"Wolne media", "Gdzie jest raport" czy "Precz z kaczorem dyktatorem" - to hasła, które mogliśmy usłyszeć dziś na żorskim rynku. Punktualnie o godzinie 19.00, podobnie jak w wielu innych miastach w całej Polsce rozpoczął się protest, który jest pokłosiem tzw. ustawy "lex TVN".
Chodzi o nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji, która w piątek 17 grudnia stała się tematem Sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu. 11 sierpnia Sejm przyjął nowelizację, by 9 września Senat odrzucił ją w całości. W miniony piątek, sejmowa komisja zarekomendowała Sejmowi odrzucenie uchwały Senatu, co stało się faktem. Tym samym Sejm uchwalił ustawę lex TVN, która trafi teraz na biurko prezydenta Andrzeja Dudy.
Główna zmiana dotyczy w szczególności sposobu udzielania koncesji na nadawanie podmiotom zagranicznym. Zgodnie z nowelizacją, koncesja może być udzielania, jeśli "bezpośredni lub pośredni udział kapitałowy osób zagranicznych w spółce lub bezpośredni lub pośredni udział osób zagranicznych w kapitale zakładowym spółki z ograniczoną odpowiedzialnością lub spółki akcyjnej, a w przypadku prostej spółki akcyjnej – w ogólnej liczbie akcji tej spółki, nie przekracza 49%".
Bronisław Jacek Pruchnicki z Polska2050, który przemawiał do zgromadzonych, porównywał obecne działania rządu do tych znanych m.in. z Białorusi czy Korei Płn.
- Już są pogłoski, że państwo chce mieć monopol na sieć nadajników 5G. To będzie następny krok, przez co będziemy odcięci od wiadomości nie tylko w mediach, ale też w internecie. To nas czeka. A kolejny krok to fałszowanie wyborów. To nie chodzi tylko o wolne media, chodzi o to co nas czeka. Czy chcemy żyć w takim kraju jak żyją ludzie w Korei Północnej? - mówił Bronisław Jacek Pruchnicki.
Komentarze