Minęło tysiąc lat z okładem. Jedno z największych państw słowiańskich pada ofiarą napaści sąsiada. Nie mogę napisać, że ludzi traktuje się jak psy, bo współczesny, cywilizowany świat nie traktuje tak nawet zwierząt. Ukraińcy tracą domy, chowają się jak szczury po piwnicach. Giną dorośli, giną dzieci. Wszystko co mieli, wszystko co zgromadzili może przepaść. Ich plany na przyszłość, pomysły na wakacje, plany ożenku, pójścia na studia to wszystko nagle przestało być ważne. Stali się jak ci niewolnicy, jak jacyś podludzie. Stracili swój ludzki status człowieka bo jakiś siedemdziesięcioletni szaleniec tak zechciał. I świat nie wie co z tym zrobić. Bo nikt o zdrowych zmysłach nie chce rozpętać wojny na skalę globalną. Skoro jednak nie ma być wojny, to jak można bronić się przed uzbrojonym po zęby wariatem?
W czwartek wieczorem, w ramach odreagowywania puściłem sobie jesienny mecz rugby pomiędzy Irlandią i Nową Zelandią. Nic to nie dało. Zamiast myśleć o grze, o tym że Irlandczycy sprawili niespodziankę, do głowy mi przyszło, że patrzę na abstrakcyjny dla nas komfort. Obydwie grające drużyny mieszkają w takim miejscu, że w ich sąsiedztwie nie ma Putina, który mógłby im zagrażać. I nie będzie. Te nacje mogą systematycznie pracować na swój dobrobyt, na swoje marzenia.
A my Słowianie, bez względu na to, czy ci co mówią po ukraińsku, polsku, śląsku czy nawet po rosyjsku możemy stracić wszystko, bo ktoś tak zechce. Wiecie o tym, że Covid-19 sprawił, że powstał genetyczny portret Polaka. Okazuje się, że jesteśmy biologicznie bardziej podobni do Szwedów niż np. Finowie. Dlaczego zatem nasz los musi być naznaczony takim piętnem, a nasze państwa tak inne?
W sobotę wieczorem zawyły syreny. Gdzieś w przelocie złapałem spojrzenie żony. Był w nim strach. To był alarm strażacki, ale ostatni tydzień uświadomił nam w jakim przeklętym miejscu Europy żyjemy. Uświadomił nam, że alarm przeciwlotniczy jest możliwy także u nas. A nasze dzieci mogą mieć o wiele gorzej, niż mieli ich rodzice zachłannie czerpiący z oferty świata po upadku komuny.
Komentarze