Ta sama Unia, do której tak bardzo chcą Ukraińcy, Gruzinki, Mołdawianie i całe Bałkany – bo wiedzą, że w każdych czasach jest stabilizatorem i wsparciem. No ale u nas doszliśmy do ściany – Solidarna Polska już wprost mówi o nieoglądaniu się na pieniądze europejskie i szukaniu alternatyw. Głupota czy świadoma dywersja?
Co będzie dalej? Faktycznie jesteśmy po jednej dużej wojnie światowej – bo trudno pandemię i jej gospodarczych skutków nie rozpatrywać w tej kategorii i praktycznie w trakcie drugiej – bo to co dzieje się w Ukrainie już dawno przestało być atakiem jednego kraju na drugi. I powinniśmy w takiej sytuacji zacieśniać relacje ze swoimi europejskimi sojusznikami. To się nie dzieje. I, mimo, że Viktor Orban zawiódł wszystkich na całej linii – okazał się, o czym zresztą pisałem Państwu już dawno – najwierniejszym sojusznikiem Kremla – polski rząd dalej właśnie na nim opiera swoją politykę w ramach Unii. A powinno być dokładnie na odwrót – powinniśmy wskrzesić Trójkąt Weimarski – i jako państwo graniczne z Ukrainą – skłonić Francję i Niemcy do ich większego zaangażowania. Polska siłą swoich obywateli i sytuacją geopolityczną ma wszystkie atrybuty by taką koordynację podjąć. Nie dzieje się tak, bo rząd od siedmiu lat oskarża Niemcy o całe zło tego świata, a w relacjach z Francją postawił nie wiedzieć czemu na Marine Le Pen – kolejną sojuszniczkę Putina w Europie.
Unia Europejska jest gotowa na przyspieszenie – jesteśmy po rocznej „Konferencji o Przyszłości Europy” i głębsza integracja będzie następować. Pytanie, czy z Polską na pokładzie, bo możliwy jest scenariusz, że więzi zawężą tylko kraje zainteresowane dalszą integracją, a Polska czy Węgry będą krajami buforowymi Unii – niby w środku wspólnoty, ale bez większego wpływu na kluczowe procesy decyzyjne – i to na własne życzenie! To wszystko zależy także od państwa – bo najbliższe wybory parlamentarne, będą w istocie właśnie o tym. Warto o tym pamiętać i nie poddawać się kłamliwej propagandzie mediów rządowych.
Komentarze