Jeżeli największy na świecie producent aut napędzanych energią elektryczną nie jest ani zielony, ani tym bardziej ekologiczny, to trudno nie zadać pytania kto nim jest?
Problem nie ogranicza się jedynie do aktu ekoterroryzmu, bo ten był jedynie zwieńczeniem kłopotów europejskiej inwestycji Tesli. Zaczęło się od biurokratycznych przeszkód z pozwoleniem na budowę. Do Ministerstwa Rolnictwa, Środowiska i Ochrony Klimatu w Brandenburgii wpłynęło 406 sprzeciwów wobec planów budowy fabryki. Potem były tajemnicze wykopy, protesty lokalnej społeczności i oczywiście organizacji proekologicznych. Rozpętała się nawet publiczna debata dotycząca wpływu inwestycji na dobrostan psychiczny okolicznej ludności, a wszystko to z troski o środowisko naturalne człowieka. Wygląda na to, że w Niemczech ekologia stanęła na drodze rozwoju elektromobilności. Paradoks, niekoniecznie.
Elon Musk buduje pod Berlinem fabrykę, która rocznie ma produkować nawet pół miliona samochodów. Buduje ją w stolicy kraju, który jest ojczyzną Volkswagena, BMW i Mercedesa. Koncernów, które obecnie inwestują miliardy euro w rozwój i sprzedaż własnych aut elektrycznych. Z tej perspektywy argumenty ekologiczne wytaczane przeciw Tesli nie wydają się już tak paradoksalne. Jak widać więc ekologia nie jedno ma imię i nie jednemu celowi może służyć. Warto o tym pamiętać, kiedy słyszymy bądź czytamy, że z przyczyn ekologicznych należałoby w naszym regionie zamknąć jakiś zakład lub cała branżę. Najlepiej od zaraz.
Grzegorz Matusiak, Poseł na Sejm RP, Prawo i Sprawiedliwość
Komentarze