oraz sporządzili 7 notatek urzędowych w związku z popełnionymi przestępstwami (naruszenia miru domowego oraz znieważenia policjanta) - czytamy dalej.
Transmitujący na żywo dziennikarz obywatelski Tomasz Dyszkiewicz, zawiadomił w sprawie interwencji policji BSW. Jak zakończy się ta sprawa? Przekonamy się niebawem.
Cała transmisja Tomasza Dyszkiewicza:
Komentarze