Dominik Gajda Helena Fleszar żyje w otoczeniu segregatorów z pismami do różnych instytucji 
Dominik Gajda Helena Fleszar żyje w otoczeniu segregatorów z pismami do różnych instytucji 

Ireneusz Stajer

Helena Fleszar przyrzekła nad trumną męża, że nie spocznie, dopóki nie doprowadzi sprawy do końca. Zaangażowała wszystkie swoje siły i oszczędności. Trzykrotnie próbowała zainteresować swoim dramatem Prezydenta RP, pisze do kolejnych ministrów sprawiedliwości i parlamentarzystów. Śle korespondencję do sądu i prokuratury.

- Próbuję się dowiedzieć, dlaczego z ofiary stałam się oskarżoną? Na jakiej podstawie prawnej przez osiem lat gnębiono mnie zasądzonym w 2007 roku aresztem, który uchylono dopiero w 2015? Wymiar sprawiedliwości nie potrafi odpowiedzieć na te proste pytania. Od tamtej pory jestem nękana przez różne instytucje, represje spotykają nawet moje dzieci. 28 razy próbowała zatrzymać mnie policja, raz usiłowano wywabić mnie z mieszkania podstępem – mówi pani Helena, której dramat „Nowiny” opisały pierwszy raz półtora roku temu.

Nie odpuści

Straciła wszystko - męża, którego serce nie wytrzymało stresu, oraz firmę. Pracuje w sklepiku w centrum Rybnika. Panią Helenę wspierają zwykli ludzie. Przychodzą, pytają o postępy w sprawie, pocieszają, żeby się nie poddawała i walczyła o prawdę do końca. O dramacie starszej pani dowiaduje się coraz więcej osób. Tylko w sobotę 17 kwietnia materiał na You Tube, poświęcony wdowie obejrzało 958 internautów.      

Sprawa ta ciągnie się już 20. lat. Zapadły w niej dwa zupełnie odmienne wyroki sądowe. Pierwszy korzystny dla spółki jawnej Techdom Heleny i Mirosława Fleszarów z Rybnika, drugi pozytywny dla Gillette Poland SA w Warszawie, którego następcą prawnym jest Procter & Gamble.

20 lat udręki

Spór zaczął się w 2001 roku. Strony zawarły umowę o współpracy. Gillette zobowiązał się dostarczać Hurtowni Artykułów Gospodarstwa Domowego Techdom swoje towary. Dostawy miały być szczegółowo uregulowane w zamówieniu, wskazującym termin, ilość sztuk i formę zapłaty. 

- Tymczasem 28 marca, gdy pojechałam z mężem do kontrahenta, Gillette dostarczyło nam do Rybnika mnóstwo towaru, którego nie zamawialiśmy o wartości ponad 100 tys. złotych. Natychmiast zakwestionowałam dostawę – przypomina Helena Fleszar. 

Strony uzgodniły, że artykuły AGD pozostaną w magazynie Techdomu do terminu wymagalności zapłaty faktury. Potem niesprzedany towar zabierze Gillette. 11 maja 2001 roku Helena Fleszar wezwała dostawcę, by wystawił fakturę korygującą lub zgodził się na zapłatę towaru po sprzedaży z odstąpieniem od naliczania odsetek. Zdawało się, że temat jest zamknięty. 

- W 2001 roku otrzymałam z Gillette notę odsetkową na ponad 10 tys. zł. Próbowali mnie zmusić do zapłaty. Sprawa z powództwa Gillette trafiła do Sądu Okręgowego w Gliwicach – opowiada rybniczanka.

Dwa sprzeczne wyroki

Ten przyznaje rację właścicielom Techdomu i zasądza od powoda na rzecz firmy z Rybnika 3 015 zł. Gillette zaskarża wyrok. W 2003 roku katowicka apelacja oddala zażalenie. Sprawa wydaje się definitywnie zakończona.

7 stycznia 2004 roku zarząd koncernu przyznaje spółce odszkodowanie w wysokości 37 tys. zł. Pełnomocnik Gillette nie powiadamia o tym Techdomu, sporządza drugi pozew, motywując go tym, że właścicielka nie przyjęła odszkodowania. Wytacza spółce nowy proces w gliwickiej "okręgówce". Drugi wyrok, orzeczony... przez tego samego sędziego, który rozstrzygał pierwszą sprawę jest zupełnie inny. Techdom ma wydać towar bez faktury korygującej. Sąd Apelacyjny w Katowicach znowu nie ma zastrzeżeń do orzeczenia, które tym razem jest skrajnie niekorzystne dla Fleszarów. Nie przywołuje jednak żadnych dowodów, dokumentujących zmianę pierwszego wyroku. 

Kto chciał pomóc

- Bardzo chciał pomóc Janusz Wojciechowski (były prezes NIK, dziś unijny komisarz ds rolnictwa, z wykształcenia prawnik – red.). Zorganizował spotkanie w tej sprawie w prokuraturze generalnej – mówi właścicielka.

9 sierpnia 2013 roku senatorowie Bolesław Piecha, Grzegorz Wojciechowski i Jan Maria Jackowski wydają oświadczenie skierowane do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta i rzecznika praw obywatelskich Ireny Lipowicz z wnioskiem "o zbadanie bulwersującej sprawy pani Heleny Fleszar". Piszą, że nie można sądzić dwa razy w tej samej sprawie, gdyż wówczas postępowanie sądowe jest nieważne. 

Niedawno rybniczanka ponownie poprosiła o pomoc Bolesława Piechę, a 1 marca pojechała osobiście do Grzegorza Wojciechowskiego w Rawie Mazowieckiej. 

- Wcześniej obiecał mi w reportażu dla telewizji Trwam, że nie spocznie, dopóki sprawa pani Fleszar nie zakończy się pozytywnie – podkreśla rybniczanka.   

Nie złamie prawa

Powtarza też, że nie wyda towaru bez faktury korygującej, bo złamała by prawo. Nie chce ujawnić, gdzie magazynuje dostarczone przez Gillette urządzenia, bo to niepodważalny dowód rzeczowy w sprawie. Helena Fleszar ma w mieszkaniu blisko 200 segregatorów z pismami dotyczącymi sprawy. 

Już półtora roku temu próbowaliśmy poznać stanowisko Procter & Gamble. Nie dostaliśmy wówczas odpowiedzi z biura prasowego. Firma powołuje się w swojej korespondencji, m.in. z 8 lutego 2017 roku do ministra sprawiedliwości – prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry na to, że 7 stycznia 2004 roku trzech członków zarządu Gillette zaproponowało Techdomowi warunki ugody i odszkodowania. 

- To nieprawda. Nigdy nie otrzymałam pisemnej informacji, a nawet mnie o tym nie powiadomiono ustnie. Ustaliłam, że nie dopuścił do tego ówczesny pełnomocnik Gillette, a następnie Procter & Gamble – twierdzi Helena Fleszar.   

 

Komentarze

  • Zen 14 września 2021 11:41Ta

Dodaj komentarz