Jednak w tym roku będzie inaczej. Covid zelżał i bez zbędnych utyskiwań oraz żądań społecznych otrzymaliśmy podarunek zniesienia prawie wszystkich obostrzeń (czy decyzja była słuszna, to odrębny temat, a oceniać ją będziemy za kilka miesięcy), pogoda, choć z początku bardziej zimowa niż wiosenna, to z pewnością się poprawi, a mimo to optymizmu zdecydowanie mniej niż w innych latach. Oczywiście wszystko za sprawą bandyckiej wojny wywołanej przez Rosję na Ukrainie.
A przecież z początkiem kwietnia powinniśmy już żyć upiększaniem ogródków, plewieniem grządek, sprzątaniem miast po zimie i przed zbliżającymi się świętami wielkanocnymi, wreszcie planować majówkę i letnie wakacje. Ale czy można na spokojnie oddawać się tak błahym zajęciom skoro codziennie media przynoszą obrazy zniszczeń, cierpień, śmierci… Straszą problemami energetycznymi, żywieniowymi, a nawet niewykluczonym tu i ówdzie na Ziemi wzrostem głodu, co może być pokłosiem wojny. W Ukrainie zwanej spichlerzem Europy (produkuje na przykład najwięcej w świecie oleju słonecznikowego, a w produkcji pszenicy zajmuje trzecie miejsce w Europie) nie prowadzi się prac rolnych, nie sieje zbóż, bo rolnicy bronią ojczyzny, więc zbiory są zagrożone i prawdopodobnie świat będzie musiał dostarczyć Ukraińcom żywności.
Cóż za paradoks, wielki eksporter żywności przez rosyjskiego agresora może mieć problemy z wyżywieniem własnego narodu. Mówienie w takiej rzeczywistości o rabatkach, kwiatuszkach, o wiosennym odrodzeniu, rozumianym jako budzenie się przyrody, ale i człowieka z zimowej stagnacji jest nie na miejscu, jest pustym frazesem. Ale niestety, powiedzenie, że życie musi się toczyć dalej urealnia się na naszych oczach, bezdusznie zajmując należne mu miejsce. Najbardziej jest to widoczne w wielkiej polityce, w ścieraniu się różnych poglądów i opcji co do pomocy Ukrainie. Rosyjski gaz i ropa napędza gospodarki czołowych państw Unii Europejskiej, więc trudno z nich zrezygnować, a moralność schodzi na dalszy plan. Na szczęście, w większości, europejskie społeczeństwa wykazały się empatią, zaś prawdziwe człowieczeństwo i solidarność pokazali Polacy. I w tym kontekście wiosenne odrodzenie nastąpiło długo przed nastaniem kalendarzowej wiosny, napawając nas samych oraz inne narody optymizmem. Optymizmem i nadzieją na szybkie zakończenie wojny i odbudowę zniszczonej Ukrainy.
Istnieje jednak niebezpieczeństwo spowszednienia wojny w Ukrainie, bo bogate społeczeństwa, choć z początku chętnie pomagają, to jednak szybko się nudzą. Dlatego optuję za szczerą refleksją nad bieżącą sytuacją u wschodniego sąsiada i nieustającą pomocą, chociażby w najmniejszej skali finansowej, rzeczowej lub osobistej. W grupie siła!
Komentarze