Materiały prasowe/Łukasz Kohut
Materiały prasowe/Łukasz Kohut

Panie Pośle, mija Pana drugi rok kadencji w Europarlamencie.

Tak, rzeczywiście, w maju będziemy mieć dwa lata od wyborów do Parlamentu Europejskiego. Ale ja muszę zaznaczyć, że to były, a właściwie wciąż są, dwa niesamowite lata. Przypadły one na pandemię, więc tak naprawdę takiego normalnego parlamentarnego życia to mogłem zakosztować tylko przez pół roku. Potem wszystko się zmieniło. Pandemia zmieniła wiele.  Nie mniej jednak moja aktywność w Brukseli jest spora, nie tylko na sesji plenarnej, ale także na komisjach.


Nie wiem czy Pan Poseł się ze mną zgodzi, ale Parlament Europejski wciąż jest owiany taką pewnego rodzaju mgiełką tajemnicy. Wielu z naszych Czytelników na pewno jest ciekawych “po co my ich tam do tej Brukseli wysyłamy?”, “jakie my mamy z tego korzyści?”. Jakby mógł nam Pan opowiedzieć jak właściwie wygląda praca Posła do Parlamentu Europejskiego?

To słuszna uwaga, że jest mała świadomość co do tego jaką rolę odgrywa zarówno Parlament Europejski, jak i w ogóle instytucje unijne. Dlatego od początku nagrywam takie podsumowania tygodnia mojej pracy na moim Facebooku i wiem – po licznych reakcjach -  że ludzie śledzą moją pracę w Parlamencie. A my tam w Brukseli naprawdę robimy dużo dla swoich własnych regionów. Zacznę od tego, że każdy z posłów wybiera sobie na początku kadencji komisje parlamentarne i jest to o tyle ważne, że właśnie poprzez komisje nadajemy kierunek aktom prawnym, w nich zgłaszamy pomysły na konkretne ustawy by jak najlepiej reprezentować interesy swojego regionu, ale też i zgłaszamy w nich poprawki, by czasem sprzeciwić się czemuś, co może być niekorzystne dla naszych wyborców. Ja zapisałem się do trzech komisji parlamentarnych.

Trzech? To chyba dość sporo?

…tak, to dość rzadkie być członkiem aż trzech komisji, ale bardzo mi na nich zależało. Nie ukrywam, że najbardziej zależało mi na Komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii, bo przecież obecna transformacja energetyczna w Europie dotyczy w największej mierze Śląska. Pomogłem np. wynegocjować wysoką kwotę na Fundusz Sprawiedliwej Transformacji, która niestety potem została znacznie zmniejszona przez działania rządu pana Morawieckiego, ale i tak Śląsk będzie największym beneficjentem funduszu.


No dobrze, to jest zatem jedna komisja. Jeśli w tej komisji energetyki ma Pan Poseł tyle pracy, to czy starcza Panu jeszcze czasu na działania i jakieś osiągnięcia w dwóch pozostałych?
 
Te dwie pozostałe komisje to Komisja Kultury i Edukacji, oraz Komisja Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych. Staram się nie próżnować, a że Śląsk i śląskość to moje największe priorytety, to w komisji kultury skoncentrowałem się głównie na tym, by dostrzeżono i wsparto nas w działaniach na rzecz uznania Ślązaków za naród, a śląski za język. Właśnie takim przykładem było moje przemówienie na sali plenarnej Parlamentu po śląsku, które odbiło się szerokim echem na świecie. Skutek okazał się bardzo dobry, Europa zobaczyła, a właściwie usłyszała nasz język. 

Tak, o tym wystąpieniu rzeczywiście było głośno u nas w regionie.

Kropla drąży skałę! Kolejny autorski pomysł to Katowice z Metropolią GZM jako Europejska Stolica Kultury w 2029 roku. To jest możliwe, rozmowy trwają, spotykam się w tej sprawie z decydentami w Brukseli i w regionie. Byłoby to wielkie wyróżnienie dla śląskich i zagłębiowskich miast. I kolejny strumień euro na inwestycje. 

A ta ostatnia komisja, o której Pan wspomniał, komisja obywatelska?

Tutaj  z kolei jestem posłem sprawozdawcą i to w dwóch sprawach. Po pierwsze, odnośnie  Konwencji Stambulskiej, czyli prawnego zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet, bo jak wiemy polski rząd planuje jej wypowiedzenie, a skutki takiego działania mogą być katastrofalne. Po drugie w temacie wolności i niezależności mediów, bo w paru krajach członkowskich mamy do czynienia z dużymi naruszeniami. Trzecia rzecz to Program Prawa i Wartości, fundusz, który bezpośrednio z Brukseli ma trafić do stowarzyszeń i społeczeństwa obywatelskiego, właśnie w tym tygodniu nad tym debatujemy i głosujemy. 

Pracowicie...

Tak, ale dobrze wiedziałem na co się piszę, Parlament Europejski to było moje marzenie. Teraz czas na pracę, wykuwanie swojego miejsca tak w historii integracji europejskiej, jak w regionie, jestem tego świadomy i nie mogę zawieść moich ludzi. Taki śląski charakter. 

Komentarze

Dodaj komentarz