KPP Wodzisław Pijany 19-latek wracał z meczu skodą octavią
KPP Wodzisław Pijany 19-latek wracał z meczu skodą octavią

Tragedia rozegrała się 19 września zeszłego roku na ulicy Powstańców Śląskich. Rozpędzona skoda octavia uderzyła w stojącą na chodniku 15-latkę. Kierowca uciekł. Dziewczynka w krytycznym stanie została przewieziona do szpitala. Policja złapała 19-letniego, pijanego kierowcę. Był piłkarzem Naprzodu Czyżowice, który wracał z meczu. Trafił do aresztu śledczego, gdzie przebywa do dziś. Po kilku dniach od wypadku Amelka zmarła, lekarze odłączyli ją od aparatury podtrzymującej życie. Z punktu widzenia medycyny nie było żadnych szans na uratowanie dziecka.

- Akt oskarżenia skierowaliśmy do wodzisławskiego sądu w grudniu. Wystąpimy o karę dla oskarżonego adekwatną do całokształtu okoliczności ujawnionych nie tylko w postępowaniu przygotowawczym, ale również tych na rozprawie. Wiele z nich zaistniało w trakcie procesu. Co najwyżej będą jeszcze dwa terminy – powiedział nam prokurator Rafał Figura, zastępca prokuratora rejonowego w Wodzisławiu.

- W Sądzie Rejonowym w Wodzisławiu odbyły się dotąd trzy rozprawy i jedno posiedzenie mniejszej wagi – uściśla Jacek Wesołowski z administracji Sądu Okręgowego w Gliwicach.

Kolejne posiedzenie wyznaczono na 28 kwietnia godzinę 9 w wodzisławskim sądzie.

Przypomnijmy, że tragedia rozegrała się o godzinie 21.45. Amelka razem z mamą i tatą była u swojego wujka i swojej cioci na urodzinach w ich domu przy ulicy Powstańców Śląskich. 

- Świętowaliśmy urodziny mojej żony i naszej 6-letniej córki Milenki. Odprowadziliśmy ich do samochodu, auto stało na poboczu. Powiedzieliśmy tylko: Na razie, trzymajcie się. Odwróciliśmy się i poszliśmy w stronę domu. Amelka stała na chodniku, to auto jechało od strony Łazisk, zjechało na drugi pas, wjechało na chodnik i uderzyło w nią. Usłyszeliśmy huk. Szwagier odwrócił się, Amelki już nie było, leżała 25 metrów dalej. Moja siostra krzyczała: On zabił mi córkę! - opowiadał pan Dawid, chrzestny Amelki.

Natychmiast pobiegli na miejsce, próbowali reanimować dziewczynkę. Ściągnęli strażaków z tutejszej Ochotniczej Straży Pożarnej. Ale Amelka nie miała pulsu, była cała połamana, we krwi.

- Lekarze powiedzieli, że nie miała żadnych szans - opowiada wujek dziewczynki.

Przyleciał śmigłowiec ratowniczy, Amelkę przetransportowano do szpitala w Katowicach-Ligocie. Lekarze określali jej stan jako "skrajnie krytyczny".

Sprawca uciekał z miejsca zdarzenia skodą octavią. Porzucił auto przy ul. 1 Maja. Dalej uciekał pieszo, próbował się ukryć. Odnalazł go policyjny pies. Miał ponad dwa promile alkoholu!

- Przejechał 15 kilometrów albo i więcej i dopiero zatrzymał się tutaj, na tym naszym chodniku. Ofiar mogło być więcej, przecież chwilę wcześniej staliśmy tam z żoną, która jest w ciąży, z córeczką... - mówił pan Dawid. 

19-latek ma dziewczynę, która urodziła mu miesiąc przed wypadkiem dziecko. Przez swoją głupotę zniszczył życie również im...

Amelia była pełną życia nastolatką. Kochała zwierzęta, jeździła konno. Nie raz spadła z konia, ale nie przyznawała się rodzicom. Szczupła, brunetka, w okularach. Bliscy mówią, że na zdjęciu na Facebooku wygląda jak profesorka. Uczyła się za fryzjerkę, bardzo podobało się jej na praktykach.

- Proszę napisać, że chociaż ten chłopak jest dla mnie największym wrogiem, to nie życzę mu tego, co on zrobił nam i naszej córeczce. Chociaż sprawił mi największy ból - płakała mama nastolatki, paląc znicz na poboczu drogi, gdzie doszło do tragedii. 

Amelia była ich jedynym dzieckiem. Rodzice bardzo chcieli, by lekarze zdołali uratować przynajmniej organy ukochanej córki, żeby chociaż jej cząstka dalej żyła. Niestety, nawet tego nie dało się zrobić. Obrażenia były tak duże...

- Świętowaliśmy urodziny mojej żony i naszej 6-letniej córki Milenki. Odprowadziliśmy ich do samochodu, auto stało na poboczu. Powiedzieliśmy tylko: Na razie, trzymajcie się. Odwróciliśmy się i poszliśmy w stronę domu. Amelka stała na chodniku, to auto jechało od strony Łazisk, zjechało na drugi pas, wjechało na chodnik i uderzyło w nią. Usłyszeliśmy huk. Szwagier odwrócił się, Amelki już nie było, leżała 25 metrów dalej. Moja siostra krzyczała: On zabił mi córkę! - opowiada pan Dawid, chrzestny Amelki.

Natychmiast pobiegli na miejsce, próbowali reanimować dziewczynkę. Ściągnęli strażaków z tutejszej Ochotniczej Straży Pożarnej. Ale Amelka nie miała pulsu, była cała połamana, we krwi.

- Lekarze powiedzieli, że nie miała żadnych szans - opowiada wujek dziewczynki.

Przyleciał śmigłowiec ratowniczy, Amelkę przetransportowano do szpitala w Katowicach-Ligocie. Lekarze określali jej stan jako "skrajnie krytyczny". Niestety, nie uratowali jej.

Sprawca uciekał z miejsca zdarzenia skodą octavią. Porzucił auto przy ul. 1 Maja. Dalej uciekał pieszo, próbował się ukryć. Odnalazł go policyjny pies. Miał ponad dwa promile alkoholu!  

19-latek ma dziewczynę, która urodziła mu miesiąc przede spowodowaniem wypadku dziecko. Przez swoją głupotę zniszczył życie również im...

Amelia była pełną życia nastolatką. Kochała zwierzęta, jeździła konno. Nie raz spadła z konia, ale nie przyznawała się rodzicom. Szczupła, brunetka, w okularach. Bliscy mówią, że na zdjęciu na Facebooku wygląda jak profesorka. Uczyła się za fryzjerkę, bardzo podobało się jej na praktykach.

Komentarze

  • Kasik Dla 19 kwietnia 2021 21:34Dla mnie było to morderstwo z premedytacją bo alkoholu nie wymyślono 19 września 20r. Wiedział jakie mogą być konsekwencje
  • Seba 19 kwietnia 2021 17:34Więzienie z którego wyjdzie za dobre sprawowanie? Śmieszne... Za to co zrobił tej Bogu ducha winnej dziewczynce powinien sam tam stać i czekać na takiego debila jak on, aż zrobi mu to samo..........

Dodaj komentarz