50 proc. konsumentów nie narzeka na swój poziom edukacji finansowej, chociaż przyznaje, że brakuje im kompetencji, by rozumieć bardziej złożone kwestie. Należy wziąć pod rozwagę te deklaracje, bo jak mówi przysłowie: „czego Jaś się nie nauczył, tego Jan nie będzie umiał”. Dlatego z okazji Dnia Dziecka warto podarować swoim pociechom coś więcej niż kolejną zabawkę czy gadżet. Wprowadźmy je świat finansów osobistych – tym bardziej, że coraz mniej możemy liczyć w tym przypadku na szkołę – i nauczmy odpowiedzialnego podejścia do pieniędzy.
Taka wiedza w przyszłości z pewnością zaprocentuje i pozwoli ustrzec nasze już dorosłe dzieci przed błędami finansowymi, a w konsekwencji przed popadnięciem w długi. Problem jest realny. Długi młodych Polaków sięgają już 5,8 mld zł. Co 4. osoba zadłużona widniejąca w rejestrze KRD ma mniej niż 36 lat. Osoby w wieku 18-25 lat i młodsze oraz część pokolenia Y, czyli tzw. Millennialsów (26-35 lat) ma problemy finansowe już na starcie w dorosłość. W dużej mierze odpowiada za nie brak odpowiedniej edukacji finansowej.
Czym skorupka za młodu...
Jak wynika z danych zebranych przez Intrum, wiedzę na temat spraw związanych z pieniędzmi czerpiemy obecnie głównie z Internetu. To wygodne i pomocne narzędzie, ale edukacji finansowej dziecka nie warto pozostawiać sieci. Znajdziemy w niej tyle samo przekłamań i mylnych wskazówek, co sprawdzonych porad. W jaki sposób więc rozpocząć edukację finansową naszej pociechy? Poprzez przykład! Dzieci uczą się najwięcej i najszybciej poprzez obserwowanie zachowań dorosłych – swoich rodziców. Jeżeli sami jesteśmy odpowiedzialnymi konsumentami, prawdopodobne jest to, że nasze dzieci w dorosłym życiu będą postępować w taki sam sposób.
– Jeżeli na co dzień rozmawiamy otwarcie o finansach, dyskutujemy o tym, co i dlaczego planujemy kupić, o kosztach życia, nasze dzieci po pierwsze, zrozumieją, że są to tematy ważne, które powinny być omawiane w rodzinie, a po drugie, pokażemy, że kwestie związane z pieniędzmi nie są dla nas tematem tabu. To właśnie z odwrotnego podejścia bardzo często biorą się problemy finansowe wielu osób. Nie chodzi oczywiście o to, żeby wtajemniczać dzieci w to, ile zarabiamy, sprawiać, by przejmowały się wydatkami, czy żeby miały udział w podejmowaniu najważniejszych decyzji związanych z domową kasą. Chodzi po prostu o pokazanie, że pieniądze nie rosną na drzewie, a pojawiają się w naszym życiu w wyniku pracy i wysiłku, dlatego powinniśmy poważnie podchodzić do planowania wydatków, a każde „otwarcie portfela” powinno być przemyślaną decyzją – przekonuje Piotr Szymański, ekspert Intrum.
Prowadzenie domowego budżetu, zestawienia naszych dochodów i wydatków będzie dla dziecka najlepszym wprowadzeniem w świat finansów osobistych. – Nauka, że nie powinniśmy wydawać więcej pieniędzy niż zarabiamy, jest jedną z ważniejszych lekcji, jakie może otrzymać od nas dziecko – dodaje Piotr Szymański.
Z drugiej strony, nasza pociecha powinna np. wiedzieć, że pożyczka czy kredyt są rozwiązaniami, po które możemy sięgnąć, kiedy planujemy większy zakup, kiedy nie mamy wystarczających środków na koncie i nie powinny się ich obawiać, ale pożyczanie pieniędzy wiąże się z odpowiedzialnością, a brak terminowej spłaty niesie ze sobą konsekwencje. Otwarte mówienie o skutkach podejmowania nierozsądnych decyzji finansowych i wpadania w długi jest tak samo ważne, jak przekazywanie pozytywnych porad dotyczących zarządzania budżetem. Pamiętajmy, że w żadnym wypadku nie chodzi o straszenie naszej pociechy. I kolejna kluczowa kwestia – edukacja finansowa dziecka zawsze powinna być dopasowana do jego wieku.
Przykładowo – siedmiolatek nie zrozumie złożonych kwestii oprocentowania lokaty bankowej, ale bez problemu pojmie sam sens oszczędzania. Wraz z tym, jak rośnie nasze dziecko, warto je wprowadzać w kolejne „tajniki” związane ze światem finansów.
Kieszonkowe – tak czy nie? Oto jest pytanie!
Jednym z pytań, które zadają sobie rodzice chcący nauczyć swoje pociechy znaczenia pieniądza i odpowiedzialnego podejścia do wydawania, jest to, czy dawać dziecku kieszonkowe czy też nie. Nie brakuje zwolenników obu podejść. Ci, którzy są skłonni dawać kieszonkowe, z kolei dzielą się na tych rodziców, którzy uważają, że pociecha musi na nie „zapracować”, np. wykonując proste sprawunki w domu oraz na tych, którzy są zdania, że kieszonkowe dziecku się po prostu należy, bo oni także otrzymywali je od swoich rodziców.
To czy dawać dziecku kieszonkowe i jakie sumy przekazywać, to bardzo indywidualna kwestia i każdy rodzic powinien podjąć tę decyzję zgodnie z własnym sumieniem. Prawda jest jednak taka, że jeżeli pociecha nie będzie miała do dyspozycji swoich pieniędzy, nawet drobnych kwot, nie nauczy się nimi właściwie zarządzać w młodym wieku. – Nie będzie również wiedzieć, jak oszczędzać, co jest bardzo ważną umiejętnością dorosłego człowieka, ponieważ posiadanie oszczędności jest przepisem na uniknięcie długów, kiedy zaskakują nas nieplanowane wydatki lub nagle z jakiegoś powodów tracimy część dochodów lub chwilowo w ogóle zostajemy bez pracy – komentuje Piotr Szymański, ekspert Intrum.
Świnka-skarbonka, czyli dobry nawyk oszczędzania
Czy świnka-skarbonka to przestarzały pomysł na prezent (nie tylko) na Dzień Dziecka? Absolutnie nie! Oprócz stopniowego wprowadzania pociechy w świat finansów osobistych i tłumaczenia, dlaczego ważne jest odpowiedzialne podejście do zarządzania pieniędzmi, równie istotne jest wyrabianie odpowiednich nawyków u dziecka. Zdecydowanie takim pożądanym nawykiem jest oszczędzanie.
Uczmy dzieci oszczędzania, bo jesteśmy w tym dobrzy. Jak pokazuje raport Intrum – lepiej radzimy sobie z regularnym odkładaniem gotówki niż mieszkańcy innych krajów Europy. Aż 80% badanych z Polski przyznało, że jest w stanie oszczędzać każdego miesiąca, a oszczędzanie na niespodziewane wydatki stanowi główny powód budowania poduszki finansowej (70%).
– Trzeba jednak przyznać, że jeszcze nie wszyscy w naszym kraju są przekonani do odkładania gotówki. Osoby, które nie oszczędzają, najczęściej mylnie łączą ten fakt z wyrzeczeniami i odmawianiem sobie zakupów i innych przyjemności na każdym kroku. Jednak tak wcale nie musi być. Od tego, ile realnie oszczędzamy, ważniejsze na początku jest, by w ogóle podjąć decyzję o gromadzeniu środków na tzw. czarną godzinę lub realizację planów. W tym przypadku najważniejsza jest systematyczność – odkładanie co miesiąc nawet drobniejszych sum, które po pewnym czasie dają wymierne oszczędności. I taką „mądrość” powinnyśmy przekazywać naszym dzieciom – podpowiada Piotr Szymański, ekspert Intrum.
Nasza pociecha z oczywistych względów nie musi budować poduszki finansowej, ale może oszczędzać środki na wybrany cel. Wybierzmy go razem z dzieckiem – może być to np. zakup zabawki. Pokażmy mu, że cierpliwość i konsekwencja w postaci regularnego dokładania do skarbonki drobnych kwot przez wspólnie ustalony okres zostaje nagrodzona. To nauka zarządzania finansami osobistymi od małego.
Komentarze