Zdjęcie: Robert Lewandowski.
Zdjęcie: Robert Lewandowski.

Spotkanie prowadził dziennikarz i sprawozdawca sportowy Henryk Grzonka, który nie ukrywał, że do Rybnika zawsze przyjeżdża z wielką chęcią. Wspominał finał, który sprawił, że pokochał żużel. Nie zabrakło także wspomnień samych zawodników, którzy chętnie wracali do czasów, gdy pojawiali się na torze. W spotkaniu uczestniczyli między innymi Józef Jarmuła, Erwin Brabainski oraz Andrzej Wyglenda. Towarzyszyli im kibice oraz prezydent Rybnika Piotr Kuczera.

Przygoda Jarmuły zaczęła się w Rybniku

Swoją opowieścią o początkach zamiłowania żużlem podzielił się z nami Józef Jarmuła, polski żużlowiec urodzony na Węgrzech, zawodnik Śląska Świętochłowice i Włókniarza Częstochowa. Jego pasją za dziecka było lotnictwo, aż do momentu, kiedy pierwszy raz mógł dotknąć motocykla.

- Kiedyś mój ojciec opowiadał mi, jak amerykańskie bombowce leciały przez Kędzierzyn. Od tego czasu pokochałem lotnictwo. Chciałem latać - mówił żużlowiec.

- W 1945 roku na czerwonym, amerykańskim motocyklu szosowym Indian przyjechał do nas żużlowiec Paweł Dziura. Pozwolono mi dotykać nieznane części tego motocykla i to była maszyna cud. Paweł przewiózł mnie na swoim motorze i tak narodziła się moja nowa miłość. Skombinowałem sobie SHL-kę, jeździłem nią po polach i wydawało mi się, że jestem już dobrym zawodnikiem. Miałem poczucie, że nikt tak dobrze jak ja nie umiał jeździć. Aż w końcu kolega zabrał mnie do Rybnika, zobaczyłem prawdziwy żużel i złapałem się dwoma rękami za ławkę. Jak oni poszli ze startu, pomyślałem tylko - jakie ty jesteś zero w porównaniu do nich - wspominał żużlowiec.

To moment, w którym Józef Jarmuła zdecydował, że chce zostać żużlowcem. W 1960 roku zapisał się więc do szkółki żużlowej w Rybniku. Jednak jego przygoda ze sportem została przerwana. 10 września 1961 roku skończył 20 lat i otrzymał wezwanie do wojska. Później powrócił jednak do swojej miłości. 

- Zabrali mnie na trzy lata do komandosów, do spadochroniarzy. Od razu z wojska przyjechałem do Rybnika, bo nadal kochałem żużel i za nim tęskniłem. Usłyszałem, że nie ma dla mnie miejsca, jeździli tam wielcy żużlowcy jak Woryna, Wyglenda i inni. Poszedłem więc do Opola, gdzie po dwóch treningach usłyszałem, że nie nadaję się na żużel. Wracając pociągiem prawie płakałem, bo czułem, że zabrali mi najcudowniejszą miłość mojego życia. W końcu dowiedziałem się, że żużel jest także w Świętochłowicach. Zacząłem ostro trenować i po dwóch latach jeździłem już dobrze - podkreśla.

To opłaciło się. Żużlowiec pojechał na zagraniczne zawody, które wygrał.

- Wysłano nas do Slaný do Czechosłowacji, gdzie startowała kadra DDR. Przyjechała także kadra Sowietów i Polski. Wygrałem całe zawody! Nadal sam w to nie wierzę, na szczęście mam w domu złoty wieniec, który mi to przypomina - wspomina. 

W końcu Marek Cieślak przywiózł trzy angielskie silniki Wesley'a. Jeden z nich przypadł Jarmule. 

- Od razu pobiłem rekord toru w Lesznie! - dodaje.

Później przychodziły kolejne sukcesy. Jak podkreśla jego kariera była "dzika do końca". Kibice kochali go za niepowtarzalny styl jazdy i widowisko, które tworzył. Józef Jarmuła zapowiada, że już niebawem powinna ukazać się jego autobiografia. Jak podkreśla, dowiemy się z niej kilku ciekawych, nieopublikowanych dotąd informacji, których nie chciał zdradzić przybyłym na spotkanie dziennikarzom. 

Wielcy nieobecni

Podczas spotkania zabrakło Jerzego Gryta, wielkiego żużlowego mistrza, który w 1971 roku zdobył tytuł indywidualnego mistrza Polski. Były żużlowiec ciężko choruje, przez co nie mógł pojawić się na spotkaniu. Zabrakło także Bogdana Berlińskiego, w którego imieniu pojawiła się jego siostra. 85-letni były żużlowiec był wielokrotnym medalistą drużynowych mistrzostw Polski. Wspólnie z drużyną zdobył cztery złota, trzy srebra i brąz. 

Przez prezydenta Rybnika Piotr Kuczerę, jubilaci zostali uhonorowani pucharami i pamiątkowymi prezentami. 

- Jesteście Panowie historią sportu zarówno śląskiego jak i światowego. To jest na prawdę budujące, że ci, którzy kiedyś ze sobą rywalizowali pamiętają, że Rybnik to ten szczególny czas i chętnie wracacie do tego miasta - mówił Piotr Kuczera.

Żużlowcy zapowiedzieli, że będą jeszcze kolejne okazje do spotkania się i wspólnego świętowania.

Galeria

Image alt Image alt Image alt Image alt

Komentarze

Dodaj komentarz