Dominik Gajda / Archiwum.
Dominik Gajda / Archiwum.

Zgodnie z zaleceniem lekarza, starsza kobieta udała się rano do rybnickiego szpitala w celu wykonania pilnych badań. Jak mówi, z każdą godziną czuła się coraz gorzej. Po chwili okazało się jednak, że lekarze z Rybnika nie mogą jej pomóc. Powodem było skierowanie i sytuacja covidowa w placówce.

- Z mojej wiedzy wynika, że pacjentka miała skierowanie na oddział chirurgiczny. Problem polegał na tym, że na chirurgii tuż przed świętami pojawiło się ognisko koronawirusa i praca oddziału musiała zostać zawieszona na 10 dni. To standardowa procedura w takim przypadku. Dlatego pacjentka została poinformowana, że niemożliwe jest przyjęcie jej do szpitala - mówi Maciej Kołodziejczyk, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3 w Rybniku.

Kobieta udała się więc do szpitala w Wodzisławiu Śląskim, w którym także nie uzyskała szybkiej pomocy. Powód? Lekarz miał być dostępny dopiero po godzinie 16. Szybka decyzja i próba szukania pomocy w knurowskim szpitalu. Mimo wskazania lekarza rodzinnego okazało się, że USG jest sprawne i tam kobieta znalazła pomoc. Diagnoza: silne zapalenie nerek. Ta historia zakończyła się szczęśliwie, jednak po raz kolejny sytuacja związana z pandemią pokazuje, że pacjenci mogą mieć problemy z dostaniem się do lekarza. Jak widać muszą także sami weryfikować informacje przekazywane przez niektórych lekarzy.

Komentarze

Dodaj komentarz