fot. Monika Robek
fot. Monika Robek

Opowiedz o sobie. Kim byłeś, zanim zostałeś energoterapeutą?

- Nie jestem absolwentem studiów. W trzeciej klasie liceum przeprowadziłem się do Rudy Śląskiej i tam zacząłem pracę, zwyczajną, jak wielu ludzi: najpierw w Castoramie, później przeszedłem na produkcję. Próbowałem też swoich sił w firmie marketingowej – i tak to po prostu człowiek cały czas szukał, bo nikt nikomu z nas nie powiedział, co ma robić. Już w czasie mojej pracy na produkcji zacząłem sobie zadawać pytania: dlaczego tak się dzieje? Dlaczego to, co się wydarzyło - się wydarzyło? Człowiek miał wtedy dużo czasu na rozmyślania…

W końcu zacząłem się interesować rozmaitymi filozofiami, jak one tłumaczą pewne rzeczy. Na początku praktykowałem buddyzm. Wszystko zaczęło się od Lamy. Kiedy byłem w Kucharach, to przyjąłem schronienie buddyjskie i tam pierwszy raz w życiu poczułem, jak to jest być całkowicie w środku (wewnątrz siebie – przyp. red.). Odczułem to jako całkowity reset i jako totalną błogość, której nie pamiętałem (a my to mamy w sobie wszyscy, tylko nie pamiętamy).

To doświadczenie już się nie powtórzyło; szukałem tego, ale nie znalazłem. Tak się więc potoczyły losy, że ostatecznie z tego buddyzmu zrezygnowałem, bo nie dawało mi to już więcej odpowiedzi. I poszedłem do innej grupy, gdzie studiowano Kurs Cudów. Jest tam dużo fajnych informacji, ale w dalszym ciągu nie zaspokoiło mnie to tak do końca. I generalnie to, co się później zaczęło wydarzać, to kurs reiki. Tam usłyszałem „Janusz, wszystko jest w tobie. Nie ma tego w książkach, nie ma tego w innych ludziach, to wszystko jest w tobie”. I kiedy moja mistrzyni zrobiła mi po raz pierwszy zabieg reiki, to poczułem takie totalne rozluźnienie.

I co było dalej?

- Po jakimś czasie ta mistrzyni zainicjowała mnie w reiki.

Co to znaczy zainicjować w reiki?

- To znaczy, że osoba, która jest mistrzem (która przyjęła inicjację mistrzowską) może przekazywać tę energię dalej, poprzez przykładanie dłoni lub na odległość. Ta energia otacza nas zewsząd, znajduje się również w nas. Dzięki niej, można powiedzieć, jesteśmy świadomi, rośniemy, wszystko to się wydarza. Tak jak natura ma swój cykl i on jest nieprzerwany, tak samo my jesteśmy częścią tego. Dlatego nie jesteśmy oddzieleni od tej energii, tylko będąc cały czas w głowie, w ogóle jej nie dostrzegamy. Wszystko jest zbudowane z energii, również my, ale właśnie z powodu naszego ego o tym zapominamy i czujemy się oddzieleni – stąd jest przyczyna, można powiedzieć (tak jak w buddyzmie) – całego cierpienia.

To, czego ja akurat doświadczam, to przede wszystkim to, że naprawdę wszystko jest w nas. Czyli np., jeśli ktoś nas irytuje, to nie jest to problem tej osoby, tylko to w nas jest coś nieukochanego, nieuszanowanego, co po prostu ta osoba przynosi nam na zasadzie „zobacz to jeszcze raz, bo to jest twoje”.

Akurat to, co teraz powiedziałeś, ma wiele wspólnego z psychologią.

- Tak. To my wysyłamy do Wszechświata "zamówienie", a potem osoby/wydarzenia nam to dostarczają. Tylko my tego nie zauważamy i obarczamy za to winą teściową, polityków, rząd; a to jest tylko i wyłącznie nasze "zamówienie" (które my wysłaliśmy naszą intencją, naszą myślą czy rzuconym hasłem).

Ale czy każdy jest w stanie w taki sposób skontaktować się ze sobą?

- Każdy. Bez wyjątku. Po to tutaj jesteśmy. Każdy doświadcza innego zwierciadła życia. Wiele osób mówi, że nie przychodzimy na ziemię przez przypadek, i że jest to kontynuacja szukania siebie, swojej esencji, indywidualności. Po to przychodzimy tutaj, żeby na nowo się połączyć – jak kropla z oceanem.

Ale czy to nie jest taka ponura wizja? Ciągłego powrotu trwającego w nieskończoność?

- Nie, dlaczego? Tylko dopóki nie zrozumiemy. Dopóki tego nie doświadczymy.

A co później?

- Nie wiem. Zobaczymy. (śmiech)

A jak się zmieniło w ogóle twoje życie po tym wszystkim?

- No na początku był wielki bunt. „Że jak to tak, to nie ich wina tylko moja? To moja odpowiedzialność?!”.

A czy są jakieś szczególne blokady, które uniemożliwiają takie pełne otwarcie się na siebie?

- No to jest wielka wiara w to, co na zewnątrz. Np. w jakieś systemy religijne, polityczne, nawet jeśli ktoś jest bardzo mocno zakręcony na punkcie sportu (w sposób obsesyjny). Wtedy jesteśmy bardzo daleko od siebie.

Czy leczysz ludzi z chorób?

- Absolutnie nie. Nie stawiam żadnych diagnoz.

To co robisz?

- Pytam ludzi o ich życie, co im się w tym życiu nie podoba – bo to tam są wszystkie przyczyny.

Czy twoim zdaniem wszystkie choroby, absolutnie wszystkie, mają podłoże psychiczne?

- Biorą się z przekonań. Wszystkie. Z tego, w co uwierzyliśmy.

Jakie jest twoje zdanie na temat leczenia konwencjonalnego? Zalecasz coś specjalnego?

- Zalecam takie leczenie, w jakie chory wierzy. Jeżeli ktoś wierzy, że wyleczy go chemia, to ta chemia go wyleczy, ponieważ nie ma innego wyboru. Obserwator wydaje polecenie „chemia mnie wyleczy”, więc tak się stanie. Mam natomiast kolegę, który wyszedł z raka w wieku 21 lat, bo postanowił z tym skończyć – i wyleczył się bez stosowania jakichkolwiek leków;.

Jaki jest twój pogląd na temat zjadania zwierząt?

- Uważam, że jeżeli ktoś potrzebuje tego mięsa, bo wierzy, że tylko to da mu białko do przeżycia, to będzie to robił. Ważna jest intencja – dlaczego to robimy. Najważniejsza jest nasza energia i to, co wysyłamy – czyli nasza intencja.

Fizyka kwantowa w bardzo ciekawy sposób mówi o tym, że to wszystko co się dzieje, to jest hologram naszych przekonań. Czyli jeżeli my wysyłamy jakąś energię, np. złość, to to do nas wróci. Ale jeżeli my to zaakceptujemy, uszanujemy, to to znika.

Ale czy takie odpuszczenie niektórych naszych przekonań jest łatwe? Jak to zrobić?

- U mnie doszło do tego, bo osobiście miałem po prostu dość walki. Jeżeli przestajemy w coś wkładać w naszą energię, uwagę, to to znika, bo nie ma racji bytu.

A czy prowadzisz jakąś własną działalność?

- Tak. Ludzie się do mnie zgłaszają. Kiedy jednak osoba dotrze już do swojego wnętrza – nie potrzebuje nikogo, absolutnie nikogo.

Czyli kontakt z tobą nie jest na trwałe?

- Nie. Zwykle rozmawiamy wtedy jedynie o tym, jak fajnie się teraz wydarza.

Skoro nie jesteś uzdrowicielem, to kim jesteś? Jak byś siebie określił?

- Ja jestem lustrem. Bo kiedy ktoś zaczyna mi mówić o swoich problemach, trudnych relacjach itd., to ja wtedy pokazuję tej osobie „Ale dlaczego się złościsz? Przecież tamta osoba mogła mieć zupełnie inne intencje”. To jest kwestia pokazania tym osobom ich własnych okularów.

Czy już długo się tym zajmujesz?

- Obserwuję to od 5 lat. Natomiast od roku, 1,5, odpuściłem sobie walkę, nie neguję, nie uciekam, nie opieram się – i efekty są zdumiewające, natychmiastowe. Bo kiedy przestajemy być w głowie, przestajemy snuć plany na przyszłość, to funkcjonujemy całkowicie w  chwili obecnej.

Jakie osoby najczęściej do ciebie trafiają?

- Głównie kobiety. Męska energia jest dość uparta. Kobiety swoją empatią, swoją zdolnością do czucia – wprowadzają rozluźnienie. Moim zdaniem to właśnie w rękach kobiet jest uzdrowienie.

Zauważyłem ostatnio, że krąży bardzo mylne założenie po sieci, że trzeba kochać siebie. Tylko dla osób, które nigdy siebie nie kochały – to jest abstrakcja. Najpierw trzeba zaakceptować to, że się popełnia błędy, potem zaakceptować siebie takim, jakim się jest i potem wraz z tą akceptacją pojawia się to uczucie.

Czy jesteś bioenergoterapeutą?

- Nie. Jestem energoterapeutą. I pracuję z energią (mogę nią manipulować, czuć, przesyłać itd.), ale głównie chodzi mi o to, aby tworzyć dla ludzi przestrzeń, gdzie oni w końcu mogą zobaczyć to, co mają w środku.

Jakie jest twoje zdanie na temat szczepień?

- Żadne. Nie zwracam na nie uwagi, więc ich nie ma w moim życiu.

Czyli nie szczepisz się?

- Nie. Nie potrzebuję tego. Jeżeli ktoś czuje, że potrzebuje tego dla swojego bezpieczeństwa – niech idzie, proszę bardzo.

W najbliższym numerze "Nowin" pojawi się również temat depresji...

Depresja zawsze oznacza to, że nie akceptujemy naszego życia takim, jakie jest.

Co najbardziej chciałbyś przekazać naszym Czytelnikom?

- Żeby schodzić z głowy do serca. Przestać myśleć, a zacząć czuć. To jest zdecydowanie najważniejsze.

 

Rozmawiała: Martyna Robek.

Link do strony internetowej Janusza: https://www.facebook.com/EnergiaZmian 

Komentarze

Dodaj komentarz