Podczas wspólnej konferencji prasowej premiera Mateusza Morawieckiego i ministra zdrowia Adama Niedzielskiego padło pytanie, co rząd robi, by było mniej zgonów nadmiarowych. Według Eurostatu Polska w grudniu ub.r. osiągnęła najwyższą nadmiarową śmiertelność spośród państw UE.
Premier zaznaczył, że w Polsce w przeciwieństwie do bogatych krajów Zachodu – Francji, Włoch, Hiszpanii czy Holandii – nigdy nie dochodziło do selekcji ludzi, do triażu.
"Tam dzielono pacjentów na tych, których można położyć na łóżku, i tych, którym podawano morfinę lub inne środki i wiemy, co się potem działo z tymi pacjentami" – powiedział szef rządu.
Zaznaczył, że rząd zrobił wszystko, żeby liczba łóżek szpitalnych była tak duża, by pacjent zawsze mógł zostać położony w szpitalu, choćby tymczasowym. Dodał, że szpitale tymczasowe uratowały tysiące istnień ludzkich.
"Oczywiście było wiele problemów, wiele potknięć, na pewno wiele błędów, ale z czysto humanitarnego punktu widzenia w Polsce, w przeciwieństwie do krajów Zachodu, nigdy nie dochodziło do triażu, selekcjonowania ludzi" – stwierdził Morawiecki.
Minister Niedzielski wyjaśnił, że osobną kategorią są zgony nadmiarowe, które są proporcjonalnie większe niż w poprzednich latach, a osobną – zgony wywołane bezpośrednio przez covid. Jak mówił, w kolejnych falach pandemii zgony covidowe "wypełniały nadwyżkę zgonów", co oznacza, że coraz mniejszy był skutek innych chorób dla zgonów notowanych w kolejnych falach.
Niedzielski poinformował, że od samego początku razem z ekspertami identyfikowano główne powody zgonów dla poszczególnych kategorii zgonów.
"Jeśli chodzi o zgony covidowe, to dominującą przyczyną, którą identyfikowaliśmy, było zbyt późne pojawianie się pacjentów w szpitalach" – powiedział. Dodał, że odpowiedzią na ten problem był program wysyłania pacjentom pulsoksymentrów.
"Jeśli chodzi o zgony nadmiarowe, jest to suma różnych przyczyn, które dotyczą różnicy między poszczególnymi krajami. Analizując w ujęciu różnych krajów – bo rzeczywiście tutaj nie mamy chwalebnej statystki – widzieliśmy pewne przyczyny, które nie zależą w gruncie rzeczy od covidu, a od pewnych parametrów, które przesądzają o długości trwania życia: to jest skłonność ludzi do profilaktyki, do wczesnego badania się, to jest świadomość zdrowotna, która decyduje o stylu życia. Ta zdrowotność społeczna też przesądza, że jeśli pojawia się uderzenie epidemiczne w postaci koronawirusa, to będzie on zbierał większe śmiertelne żniwo w społeczeństwach, które charakteryzują się mniejszym poziomem zdrowotności " – wyjaśnił Niedzielski.(PAP)
Komentarze