Ireneusz Stajer Dariusz Telęga chciałby już mieć całą tą sprawę za sobą
Ireneusz Stajer Dariusz Telęga chciałby już mieć całą tą sprawę za sobą

Na dzisiejszym posiedzeniu rybnickiej „okręgówki” przesłuchano biegłego Sądu Okręgowego w Katowicach w zakresie rekonstrukcji wypadków i zabezpieczenia ruchu kolejowego. Jakub Binkowski wykazał szereg błędów zawartych w opinii pierwszego biegłego, powołanego przez sąd pierwszej instancji w Raciborzu. To na podstawie jego ekspertyzy skazano maszynistę. Co ciekawe,  jest on specjalistą w zakresie... ruchu drogowego, a nie kolejnictwa. 

- To są dwie różne rzeczy. O ile kierowca samochodu cały czas patrzy na drogę, to maszynista lokomotywy śledzi głównie parametry, wyświetlające się na desce rozdzielczej, których jest mnóstwo - dużo więcej niż w samochodzie. Poza tym odbiera pisemne rozkazy. Wykonuje wiele różnych czynności – mówił Binkowski, biegły z 30-letnim doświadczeniem, który opiniował już kilkaset wypadków kolejowych.   

Biegły prokuratury w sądzie drugiej instancji odwołał to, co napisał w opinii dla Temidy w Raciborzu. W rybnickiej „okręgówce” zeznał, że się pomylił.  
Dariusz Telęga chciałby już mieć całą tą sprawę za sobą. Oczekuje ostatecznego oczyszczenia z zarzutów. Kiedy rozmawiał z dziennikarzami, miał łzy w oczach, bo to nie koniec sprawy. Sąd na wniosek prokuratora zdecydował, że zapyta jeszcze Koleje Śląskie, czy dysponują zapisami z rejestratora zdarzeń lokomotywy, dotyczącymi nagłych hamowań, w okresie od listopada 2018 roku do stycznia 2019 roku? Od tego, jaką otrzyma informację trzyosobowy skład sędziowski z przewodniczących Sławomirem Klekockim, uzależnia ewentualne przesłuchanie kolejnego biegłego, o co wnioskuje prokuratura. 

- 7 grudnia 2018 roku zrobiłem to co miałem zrobić. Parametry związane z poruszaniem się lokomotywy, o które upominał się dziś prokurator, zostały przedstawione w trakcie procesu. Nie rozumiem o co tu chodzi... Chyba chodzi o to, żeby na siłę mnie skazać – powiedział po rozprawie Dariusz Telęga. - Nie miałem żadnych szans, żeby zareagować i nie potrącić tej kobiety. Taka jest specyfika pracy maszynisty – dodał. 

- Dzisiaj mieliśmy okazję pierwszy raz rozmawiać z profesjonalnym biegłym, a nie z osobami z przypadku jak do tej pory. Była to rzeczowa, merytoryczna wykładnia tego co miało miejsce. Biegły doszedł do wniosku, że potrzeba jeszcze kilka parametrów do opinii uzupełniającej – powiedział nam Jakub Lekston, jeden z dwóch obrońców Dariusza Telęgi.

- Gdyby prokurator nie powołał pierwszego biegłego z zakresu ruchu drogowego, a drugi biegły nie wykonywał eksperymentu związanego z wypadkiem po raz pierwszy w życiu, to zapewne już dawno byłby wyrok. Zaoszczędzilibyśmy pieniądze podatnika, a oskarżony miałby już spokój – zaznaczył mecenas. 

Jego zdaniem, w sprawie Telęgi są „naciski z góry”. 

- W obecnych czasach porażka prokuratury nie zawsze jest tylko porażką. Sąd dopuścił drugiego biegłego po usilnych naciskach obrońców. Chodzi o to, by mieć sytuację jasną i klarowną i  mówiąc kolokwialnie sprawę raz na zawsze „wyczyścić” do końca – mówi Jakub Lekston.  

 

Galeria

Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt

Komentarze

  • SzaryMieszkaniec76 01 października 2021 22:41Pociąg to nie samochód - nie skręci, żeby ominąć przeszkodę, to kilkaset ton które nie zatrzymią się w miejscu (nawet lekki ezt, szt czy pojedyńcza lokomotywa przy prędkości 40 km/h ma drogę hamowana (i to przy idealnych warunkach) na poziomie 100-150 m (a co dopiero rozpędzony towarowy czy pospieszny). Jakie szanse ma pieszy, rowerzysta, kierowca osobówki czy nawet tira w starciu z taką rozpędzoną masą. Żadne. Niestety, wypadki i samobójstwa to są rzeczy wpisane w zawód maszynisty. I najgorsze jest to że nie może nic zrobić - może próbować zmniejszyć skutki. (coś wiem jako MK i wnuk maszynisty)
  • Andrew 30 września 2021 17:17To są właśnie te pisowskie sądy...
  • Mario 30 września 2021 17:16Po tej sprawie już wiem jak to wszystko działa w Polsce. Jak zdarzy się wypadek w lotnictwie i będą ofiary, to do sprawy wystarczy powołać biegłego ds.ruchu drogowego i już wiemy na tej podstawie, że pilot (piloci) są winni. Nie ważne są dowody. A sędziowie? Dziwne, że przyjęli takie opinie do sprawy (czyt. opinie biegłego ds. ruchu drogowego a nie wezwali biegłego ds. w ruchu kolejowym). Ten maszynista już dawno powinien być UNIEWINNIONY !!!!!!!! Następnym razem będzie jakaś katastrofa lotnicza a biegłym będzie ktoś, kto zajmuje się wypadkami pieszych. To jest po prostu "chore". (Żeby tu sprawy nie nazwać po imieniu). Panie i Panowie sędziowie, prokuratorzy... obudźcie się. Sprawa wygrana to nie ta, która skazuje niewinnego człowieka. (A znamy takie przypadki i to bardzo głośne) I to wszystko za MOJE i wszystkich POLAKÓW pieniądze. Cofamy się do komuny i władz komunistycznych, którzy mówili: "Dajcie mi człowieka a my już coś na niego znajdziemy byle nam było dobrze i mamy spokój".

Dodaj komentarz