Materiały prasowe/Dr Justyna Krowicka
Materiały prasowe/Dr Justyna Krowicka

Czy możemy swobodnie pojechać do Czech, żeby np. skorzystać z leczenia oczu za granicą?

Obecnie leczenie Polaków w Czechach jest prostsze niż jeszcze pół roku temu, dlatego, że spora liczba ludzi jest już zaszczepiona, więc podróżowanie przez granicę jest łatwiejsze, mimo że formalnie te obostrzenia wciąż istnieją, nie zostały zniesione. Każdy pacjent, który u nas wymaga konsultacji czy przyjeżdża na operacje, musi mieć potwierdzenie szczepienia - jeśli jest zaszczepiony. W przypadku osób niezaszczepionych - trzeba mieć test antygenowy nie starszy niż 48 godzin. To wymóg ze strony czeskiej. Polska wymaga z kolei testu nie starszego niż 24 godziny, żeby wrócić do kraju i nie podlegać kwarantannie. Prócz tego wszyscy nasi pacjenci otrzymują od nas potwierdzenie, w formie wydruku czy też w wersji elektronicznej na telefonie, że mają zaplanowane leczenie, kontrolę lub konsultację. To w razie kontroli służb, które jak wynika z relacji pacjentów, nie robią żadnych problemów. Oczywiście, niektórych mogą zniechęcać te obostrzenia, natomiast ilość pacjentów, którzy przyjeżdżają do nas, zaskakuje momentami nas samych. I, co ciekawe, nie są to głównie mieszkańcy pogranicza. Mamy pacjentów z Opolszczyzny, z Małopolski, Mazowsza czy nawet z Podlasia. Są też Polacy, mieszkający w Irlandii, Anglii a nawet w Afryce.

 

Dlaczego warto zdecydować się na leczenie w Czechach?

Przede wszystkim wygoda. Pacjent, który jest samotny, ma problem z tym, żeby się nie tylko do nas dostać, ma zapewniony transport. Przyjeżdża po niego do domu kierowca na umówioną godzinę, zawozi go do kliniki, później odwozi. Pacjenci podpisują pełnomocnictwo, dzięki któremu to my załatwiamy wszystkie formalności związane ze zwrotem kosztów operacji, więc tak naprawdę odpada cała uciążliwa papierologia. Pacjent nie jest obarczany kosztami operacji. To naprawdę istotna sprawa, wielu, szczególnie starszych pacjentów, obawiało się, że nie poradzą sobie z dokumentacją wymaganą przez Fundusz. Barierą było też oczekiwanie na zwrot pieniędzy, a nie są to małe kwoty. Operacja zaćmy to koszt około 2 tysięcy złotych, operacja siatkówki to już koszt 8-10 tys. zł. Do tego dochodzi leczenie farmakologiczne - jeśli takowego wymaga pacjent, które może kosztować nawet 1300-1800 zł miesięcznie. Podsumowując, kwota może urosnąć do kilkunastu tysięcy zł i na to nie każdego, zwłaszcza starsze osoby, stać.

 

Pieniądze to jedno, ale najważniejsze są oczywiście względy medyczne.

Oczywiście. Stan każdego pacjenta zawsze jest z nim indywidualnie omawiany, każdy więc wie, jaki jest stan jego oczu, jakie leczenie jest zaplanowane, czasem jest rozłożone na dwa-trzy zabiegi, bo na miejscu może okazać się na przykład, że jest problem nie tylko z zaćmą, ale też z innymi rzeczami. Każdy dowiaduje się, co według naszej wiedzy i naszego doświadczenia powinien mieć wykonane. Na miejscu, w przypadku operacji zaćmy, pacjent ma wolność wyboru co do rodzaju soczewki, którą ma mieć wszczepioną. Tego nie ma w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia w publicznych szpitalach. Pacjent jedynie dopłaca do "lepszej" soczewki. Wreszcie, w przypadku kiedy pacjent będzie wymagał np. drugiej operacji albo innego zabiegu - leczenie jest dalej prowadzone u nas, jeśli oczywiście takie jest życzenie tej osoby. 

 

Podsumowując: mamy skierowanie do okulisty, możemy zwrócić się do Was i...

... i można oczekiwać pełnej diagnostyki, nie tylko tego, co pacjent ma wpisane na skierowaniu.

 

A czy powinniśmy obawiać się bariery językowej?

Absolutnie nie, dwóch naszych lekarzy - operatorów to Polacy, personel średni to często mieszane, polsko-czeskie małżeństwa, więc pacjent, przyjeżdżając na miejsce, nie musi się martwić o to, że ktoś go nie zrozumie.

 

Dr Justyna Krowicka kieruje oddziałem Gemini Ostrava-Hrušov. Specjalizuje się w operacjach zaćmy, leczeniu siatkówki, operacjach powiek oraz w szerokim zakresie zabiegów estetycznych.

Komentarze

Dodaj komentarz