Piotr Widuch
Piotr Widuch

Rybniczanin podzielił się swoimi wspomnieniami z wizyty na Filipinach. Wspominając wyprawę oraz pierwsze skojarzenia z tym krajem, na myśl przychodzą mu od razu Jeepneye, którymi mieszkańcy poruszali się po drogach, oraz łodzie, które przypominały ogromne pająki. Wielkie wrażenie zrobiły na podróżniku rozległe pola ryżowe, z których słyną Filipiny. Ze względu na to, że podróż odbyła się, gdy epidemia COVID-19 dopiero się rozpoczynała, miało to także wpływ na wyprawę. Piotr Widuch zwiedzał wiele odległych zakątków świata na różne sposoby. Były to wyprawy organizowane prywatnie, samodzielnie zaplanowane, później kilka razy odbył podróż z Januszem Trybusem z TOP-Turystyka (Chorzów). W ostatnim czasie korzysta jednak z usług biura podróżniczego. W ten sposób zwiedził już Wietnam, Kubę, Mjanmę, Tajlandię, Azerbejdżan, Syberię Ałtaj, Maroko, Iran, Mongolię oraz Filipiny.

Poznawanie Manili

Ostatnia podróż, właśnie na Filipiny rozpoczęła się 1 marca 2020 roku. Podróżnik na początku swojej wyprawy zwiedził stolicę kraju Manilę, gdzie szczególną uwagę zwrócił na Park Rizala, w którym znajduje się pomnik przedstawiający egzekucję filipińskiego patrioty José Rizala. - Gdy dotarliśmy do stolicy kraju, szczególną uwagę zwróciliśmy na liczne przewody elektryczne, które znajdowały się nad naszymi głowami. Okazało się, że jest to spowodowane licznymi wulkanami, które występują w tym miejscu. Gdyby znajdowały się one pod ziemią, to w razie jakichkolwiek ruchów tektonicznych wszystko byłoby pozrywane. Uwagę zwracały także kolorowe pojazdy tzw. Jeepneye, czyli kolorowe autobusy, które są podstawą transportu publicznego. Są cechą charakterystyczną Manili - komentuje podróżnik. Piotr Widuch zwrócił także uwagę na to, w jaki sposób natura walczy z człowiekiem. - Słupy są tam zarastane przez drzewa, na ścianach budynków wiją się zarośla. To mnie urzekło w Manili - dodaje.

Uwagę zwracali także liczni mieszkańcy Manili, młodzież, dzieci, które z zaciekawieniem przyglądały się turystom. - Na Filipinach jest bardzo dużo młodzieży. Rodziny są liczne, przeciętnie wychowuje się w nich powyżej trójki dzieci. Nie ma systemu emerytalnego. O starszych ludzi muszą zadbać ich dzieci oraz wnuki. Wielu obywateli utrzymuje się z gospodarstw, więc dodatkowe ręce do pracy są niezbędne. Zwróciłem też uwagę na religijność Filipińczyków. Jest tam dużo świątyń, a w kościołach można też spotkać psy, leżą w różnych miejscach i nikt ich nie przegania - zaznacza Piotr Widuch.

Pola ryżowe oraz "wiszące cmentarze"

Wielką popularnością cieszą się na Filipinach małe sklepy oraz targi. - Na straganach i targach najpopularniejszy jest cynamon, gałka muszkatołowa. Filipiny słyną jednak z ryżu. Na stoiskach było bardzo wiele rodzajów ryżu i ryb. Rybołówstwo jest bardzo dobrze rozwinięte w tym kraju. Na zawsze zapamiętam smak tamtejszych owoców, który był zupełnie inny niż ten, który znamy, bardziej intensywny - wspomina podróżnik.

Jednym z miejsc, które wywołały szczególne emocje, okazała się Sagada, która słynie z niecodziennych cmentarzy. - Miasto to ma "wiszące cmentarze". Trumny są umieszczane na skałach. Do dziś nie ustalono, dlaczego tak robiono. Jedni uważają, że dlatego, aby dusza zmarłego była bliżej nieba, inni twierdzą, że to sposób na to, by zmarłego nie atakowały dzikie zwierzęta oraz żeby nie był okradany. Warto odwiedzić to miejsce. Trumny znajdują się w grotach oraz są wieszane na wysokich skałach - przekazuje Piotr Widuch.

Zwiedzając Filipiny, nie można zapomnieć o polach ryżowych, które znajdują się w Banaue i Batad. - Te pięknie wyglądające tarasy ryżowe znajdują się na wysokich terenach. Domy są tam budowane blisko siebie, bardzo nisko, aby maksymalnie wykorzystać teren na uprawę ryżu. Są one zapisane na liście UNESCO. Podczas podróży poznaliśmy sztukę uprawy ryżu. Najważniejsze jest tam to, aby  jednym strumieniem wody doprowadzić ją do wszystkich pól ryżowych. Ryż jest tam uprawiany cały rok, w mokrej, żyznej ziemi. Posągi, przedstawiające stworzenia z ukrzyżowanymi rękami, zwane Bululem strzegą tamtejszych pól ryżowych - wspomina Piotr Widuch. Udało nam się zobaczyć, jak wygląda uprawa ryżu, pozyskiwanie go z kłosów - dodaje.

Kolejnym etapem podróży było zwiedzanie wyspy Siargao na Morzu Filipińskim. Tam podróżnicy dotarli samolotem z Manili. - Czas spędziliśmy tam równie aktywnie. Pływaliśmy tam popularnymi, filipińskimi łodziami, zwanymi Bangkami, które wyglądają jak wielkie pająki. Są one bardzo szybkie i stabilne. Warto pojechać na Filipiny, chociażby żeby zobaczyć te wyjątkowe wodne pająki — komentuje podróżnik.

Krzyż Magellana

Nie sposób wymienić wszystkich atrakcji, które Piotr Widuch miał okazję przeżyć oraz miejsce, które zobaczył. Z wielkim entuzjazmem wspomina lasy palm kokosowych, które zastąpiły naturalną filipińską roślinność. Podróżnik miał okazję także zobaczyć Krzyż Magellana, który znajduje się na wyspie Cebu. - Ten legendarny krzyż, jest prawdopodobnie repliką tego, który zostawił tam Magellan. Jest on drewniany, miał być znakiem oddania tych ziem pod opiekę Boga - dodaje mężczyzna.

Jednym z punktów wyprawy było również zwiedzanie wyspy Bohol, która należy do archipelagu Visayan. - Mieliśmy okazję zobaczyć Czekoladowe Wzgórza. Jest to niesamowite pasmo wzgórz, które wznosi się na wyspie. Ta zabawna nazwa jest związana z kolorem, jaki wzgórza przyjmują w czasie pory suchej od lutego do maja. Wyglądają wtedy jak kopce - komentuje podróżnik. Zakończeniem podróży była wyprawa na rafę koralową w pobliżu wyspy Olango oraz zwiedzanie wyspy Sulpa.

W związku z rozpoczynającą się w Polsce pandemią turyści mieli problem z powrotem do kraju, podjęto decyzję o wcześniejszym powrocie do kraju, jednak w ostatniej chwili okazało się, że Lotnisko Chopina w Polsce zostało zamknięte. Wylot z Filipin został przesunięty o kilka dni, cała podróż po Filipinach trwała od 1 marca do 28 marca 2020 roku.

Komentarze

Dodaj komentarz