Pamiętam jak dziś, policjantów pacyfikujących przy pomocy pałek i strzałów z broni gładkolufowej, górniczą demonstrację przed siedzibą JSW w lutym 2015 roku. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że tego typu „dialog społeczny”, natychmiast znalazł by się pod lupą unijnych urzędników, tak wyczulonych na kwestie praworządności w Polsce. Rzecz to oczywista, bo wolność zgromadzeń obok wolności słowa, zaliczana jest do grupy podstawowych swobód obywatelskich. Dobitnie o tym świadczy Powszechna Deklaracja Praw Człowieka.
Komisja Europejska, tak zatroskana stanem praworządności w Polsce, musiała by zwrócić uwagę na fakt, że polska konstytucja gwarantuje prawo do zgromadzeń wszystkim, nawet górnikom manifestującym w obronie swoich miejsc pracy, a policyjna strzelba i pałka źle komponuje się z Europejską Konwencją Praw Człowieka. Jestem ciekaw, na ile milionów euro, Bruksela „wyceniłaby” tak dramatyczne pogwałcenie prawa. Kwota „kary” musiałaby być wysoka, bo według Europejskiej Komisji Praw Człowieka, wolność zgromadzeń jest jedynym z filarów, na którym zbudowano demokratyczne społeczeństwo. Istotnym czynnikiem byłby też kontekst historyczny, bo w 2015 roku po raz pierwszy od czasu PRL-u, siły porządkowe otrzymały rozkaz użycia broni przeciwko protestującym górnikom, co istotnie powiększyło by wysokość finansowych sankcji, o które wnioskowałaby Komisja Europejska.
Zapewne nigdy nie dowiemy się, jakie fundusze wstrzymałaby wtedy Unia, bo siedem lat temu, Bruksela nie zawracała sobie głowy tego typu wewnętrznymi problemami Polski. Kraju pod praworządnym przywództwem Platformy Obywatelskiej, której założyciel i przywódca Donald Tusk, właśnie wtedy obejmował urząd przewodniczącego Rady Europejskie.
Komentarze