Piotr Staroń  Elżbieta Koczar w poszukiwaniu śladów po swoich przodkach
Piotr Staroń  Elżbieta Koczar w poszukiwaniu śladów po swoich przodkach

Wszystko zaczęło się od pradziadka Stefana Zubila, który w 1928 roku ruszył w świat za chlebem. Wypłynął inauguracyjnym rejsem z Gdyni do Ameryki Południowej. Pokład statku Krakus opuścił w Buenos Aires, dwa razy wysłał przekaz pieniężny do rodziny, potem kontakt się urwał. Elżbieta ma nadzieję, że kiedyś pozna jego dalsze losy.

- Zanim pradziadek dotarł do Argentyny zamieszkiwał z żoną Katarzyna z domu Gołębiowska w Jamnej Dolnej na Podkarpaciu, niedaleko Ustrzyk Dolnych – opowiada żorzanka.

Dziś, licząca wówczas ok. 1150 mieszkańców wioska już nie istnieje. Jak dotąd, mimo usilnych starań, nie udało się odnaleźć żadnych śladów po Stefanie Zubilu. Przy okazji poszukiwań, Elżbieta poznała niesamowite losy innych przodków oraz nawiązała kontakt z dalekimi krewnymi w Stanach Zjednoczonych. Pasja badaczki i obiecujące efekty kwerend w archiwach sprawiły, że nie zamierza spocząć na laurach. Nie zniechęciły ją nawet utrudnienia spowodowane pandemią. Szuka dalej i dzieli się swoimi rewelacjami z reporterem „Nowin”.

Dola genealoga

- Nauczyłam się, że dola genealoga - amatora to wzloty i upadki, czyli zaskakujące odkrycia i wielomiesięczne poszukiwania, które czasami kończą się na niczym. Na pewno najważniejsza jest cierpliwość i wytrwałość, bo często na wyniki kwerend archiwalnych trzeba czekać miesiącami - podkreśla żorzanka.

Jednym z kroków było założenie na MyHeritage swojego profilu, gdzie można odtworzyć drzewo genealogiczne. Dzięki portalowi znalazła brata babci Józefa, który w czasie niemieckiej okupacji trafił na roboty do Niemiec. Jak napisał w deklaracji w obozie przejściowym, zamierzał wyemigrować do Argentyny. Po wojnie został uznany za zaginionego. Tymczasem niedawno, po wielu miesiącach ciszy, Elżbieta Koczar otrzymała niesamowitą odpowiedź z Arolsen Archives.

Nogi się ugięły

- Po przeczytaniu maila z wrażenia i wzruszenia ugięły się pode mną nogi. Okazało się, że Józef Zubil jednak wrócił do Polski. W 1998 roku zamieszkał w Lublinie, a potem w Sanoku. Poruszające jest to, że pod koniec swojego życia brat babci osiedlił się zaledwie 50 kilometrów od miejsca, w którym się urodził. Można powiedzieć, że wrócił w rodzinne strony – stwierdza żorzanka.

Zastanawia się, czy próbował odszukać swoje rodzeństwo, czy pojechał do Jamnej Dolnej? Przed powrotem do Polski cioteczny dziadek mieszkał w Wielkiej Brytanii, w 1979 roku poślubił Jadwigę Kubas. Póki co nie udało się ustalić, czy para miała dzieci.

- Kolejną część mojej historii udało się odkryć, ale powstaje jeszcze więcej pytań, jak wyglądało całe powojenne życie wujka mojej mamy? - pyta Elżbieta.

Urodzony 7 października 1920 roku Józef Zubil, zmarł 6 października 2005 roku, czyli dzień przed swoimi 85. urodzinami.

„Poszukiwania w sprawie odnalezienia ewentualnych krewnych są w toku. Jak tylko uzyskamy rezultaty w tej sprawie, poinformujemy Panią o tym. Z serdecznymi pozdrowieniami Claudia Emde Tracing Investigation Arolsen Archives International Center on Nazi Persecution Große Allee 5-9 34454 Bad Arolsen Germany” - czytamy m.in. w mailu.

Cenne kontakty

- Dzięki moim poszukiwaniom udało mi się nawiązać bardzo wartościowe znajomości z ludźmi życzliwymi, pomocnymi, bezinteresownymi. Szczególnie pomocni okazali się Maciej Augustyn, historyk Bieszczad, autor wielu publikacji, a przy tym cudowny człowiek obdarzony ogromnym poczuciem humoru. To także Bogdan Huk, specjalista od trudnej polsko-ukraińskiej historii, który naświetlił mi ukraiński punkt widzenia na historię moich przodków – zaznacza Elżbieta. - Cieszę się, że poznałam takich ludzi jak pan Maciej i Bogdan, jest to dla mnie ogromna wartość dodana, która pojawiła się w moim życiu dzięki badaniu historii rodziny – dodaje.

Historia podwójnego agenta

Zupełnie przypadkowo Elżbiecie Koczar udało otrzeć o wielką historię i wytropić podwójnego agenta.

- Odkryłam, że pracodawca mojej babci, kowal z Jamnej Dolnej, niejaki Wasyl Szewczyk do 1939 roku był aktywnym działaczem organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), a po zajęciu wsi przez Armię Czerwoną okazało się, że jest żarliwym komunistą. Na tyle zaufanym, że partia wyznaczyła go na deputowanego do Rady Najwyższej Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Ukrainy – opisuje żorzanka.

Co również ciekawe, politykowanie nie sprzyjało jego życiu rodzinnemu.

- Babcia opowiadała, że kilkukrotnie przyłapała kowalową na zdradzaniu męża. Po tym odkryciu Maciej Augustyn wyraził swój podziw i nawet lekką zazdrość, bo on badając przez 40 lat historię Bieszczad nie odkrył żadnego podwójnego agenta – uśmiecha się Ela.

Polonia argentyńska

Kolejne cenne znajomości zawiązała przy okazji poszukiwań pradziadka Stefana w Argentynie. Polonia w Argentynie bardzo zaangażowała się w te poszukiwania.

- Jestem im wdzięczna za czas i zaangażowanie. W ramach rewanżu zaangażowałam się w poszukiwanie polskich dokumentów potwierdzających narodowość polską przodków Argentyńczyków z polskimi korzeniami – wyjawia.

Kolejną ciekawostką jest fakt, że Argentyńczycy polskiego pochodzenia poszukują takich dokumentów, aby uzyskać polskie czyli unijne obywatelstwo.

- Podsumowując, mogę powiedzieć, że badanie historii mojej rodziny dostarczyło mi wiele wzruszeń, pozwoliło nawiązać wiele wartościowych znajomości, wzbogacić i uzupełnić wiedzę o historii mojej rodziny. Myślę, że jest to fajnie spędzony czas, polecam wszystkim takie hobby – wskazuje nasza rozmówczyni.

Obiecuje dalsze poszukiwania. Bardzo chciałaby znaleźć grób Józefa, by móc zapalić na nim znicz. Dlatego wybiera się do Sanoka. Zamierza odwiedzić wszystkie cmentarze i znaleźć mogiłę. Przeszuka grób po grobie. Wierzymy, że dzięki determinacji i niespożytym siłom wróci z tarczą.


 

Komentarze

Dodaj komentarz