KMP Rybnik / Archiwum.
KMP Rybnik / Archiwum.

Materiał dziennikarzy "Superwizjera" wyemitowano wczoraj, 1 maja. Przedstawiono w nim historię młodszej aspirant Katarzyny Śmietany, która była funkcjonariuszką zespołu operacyjno-rozpoznawczego komendy miejskiej w Rybniku. Policjantka zajmowała się między innymi przestępczością narkotykową i sprawami nieletnich.

- W policji pracuję od 13 lat, zajmowałam się różnymi działkami, ale ostatnie moje stanowisko to było w zespole operacyjnym, tam zajmowałam się przestępczością narkotykową, a wcześniej seksualną. Jeśli chodzi o wydział operacyjny, to zawsze był postrzegany jak taka elita. Jest to typowo męski świat, do którego ciężko jest się dostać kobiecie - opowiada Śmietana. - Zawsze mi się wydawało, że tak na dobrą sprawę jest to mój wymarzony zawód. Zawód życia. Do pewnego dnia. W końcu okazało się, że na mojej drodze stanął kolega z zespołu, myślę, że tak możemy go nazwać, który miał do kobiet bardzo seksistowskie podejście i on tego nie ukrywał. Wszystko było dobrze do momentu, w którym jego żarty i docinki zaczęły mi przeszkadzać. Wprost mu powiedziałam, że między nami nic nie będzie, jego stosunek zmienił się do mnie o 180 stopni. Poczuł się urażony, dotknięty, odepchnięty. Potem zaczęły się już problemy - relacjonowała w programie policjantka z Rybnika.

Mowa o Marcinie S., który jak wskazali dziennikarze "Superwizjera" awansował później w hierarchii służbowej i został przełożonym Katarzyny Śmietany. 

- Zaczęło się od bardzo nieprzyjemnej sytuacji na jednej z imprez, Marcin był już pod wpływem alkoholu, wstał i na cały głos krzyknął: "Kto jeszcze nie miał Śmietanowej - czyli mnie - ręka do góry". Mnie przy tym oczywiście nie było. A kiedy został moim przełożonym, było już tylko gorzej. To już były polecenia w stylu "Idź szukać kija do lasu". Bo takie również padło - dodała pokrzywdzona.

Reporterzy wskazują, że zachowania mobbingowe wobec policjantek z Rybnika miały nasilać się w 2018 roku. Wtedy też Marcin S. miał chodzić i krzyczeć, że "wypi*****i wszystkie kobiety z policji, zacznie ode mnie. Powiedział to wprost do mnie, powiedział to wprost do jednej z moich koleżanek, że jak już zostanie naczelnikiem, to wyj***e wszystkie dziewczyny z policji. Chodził i mówił, że ludzie będą mu ssać palca". 

- Policjantka, o której mówi Katarzyna Śmietana, potwierdziła to w zeznaniach. Cytowała Marcina S.: "Sama poprosisz, żebym cię zerżnął", mówiła, że nie miał ograniczeń, aby zwrócić się do policjantki słowami na przykład: "zrób mi loda". Świadkowie w tej sprawie zeznawali, że Marcin S. "dawał do zrozumienia, że wszystkie funkcjonariuszki wydziału są głupsze od niego" - dodają reporterzy "Superwizjera".

W momencie gdy Katarzyna Śmietana powiadomiła o tych sytuacjach przełożonych, ci mieli zareagować lecz inaczej niż można byłoby się tego spodziewać.

- Otrzymałyśmy - w sensie my, jako kobiety z wydziału kryminalnego - zakaz przebywania w jednych pokojach z mężczyznami, w zasadzie pracowania w jednych pokojach służbowych z mężczyznami. W trakcie służby (...) jak jesteśmy z nimi w pokoju, no to podobno uprawiamy z nimi seks, w związku z czym mamy rozkaz od pana komendanta - przynajmniej tak mi to przedstawił naczelnik - że mamy zajmować odrębne pokoje. Powiedziano nam, że drzwi muszą być otwarte z uwagi na to, żebyśmy tam jednak tego seksu nie uprawiali - opowiada. - Poczułam się jak zero, jak szmata - wspomina. 

Katarzyna Śmietana została przeniesiona do referatu ds. przestępczości nieletnich. Jak wskazuje, była to forma jej ukarania i pokazania innym policjantkom, że jeśli dzieje się coś podobnego, te mają siedzieć cicho. Kobieta nie wróciła do komendy przez okres 3 miesięcy i przeszła załamanie nerwowe.

Została zawieszona, gdyż miała przekroczyć swoje uprawnienia

- To działanie odwetowe. Najprostsza metoda, by się mnie pozbyć. Wszczęto mi postępowanie dyscyplinarne z tak błahego, kuriozalnego powodu, tak naprawdę za udzielenie pomocy koledze. Na ten moment jestem już oskarżoną - komentuje Śmietana. Jak sama ujawniła, powodem miało być wpisanie przez nią danych innego policjanta do protokołu świadka. - Zarzucono mi, że wpisałam dane kolegi do protokołu przesłuchania świadka, podczas gdy tę czynność wykonałam ja - dodaje kobieta. 

Katarzyna Śmietana odwołała się od tego orzeczenia komendanta miejskiego policji w Rybniku. Komendant wojewódzki policji w Katowicach uchylił w całości decyzję komendanta z Rybnika i polecił ponowne rozpatrzenie sprawy dyscyplinarnej. W kwietniu, rzecznik dyscyplinarny z rybnickiej komendy przedstawił policjantce nowe zarzuty dyscyplinarne.

- Tym razem za "oczywistą pomyłkę pisarską" i "niepodpisanie protokołu zaraz po jego sporządzeniu" - relacjonują dziennikarze TVN-u. 

Jak sprawę komentuje rzecznik policji?

- Informuję, że czynności przeprowadzone w KMP w Rybniku po informacji o rzekomym konflikcie służbowym nie dały podstaw do wszczęcia postępowania wyjaśniającego, bądź postępowania dyscyplinarnego. Z posiadanych informacji nie wynika również, aby w KMP w Rybniku w ostatnim czasie (kilka lat) potwierdzono jakikolwiek przypadek związany z zachowaniami o znamionach mobbingu. Jednocześnie informuję, że postępowanie w tej sprawie po zgłoszeniu przez funkcjonariusza KMP w Rybniku prowadzi Prokuratura Okręgowa w Gliwicach, sprawa jest w toku. W związku z tym proponuję kontakt z Rzecznikiem Prokuratury Okręgowej w Gliwicach" - napisała dziennikarzom "Superwizjera" podinsp. Aleksandra Nowara, rzecznik prasowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. 

Postępowanie z zawiadomienia Katarzyny Śmietany w gliwickiej prokuraturze nadal jest w toku. 

 

Do tej sprawy będziemy jeszcze wracać.

 

 

Całość materiału: https://tvn24.pl/polska/superwizjer-policja-mobbing-molestowanie-5083094

źródło: "Superwizjer", TVN

 

 

Komentarze

Dodaj komentarz