Zjednoczona Prawica nie wykorzystała dobrej koniunktury u naszego zachodniego sąsiada dla wzmocnienia pozycji naszego kraju w strukturach unijnych. Wybrała za to tani populizm - krytykę Unii, antyniemiecką narrację z reparacjami w tle, której symbolem jest notoryczne przedstawianie słów „für Deutschland” w mediach rządowych.
Frekwencja wyborcza w Niemczech wyniosła 76,6 procent, ale nigdy w historii nie było wyborów, które zakończyły się tak bardzo zbliżonym do siebie wynikiem pomiędzy dwoma czołowymi partiami. Zaskakujące jest też to, że w ciągu ostatniego półrocza aż trzykrotnie zmieniali się faworyci sondaży, co pokazuje, że obywatele Niemiec chcieli zmian. Ostatecznie CDU (chrześcijańska demokracja) osiągnęła najgorszy wynik w historii wyborów do Bundestagu, za to dołująca w sondażach SPD (socjaldemokracja) wygrała z niewielką przewagą. Kto zadecyduje o składzie nowej koalicji rządowej? Wiele będzie zależało od dwóch mniejszych partii – Zielonych i Liberałów (FDP). To oni są dzisiaj języczkiem uwagi, dlatego nowy rząd Niemiec może stawiać Polsce wyższe wymagania w kwestiach klimatu, przestrzegania praworządności, tolerancji i zasad demokratycznych.
Polska rządzona przez PiS to dziś politycznie niewiarygodny partner na arenie międzynarodowej, skonfliktowany praktycznie z wszystkimi ważnymi graczami na świecie. Może z wyjątkiem Rosji. Niemcy nadal będą stawiać na integrację europejską, NATO i dobre relacje z USA. Silne powiązania gospodarcze, które mają wyraz w korzystnej dla nas wymianie handlowej sprawiają, że konfrontacja z Polską nigdy nie będzie leżała w interesie Niemiec, ale nie ma co się łudzi, że nasze wzajemne relacje wejdą na nowy, wyższy poziom. Ta szansa już bezpowrotnie minęła. Rządzący Polską, choć tak chętnie krytykowali Angelę Merkel, jeszcze za nią nieraz zatęsknią.
Komentarze