Dominik Gajda.
Dominik Gajda.

Zrobili co mogli

W obliczu wojny, Ukraińcy tłumnie zaczęli uciekać w stronę Polski, próbując ratować swoje życie. Część z nich zabrała ze sobą swoich najbliższych i nie zapomniała o zwierzętach. Niestety, wiele czworonogów została tam na miejscu. W odpowiedzi na sytuację w Ukrainie, wrocławska fundacja Centaurus zorganizowała akcję pomocy. Przyłączyć się do niej mogli wolontariusze z całej Polski, którzy mieli chęć i możliwości by uratować tamtejsze zwierzęta. Z Jastrzębia-Zdroju wyruszyli Martyna i Olas, którzy dołączyli do konwoju i wspólnie z pozostałymi wolontariuszami pojechali za wschodnią granicę. Dzięki wspólnym działaniom stowarzyszenia "Cztery łapy", grupy "Koty sieroty" i wielu bezinteresownych mieszkańców regionu, udało się zebrać karmę, którą wolontariusze zabrali ze sobą w długą podróż. Pojechali w stronę Lwowa.

- Generalnie transport był ustawiony na psy, ale na miejscu okazało się, że są również koty. To udomowione zwierzęta, które zostały tam w Ukrainie i potrzebowały naszej pilnej pomocy. Już po przekroczeniu granicy wolontariusze dowiedzieli się, że jedna osoba może przewieźć jedynie pięć zwierząt - mówi Halina Majer, z jastrzębskiej przychodni Triovet, która zajmuje się zwierzętami z Ukrainy.

W sumie, dzięki Martynie i Olasowi udało się uratować dziesięć kotów i siedem szczeniąt. Te ostatnie ktoś zostawił pod granicą. Na polską stronę przenieść je pomogli ludzie, którzy próbowali dostać się do naszego kraju. Zwierzęta były stęsknione za swoimi właścicielami, wystraszone i głodne. Teraz są już bezpieczne.

- Zwierzęta, które dotarły do naszej przychodni były bardzo spragnione. Mają paszporty i szczepienia, więc po krótkim okresie adaptacji możemy zacząć szukać im nowych domów - dodaje nasza rozmówczyni.

Każdy z kotów jest w osobnej klatce, by pierwszy okres w nowym miejscu przebiegł dla nich bez większego stresu. Część z nich musi dojść jeszcze do siebie.

- Z kolei szczeniaczki to istna szarańcza, cudowne, niezmordowane w zabawie - słyszymy wśród wolontariuszy z grupy "Koty sieroty".

Niebawem zwierzęta będą mogły trafić do nowych domów. By tak się jednak stało, wolontariusze proszą o wsparcie finansowe w celu całkowitego wyleczenia zwierząt. Wystarczy wejść na stronę www.pomagam.pl/6ar79f.

Wsparcie z Rybnika

W pomoc dla zwierząt z Ukrainy włączyli się również wolontariusze z rybnickiego Pet Patrolu. 

- Czujemy się zobowiązani aby pomóc tym, którzy na pomoc mogą liczyć na ostatnim miejscu, czyli zwierzęta porzucone i opuszczone przez właścicieli - mówi Izabela Kozieł.

Jak tłumaczy, na miejscu zostały osamotnione zwierzęta. Nie chce jednak oceniać zachowania ludzi, którzy zostawili zwierzęta na pastwę losu.

- Chociaż wielu z nas deklarowałoby w tej chwili, że tak nie postąpi, to nigdy nie możemy być tego pewni. Dlatego również prosimy, nie oceniajcie, a działajcie i wspierajcie - dodaje.

Cała akcja rozpoczęła się w sobotę o godzinie 6 nad ranem. Wolontariusze wyruszyli z Rybnika, by po kilku godzinach dotrzeć pod wschodnią granicę, nieopodal miejscowości Zosin. Dopiero około godziny 18, zwierzęta z Ukrainy trafiły na polską stronę. Wolontariusze czekali sześć godzin pod granicą. Zabrali zwierzęta i wyruszyli w drogę powrotną do Rybnika. Kilkanaście psów i sześć kotów trafiło już do domów tymczasowych.

- Ogólnie zwierzęta są bardzo zestresowane ale powolutku się otwierają. Zaczęły jeść, próbują się bawić. Trafiły do fantastycznych domków tymczasowych. Są już bezpieczne, nic im nie grozi - podkreśla Izabela Kozieł.

Rybniccy wolontariusze także liczą na wsparcie mieszkańców regionu. Te można okazać wchodząc na stronę www.ratujemyzwierzaki.pl/ratunekzwierzetomukrainy. Niewykluczone, że już wkrótce wolontariusze ponownie wyruszą na granicę po kolejne zwierzęta.

Galeria

Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt

Komentarze

  • Looola 13 marca 2022 22:31Tak, można się skontaktować z Pet Patrolem w Rybniku
  • Emmka 10 marca 2022 20:21Czy można te zwierzątka przygarnąć do siebie ?

Dodaj komentarz