Elżbieta Piersiakowa Skat to ulubiona rozrywka Alfreda Greli
Elżbieta Piersiakowa Skat to ulubiona rozrywka Alfreda Greli

Wiele lat temu jego tata, pszczynianin, odbywał służbę wojskową na terenie Łódzkiego. Tam poznał dziewczynę, ożenił się, a wkrótce przyszły na świat dzieci: Robert i Alfred. Gdy młodszy syn miał siedem lat, rodzina wróciła na Śląsk, osiedlając się w Żorach.

– Ojciec uczył grać w skata brata, ale on niezbyt się tym interesował. W efekcie ja pojąłem zasady szybciej od niego, w wieku 10 lat już grałem, a w 1998 roku, gdy miałem 25 lat, wstąpiłem do klubu Asy Żory. Potem miałem kilka lat przerwy, gdyż pracowałem we Francji. Wróciłem w 2008 roku i od tej pory to jest już poważny skat. Najpierw chodziłem na treningi do Asów, potem do Wisusa, a następnie do Asów Wisusa, bo nie tak dawno kluby się połączyły – wyjaśnia pan Alfred.

Duma z pucharu

Pan Alfred i jego żona Joanna są rodzicami sześcioletniej Marzenki, 26-letniej Mireli, 23-letniej Moniki i 20-letniego Damiana, a ponieważ najstarsza latorośl jest już mężatką i ma dwoje dzieci, to także dziadkami. Żona nie grywa w karty, córki też uważają, że to nie jest rozrywka dla kobiet.

– To już prędzej będą grały wnuki. Starszy chłopczyk, siedmioletni, już łapie zasady. No i podobają mu się puchary dziadka, a mam ich trochę. Do tej pory moim największym sukcesem było zajęcie ósmego miejsca na grand prix Polski w 2017 roku. Teraz, po raz pierwszy, zostałem mistrzem okręgu, a najbardziej dumny jestem z pucharu IMO – zdradza pan Alfred. 

Jak zareagowała żona, gdy wrócił z pucharem?

– Zdziwiła się, że jestem trzeźwy, bo mam słabość do trunków – bije się w piersi pan Alfred.

Jak dodaje, skat to jego ulubiona rozrywka, grywa nie tylko w klubie, ale także ze znajomymi w Baranowicach, na grand prix w Woszczycach (dobrze mu tam idzie) i gdzie jest okazja. Skatowi poświęca około dziewięciu godzin w tygodniu.

– Chciałbym grać więcej, ale mamy małe dziecko, a oboje z żoną pracujemy. Chciałbym zostać mistrzem Polski, Europy, świata, ale jeszcze nie startowałem na imprezie tej rangi. Nie wybieram się na mistrzostwa Polski, które wiosną odbędą się na pokładzie statku wycieczkowego Costa Toscana, bo mnie nie stać. Ale jeśli kiedyś taka impreza będzie w kraju, to pojadę – deklaruje pan Alfred.

Grand w cenie

Mistrz okręgu rybnickiego w lipcu skończył 48 lat, pracuje w budownictwie, nie ma prawa jazdy, a w skata gra, jak mówi, agresywnie.

– Najbardziej lubię grana, ale licytuję, jeśli tylko mam pięć kart w kolorze i przynajmniej jednego tuza – podsumowuje.


Skat to ulubiona rozrywka Alfreda Greli
 

Elżbieta Piersiakowa

Komentarze

Dodaj komentarz