Wszystko to, czego obawiał się każdy zdroworozsądkowo myślący człowiek stało się realnym zagrożeniem i problemem. Wszystkiemu winien jest człowiek, którego chore rojenia o dawno minionej epoce burzą pokój w Europie. Kiedy czytają Państwo te słowa, wojna na Ukrainie trwa już niemal tydzień. Przez te kilka dni, cały świat przekonał się o niezwykłej odwadze, determinacji i bohaterstwie Ukraińców broniących swojej ojczyzny. Na szczęście dla całego demokratycznego świata nie są osamotnieni w swojej walce.
Tragiczna sytuacja, w której znaleźli się nasi wschodni sąsiedzi pokazała, jak istotna jest solidarna współpraca pomiędzy państwami, oraz jak niebezpieczna w skutkach może być izolacja wobec innych krajów. Sądzę, że to ważna lekcja dla rządzących, którzy przez ostatnie lata skłócili nas ze wszystkimi sąsiadami oraz strategicznymi partnerami Unii Europejskiej i NATO. Narazili tym samym na szwank nasze bezpieczeństwo oraz osłabili nas zarówno wizerunkowo, jak i ekonomicznie. Na szczęście nie jest jeszcze za późno, żeby to naprawić. Przede wszystkim raz na zawsze zerwać z syndromem oblężonej twierdzy, do którego przyzwyczaili nas politycy obozu rządzącego.
Trzeba skończyć z tworzeniem urojonych wrogów i opresji, która prowadzi do wykluczenia na arenie międzynarodowej. Rząd powinien jak najszybciej usunąć wszystkie polityczne przeszkody we współpracy nad wspólnym bezpieczeństwem z naszymi partnerami w Europie, NATO i USA. Naszym zagrożeniem jest autokratyczna Rosja, a nie demokratyczny Zachód. Jak najszybciej powinniśmy rozwiązać problem praworządności, który jest główną osią sporu na linii Warszawa – Bruksela. W Rosji nie ma wolnych sądów, tylko upolitycznieni sędziowie, wykonujący rozkazy władzy. To jedna z tych fundamentalnych różnic, która odróżnia narody cieszące się wolnością od tych, które są jej pozbawione. Naprawa sytuacji związanej z sądownictwem jest warunkiem koniecznym do wzmocnienia Polski wobec naszych sojuszników z UE i USA.
Powinniśmy porzucić drogę, którą obrali prorosyjscy europejscy politycy, tacy jak Orban z Węgier czy Le Pen z Francji. Również, co ważne z punktu widzenia naszego regionu, powinniśmy przestać importować węgiel z Rosji. Dla przypomnienia: w latach 2016-2020 sprowadzono do Polski ponad 70 mln ton węgla (głównie z Rosji) za ponad 20 mld zł. Można powiedzieć, że wspieraliśmy rosyjską gospodarkę i rosyjskie miejsca pracy, co w obecnej sytuacji jest ponurym żartem.
Żartem na pewno nie jest kwestia bezpieczeństwa naszej Ojczyzny, której gwarantem jest współpraca ze wszystkimi partnerami w Unii oraz NATO. Ostatnie dni pokazały, że Polacy, nie oglądając się na rządzących, test z solidarności zdają wzorowo. W całym kraju organizowane są zbiórki darów i wiece poparcia, w miastach i miasteczkach działają punkty pomocy dla uchodźców. Rodzi się tylko pytanie - czy rząd PiS jest w stanie wyciągnąć wnioski z tej sytuacji? Czy będzie w stanie wziąć dobry przykład z postawy Polek i Polaków i przełożyć go na międzynarodową współpracę?
Komentarze