Przypomnijmy, że tragedia wydarzyła się 10 kwietnia zeszłego roku. Kamil Duda i jego ojczym Janusz Szmalec wracali na skuterze ze zlotu motocyklistów do domu w Szerokiej. Na ulicy Armii Krajowej zostali potrąceni przez samochód osobowy. Kierowca zbiegł z miejsca wypadku, nie udzielając pokrzywdzonym pomocy. Pasażer Janusz Szmalec zginął na miejscu, kierujący motorowerem Kamil Duda doznał ciężkich obrażeń ciała.
Przeczytaj o tym więcej: Jak zginął motocyklista Janusz Szmalec i kiedy pogrzeb? (WIDEO) oraz Jastrzębie: spowodował wypadek śmiertelny. Jest akt oskarżenia.
Sąd uznał winę Arkadiusza B. w obu zarzutach i wymierzył mu łączną karę siedmiu lat pozbawienia wolności - sześciu za spowodowanie nieumyślnego, śmiertelnego wypadku i roku za nieudzielenie pomocy Kamilowi Dudzie. Odliczył mu sześć miesięcy pobytu w areszcie śledczym.
- Orzeka też na rzecz poszkodowanych Hanny Szmalec i Kamila Dudy nawiązki w wysokości po 20 tys. zł oraz najbliższej osoby Janusza Szmalca, małoletniej Wiktorii 10 tys. zł. Orzeka też wobec oskarżonego dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych - ogłosiła sędzia Anna Trybek.
Ma też uiścić koszty opłacenia oskarżycieli posiłkowych.
Oskarżony w mowie końcowej przeprosił, choć powiedział, że nie jest winny. Za wypadek wini natomiast poszkodowanych Kamila Dudę i Janusza Szmalca. Jak powiedział, badania toksykologiczne wykazały w organizmie zmarłego 1,8 promila alkoholu. Ponadto waga jadących motorowerem mogła być za duża, więc – zdaniem obrońcy i oskarżonego – to kierujący mógł nie utrzymać równowagi i wpadł pod samochód. Mecenas podniósł także, że sąd oddalił niektóre wnioski dowodowe, mogące rzucić nowe światło na sprawę. Kwestionował także przedstawiony na jednym z posiedzeń sądu zapis monitoringu. Kamera wychwyciła bowiem jak jeep oskarżonego przejeżdża oś jezdni, ale nie nagrała momentu zderzenia.
Zdaniem sądu, składane przez obronę na każdej rozprawie nowe wnioski miały na celu jedynie przedłużanie procesu.
- Materiał dowodowy w postępowaniu przygotowawczym i sądowym doprowadził sąd do przekonania, że oskarżony dopuścił się obu zarzucanych mu czynów. Zarówno okoliczności ich popełnienia i wina oskarżonego nie budzi żadnych wątpliwości, pomimo tego, że oskarżony od samego początku konsekwentnie nie przyznawał się do ich popełnienia – mówiła sędzia.
- W toku postępowania zabezpieczono szereg zapisów monitoringu. Najistotniejsze okazały się zapisy monitoringu wizyjnego z salonu samochodowego, znajdującego się przy ulicy Armii Krajowej. Widać na nim jak pojazd koloru ciemnego nadjeżdża z przeciwnego kierunku, tj. od centrum miasta. Na łuku drogi zjeżdża na przeciwny pas ruchu, wyraźnie przejeżdża podwójną linię ciągłą i zderza się czołowo z pojazdem jednośladowym. Nadto widać, jak samochodem zarzuca i znajduje się praktycznie w całości na przeciwnym pasie ruchu, po którym poruszał się motorower – kontynuowała sędzia Anna Trybek.
Jak dodała, na nagraniu widać także, jak kierujący opanowuje samochód, wraca na swój pas ruchu i odjeżdża z miejsca zdarzenia.
- Nie zwalnia przy tym wyraźnie jazdy. Osobą prowadzącą ów pojazd był Arkadiusz B., co bezsprzecznie wynika ze zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego. Sam oskarżony również nie kwestionuje swojego udziału w tym zdarzeniu. Niemniej twierdzi, że to nie on go spowodował. Tymczasem biegły z zakresu ruchu drogowego Radosław Romanek, w wydanej przez siebie rzetelnej, fachowej opinii jednoznacznie stwierdził, że fakt zaistnienia wypadku wynika jedynie z czynności kierującego samochodem marki Jeep. Biegły z całą stanowczością wskazał, że bezpośrednią przyczyną wypadku było zachowanie Arkadiusza B. Biegły wskazał, że do zdarzenia doprowadził zbieg dwóch czynników, fakt, że oskarżony nie dostosował prędkości do warunków drogowych oraz niewłaściwie obserwował przedpole jezdni. W związku z tym przekroczył oś jezdni i zderzył się z jednośladem – podkreśliła sędzia.
- Nadto biegły wskazał, że pokrzywdzony Kamil Duda nie naruszył zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym, które miałyby bezpośredni związek przyczynowo – skutkowy z zaistniałym zdarzeniem. Wnioski te sąd podziela w całej rozciągłości – usłyszeliśmy.
Biegły z zakresu ruchu drogowego i mechaniki pojazdów wykluczył jakikolwiek wpływ stanu technicznego jeepa na przyczynę i przebieg wypadku.
- To potwierdził również biegły sądowy. Biegły nie stwierdził też wad w działaniu pojazdu jednośladowego. Motorower jechał po uprawnionej części jezdni, czyli po stronie prawej. Natomiast samochód jadący z naprzeciwka, w nieuzasadniony sposób wjechał na przeciwną część jezdni. Są to wnioski z oględzin miejsca wypadku i ujawnionych śladów – zaznaczyła sędzia.
Jak dodała, obaj biegli podali, że przewożenie przez Kamila Dudę pasażera w stanie nietrzeźwości nie wpłynęło na przebieg zdarzenia.
- Oczywiście było to naruszenie przepisów, niemniej nie miało żadnego wpływu na zdarzenie. Lektura postępowania dowodowego bezsprzecznie dowiodła, iż pokrzywdzeni nie przyczynili się do wypadku, który został spowodowany wyłącznie zachowaniem oskarżonego. Na skutek zdarzenia pokrzywdzony Janusz Szmalec zmarł na miejscu, natomiast Kamil Duda znalazł się w położeniu grożącym bezpośrednią utratą zdrowia i życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Zapobiegła temu szybka, rzetelna i właściwa pomoc ratowników medycznych – wskazała sędzia.
Dodała, że będąca na miejscu pielęgniarka z Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego wskazała, że Kamil Duda, w chwili podejmowania wobec niego czynności medycznych, miał bardzo niskie ciśnienie, graniczące ze stanem wstrząsu spowodowanego zarówno krwawieniem jak i bólem.
- Nie ulega wątpliwości, że w jego przypadku istotny był czas udzielenia pomocy medycznej. Gdyby nie przyszła ona na czas, doszłoby do wstrząsu, a w konsekwencji mogłoby dość nawet do zgonu pokrzywdzonego. Nie ulega także wątpliwości, że oskarżony zbiegł z miejsca wypadku. Wskazać tu też trzeba na całą linie obrony oskarżonego, który całą winę próbował przerzucić na pokrzywdzonych, zwłaszcza na kierującego pojazdem jednośladowym Kamila Dudę – usłyszeliśmy.
Podczas przesłuchania w postępowaniu przygotowawczym wskazał, że to jadący z naprzeciwka motor jechał centralnie na niego. Nie wiedział co zrobić, zasłonił twarz rękoma i wówczas doszło do zderzenia.
- Nadto Arkadiusz B. podał, że opanował pojazd, spojrzał co się stało i jechał dalej, Widział jak zatrzymują się inne samochody, a poszkodowani leżeli na jezdni. Był przekonany, że kierowcy udzielą pomocy poszkodowanym. Sąd nie dał wiary tym wyjaśnieniom, albowiem pozostają one w sprzeczności ze zgromadzonym w sprawie materiałem dowodowym, na podstawie którego sąd poczynił ustalenia faktyczne. Przeczą temu opinie biegłych oraz zeznania - mówila sędzia.
Sąd zebrał szereg protokołów oględzin, zeznań świadków, dokumentację i opinie biegłych. Na tej podstawie wydał wyrok skazujący. Na jego wysokość wplynęło to, że Arkadiusz B. nie był dotąd karany. A groziło mu nawet 12 lat więzienia za spowodowanie wypadku śmiertelnego i ucieczkę z miejsca zdarzenia oraz trzy lata pozbawienia wolności za nieudzielenie pomocy.
Przypomnijmy, że Arkadiusz B. był oskarżony o to, że 10 kwietnia 2021 roku, w Jastrzębiu-Zdroju, prowadząc samochód osobowy jeep, nieumyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym. Nie dostosował prędkości do warunków drogowych i niewłaściwie obserwował przedpole jazdy. Nie zachowując szczególnej ostrożności podczas wymijania, w wyniku tego przekroczył oś jezdni i zjechał na przeciwny pas ruchu. Przez to nie udzielił pierwszeństwa jednośladowemu i doprowadził do zderzenia z motorowerem, który prowadził Kamil Duda, przewożący pasażera Janusza Szmalca. Spowodował tym nieumyślny wypadek, po czym zbiegł z miejsca zdarzenia. W konsekwencji tego Kamil Duda doznał wielomiejscowych obrażeń z m.in. rozległą raną szarpaną lewego uda, uszkodzeniem mięśnia czworogłowego, tylnym zwichnięciem głowy kości udowej oraz masywnego stłuczenia głowy i twarzoczaszki.
Janusz Szmalec doznał urazu wielonarządowego, a w szczególności głowy, klatki piersiowej, jamy ustnej. Miał uszkodzony mózg, serce, płuca, wątroby. Bezpośrednim powodem śmierci mężczyzny był krwotok śródczaszkowy i wewnętrzny.
Drugi zarzut dotyczył nieudzielenia pomocy Kamilowi Dudzie znajdującemu się w bezpośrednim zagrożeniu utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Strony mają siedem dni na złożenie wniosku o pisemne uzasadnienie orzeczenia, a potem 14 dni na ewentualne zaskarżenie wyroku do sądu drugiej instancji.
Komentarze