Patrycja Wróbel
Patrycja Wróbel

Aktualnie odkrywają Polskę, choć to Śląsk jest im wyjątkowo bliski. Patrycja pochodzi z Rybnika, Mateusz z Wrocławia. Ich największą samochodową wyprawą do tej pory jest ta do Albanii. Podróżują samochodem terenowym, śpią w namiocie na dachu samochodu. Podkreślają, że jest on nieodłącznym elementem ich podróży.

- Od dziecka razem z rodzicami nocowałam pod namiotami, więc dla mnie to była naturalna ewolucja. Podróżujemy samochodem terenowym, ponieważ zawsze chcemy wjechać trochę dalej. Lubimy naturę, chcemy jej doświadczać z dala od miasta, powoli, we własnym tempie, spontanicznie — komentuje Patrycja.

- Chcemy zawsze zjechać jak najdalej od cywilizacji ze względów bezpieczeństwa, widoków. W związku z tym, że do takich miejsc nie dojedziemy w prosty sposób, często nie ma asfaltu. Podróż klasycznym autem osobowym w takie odległe miejsca jest po prostu niebezpieczna, dlatego podróż samochodem terenowym jest idealna — dodaje Mateusz.

Jak podkreślają podróżnicy, wybór padł na Albanię, ponieważ zależało im na nieograniczonym odkrywaniu odległych terenów, a także na wyjątkowym klimacie.

- Obserwujemy wiele blogów podróżniczych, dużo czytamy. Oglądałam także sporo filmów związanych z Bałkanami, to nas zainspirowało. Ważne było dla nas też to, że w Albanii możemy spać na dzikiej plaży, podziwiać piękno natury. Zależało nam również na ciepłej i pewnej pogodzie — podkreśla Patrycja.

- Zależało nam na tych offroadowych, szutrowych drogach. W Polsce jest zabroniona jazda poza asfaltem, nie możemy wjechać do lasu, do parku, gdziekolwiek, gdzie nie ma znaku, że droga jest udostępniona dla ruchu publicznego. W Albanii rozmawialiśmy ze starszym panem, który zapytał nas, dlaczego tam przyjechaliśmy. Zaczęliśmy mu tłumaczyć, że chcieliśmy podróżować poza szlakami. On nie uwierzył, że w Polsce nie można wjechać do lasu — przekazuje Mateusz.

Jedną z kluczowych rad jakich udzielają przed daleką podróżą, jest dobre przygotowanie, sprawdzenie wszystkiego, ponieważ jak sami mówią – najlepszy spontan to ten zaplanowany.

- Zawsze jedziemy przygotowani do wyjazdu. Dzielimy nasze przygotowania na dwie duże kategorie: samochód i logistyka. Pamiętajmy, że spontanicznie możemy sobie wybrać, gdzie pojedziemy jutro, gdzie będziemy nocować, ale kwestie związane z samochodem są kluczowe — przegląd, sprawdzenie niezbędnych zabezpieczeń — dodają wspólnie podróżnicy.

Podkreślają jednak, że mimo długich przygotowań nie da się wszystkiego przewidzieć. Szczególny wpływ na to miała pandemia.

- Zawsze wstępnie planujemy trasy, noclegi, tworzymy mapę na Google Earth, opracowujemy całą logikę tranzytu. Przez Covid podróż była strasznie skomplikowana, Każdy kraj miał inne obostrzenia, które zmieniały się cały czas. Polecamy zakupić dodatkowe ubezpieczenie zdrowotne i AC. Zaplanujmy też budżet w przeliczeniu na waluty, które obowiązują w danym kraju. W Albanii nie wymienimy złotówek, tylko euro, więc warto sprawdzić takie rzeczy przed wyjazdem — przekazuje Patrycja.

Nieuniknione okazały się również naprawy pojazdu. 

- Na granicy węgiersko-serbskiej, gdzie staliśmy całą noc. Okazało się, że spod maski samochodu wydobywał się biały dym, co oznaczało, że silnik prawdopodobnie bierze olej. Słyszeliśmy też stuki i baliśmy się, że nasza wycieczka właśnie dobiegła końca. Na jednej ze stacji benzynowych podszedł do nas pewien mężczyzna i spytał, czy jesteśmy zadowoleni z tego samochodu. Odpowiedzieliśmy, że nie, bo nie działa. On bardzo się tym przejął i zaczął organizować nam pomoc. Zatrzymaliśmy się w przygranicznej miejscowości, w której było dużo warsztatów samochodowych. Trafiliśmy do jednego z nich. Ściągnęliśmy właściwie pół miasta, każdy chciał nas poznać — komentuje Mateusz.

Dla podróżników wyjątkowo piękny okazał się region północny Albanii. Szczególnie Góry Przeklęte, gdzie znajdziemy legendarną drogę SK21.

- Jest otwierana wczesną wiosną, ponieważ wcześniej jest nieprzejezdna. Wiele lat była szutrowa, teraz część jest już wyasfaltowana. Theth jest koniecznym punktem jeśli wybieramy się samochodem terenowym do Albanii — podkreśla Mateusz. 

Podczas ostatniej wyprawy, Patrycja i Mateusz spędzili 26 dni w podróży, z czego 18 dni w samej Albanii. Podróżnicy wydali na całą podróż 6500 zł, z czego 3500 zł na samo paliwo. Podczas całej wyprawy pokonali aż 5000 km.

Komentarze

  • radek78 26 maja 2022 10:25Też polecam Albanie na wyprawy, przyjazny kraj, byliśmy rav4 i na ich drogi się dobrze sprawdziła.
  • agatka 26 maja 2022 01:17fajna wyprawa, to piękny kraj

Dodaj komentarz