Organizacja działa w ramach parafii Świętego Michała Archanioła Katolickiego Kościoła Narodowego. Od 2010 do 2017 roku, organizacja przeprowadzała misję wśród ubogich mieszkańców slumsów w Paragwaju. Teraz przyszedł czas na Ukrainę. W ramach grupy Med Evacuation, Śląska Misja Medyczna zrobiła już ponad 15000 km przemierzając Ukrainę z pacjentami. To dzieci, dorośli, ranni, pacjenci onkologiczni.
- Mamy za sobą dziesiątki transportów, niektóre z nich pozostawiły w naszej psychice wielkie rany. Dlatego działamy dalej. Przyjeżdżamy na chwilę do Polski i ruszamy z powrotem. Przyjeżdżasz do domu po zakończonym etapie misji medycznej na Ukrainie. Próbujesz żyć normalnie... Jednak wracasz do tych ludzi, do ich tragedii myślami. Od jednego z ukraińskich lekarzy dostajesz na WhatsApp info "Hello, Wojtek! Sofia is fine, already in neurosurgery department".9 letnia Sofía, nasza mała pacjentka przetransportowana z Mikołajewa do Lwowa, trafiona w głowę pociskiem kasetowym. Penetrująca rana lewej części mózgu. Niestabilna neurologicznie. Ale jednak jest szansa... Może jej życie się poukłada... Zawsze pozostaje pytanie dlaczego? Po co? Co zawiniła tak mała istota? - słyszymy.
To wiele dramatycznych chwil, które pozostaną z wolontariuszami na zawsze.
- Pamiętamy siedmioletniego Igora, któremu mina urwała stopy i Dianę z Mariupola, która tylko wyszła ze schronu po 4 tygodniach zaczerpnąć świeżego powietrza ze swoimi siostrami. Wtedy uderzyła bomba... Ona, tancerka mająca jechać do Paryża na tourne bez nóg, a siostry zginęły. Pamiętamy małego Artiemka, Nazara, pamiętamy Marię z urazem twarzoczaszki... Wierzcie mi niektórych zdjęć nie wolno pokazać, ale są wyryte w naszej pamięci i tam na zawsze pozostaną... - dodaje ksiądz Grzesiak.
Znów ruszyli z pomocą
Także w ostatnich dniach ksiądz Grzesiak już po raz kolejny wyruszył do Ukrainy, a dokładniej do Lwowa, gdzie w ostatnich dniach znów nastąpił atak rakietowy. Tym razem 43 pacjentów ze Lwowa, dzięki wolontariuszom trafiło na lotnisko wojskowe w Rzeszowie Jasionce.
- Trudna rzeczywistość wojny. Ranni, bez nóg, rąk, poranione twarze, oczy. Tacy pacjenci trafiają do naszych karetek. Dla Śląskiej Misji Medycznej to miły pan z Kramatorska, który pokazywał nam dramatyczne zdjęcia zabitych, leżących tuż przy leju po bombie i młoda kobieta z Mariupola, której pociski odebrały twarz i raniły oczy, zapłakana na wspomnienie Mariupola i swojego dawnego życia przed agresją Rosji na Ukrainę. Kiedy żyła spokojnie, była w pełni sił, nadziei i planów. Teraz pozostało po rosjanach tylko traumatyczne wspomnienia i kalectwo na całe życie. Chciało by się powiedzieć, że to koniec...ale czeka nas jeszcze powrót i transport starszej i schorowanej pani z Zaporoża do Jastrzębia Zdroju, gdzie czeka na nią rodzina - słyszymy.
By móc dalej działać, Śląska Misja Medyczna potrzebuje nowego ambulansu. Obecnie wolontariusze korzystają z pożyczonego samochodu medycznego.
- Sutuacja na Ukrainine sie pogarsza i na ten moment potrzebujemy ambulansu do naszej dalszej pomocy na Ukrainie. W ramach Śląskiej Misji Medycznej mamy dwa zespoły ratowników medycznych. My tworzymy pierwszy - małżeński - informuje ksiądz Grzesiak.
Komentarze