Mogą pomóc także mieszkańcy. Azyland przyjmuje bowiem dary od społeczności, które są ważne długoterminowo. Stowarzyszenie nie przyjmuje jednak środków finansowych. W celu przekazania darów, należy kontaktować się z szefem stowarzyszenia Azyland, Sławomirem Sobczukiem – poprzez media społecznościowe oraz stronę internetową.
Pomogą na miejscu
Stowarzyszenie wypożyczyło karetkę z Oświęcimia, która kursuje między Rybnikiem a Usnaszem. Dzięki wolontariuszom Rybnik znów weźmie udział w akcji pomocy na granicy polsko-białoruskiej, gdzie w związku z napływem uchodźców obowiązuje stan wyjątkowy. Wiadomo bowiem, że 3 km od granicy jest stan nadzwyczajny i nikt nie ma tam prawa wstępu. To tam wolontariusze i chętni do udzielania pomocy spotykają się z miejscową ludnością i przekazują im dary przeznaczone dla uchodźców.
- Na chwilę obecną nie chcę podawać szczegółowych informacji na temat terminów transportu i innych działań – wskazuje Sławomir Sobczuk.
Jak podkreśla prezes stowarzyszenia, sprawa pomocy migrantom budzi ogromne emocje wśród Polaków.
- To nie jest wywoływanie demonów. My nie chcemy wilka z lasu wywoływać, ani demonów wywoływać. Dużo jest negatywnych opinii i strajków na temat naszego wyjazdu. (…) My jedziemy tam pomagać i to pomagać w granicach prawa. My nie łamiemy prawa, nie jesteśmy aktywistami, którzy pchają się tam na siłę. (…) Życzmy sobie jak najmniej takiej niepotrzebnej dyskusji nad tą dramatyczną sytuacją, która jest na tej granicy – mówi nam Sławomir Sobczuk.
O szczegółach dowiemy się zatem dopiero po zakończeniu akcji.
Komentarze