KT
KT

Hanna Bakuła przyjaźniła się z Agnieszką Osiecką 17 lat. - Ta znajomość nie miała nic ze znajomości dwóch kobiet. Dużo rozmawiałyśmy o tym, co robimy, nie zwierzałyśmy się sobie, bo po co. Ona nie lubiła kwiatów, muzyki, nie lubiła się ubierać, czesać, nosić biżuterii, a ja odwrotnie - komentuje. Artystka ilustrowała piosenki Agnieszki Osieckiej. - Przychodziła do mnie z napisaną piosenką i prosiła, żebym ją namalowała. Miałam pracownię naprzeciwko jej domu, więc widywałyśmy się właściwie codziennie, dzwoniłyśmy do siebie, pisałyśmy listy, które wysyłałyśmy do siebie pocztą. Na wakacjach siedziałyśmy przy jednym stole i pisałyśmy do siebie pocztówki, to była zabawna przyjaźń. Ona była zabawna, pełna życia, chętna do tańca, do spacerów. Nie znała słowa „nie”. Wyjątkiem było to, jak miała zając się dzieckiem lub pójść do lekarza.

Agnieszka była gadułą

Jak się okazuje, Agnieszka Osiecka nie była taka, jak wiele osób o niej pisało – cicha, zamknięta w sobie. - Mówiła bardzo dużo i bardzo chętnie. Osoby, które twierdzą, że ona była cicha, widocznie były złymi rozmówcami. Obie potrafiłyśmy w ogóle nie odezwać się w towarzystwie, jeśli nie było do kogo. Ona była inteligentną gadułą, natomiast przestawała mówić, jak orientowała się, że rozmówca nie nadąża. Na mnie często ludzie też patrzą z przerażeniem - komentuje Hanna Bakuła. Agnieszka Osiecka lubiła mówić, ale nie o sobie. Nie przejmowała się też, co sądzą inni. - Ona nigdy nie mówiła o sobie, miała w sobie zero narcyzmu. Teraz ludzie są niewygadani, jak ktoś złapie rozmówcę, to nie puści, opowie mu całe swoje życie. Wszystko musimy mieć sfotografowane, przejmujemy się wieloma rzeczami. A jej nie obchodziło, co myślą o jej twórczości. Ważne było dla niej napisanie piosenki na serwetce oraz to, żeby została ładnie zagrana. Agnieszka potrafiła założyć różne buty, ale wcale jej to nie obchodziło. Jak więc człowiek musi być pewien siebie, aby nie zwracać uwagi na czyjąś ocenę - podkreśla Bakuła.

- Pamiętam, że Agnieszka kiedyś przyszła do mojej pracowni i powiedziała, żebyśmy jechały zaraz do Kazimierza, do domu jej przyrodniego brata. Pamiętam, że zima była wtedy okropna. Zgodziłam się i pojechałyśmy do tego domu. Było tam bardzo zimno, ale znajdowała się tam wielka, gdańska szafa na okrągłych nogach. Siedziałyśmy w niej i rozmawiałyśmy. Gdy jej brat przyjechał i jedyne co zobaczył, to wydobywający się z niej dym. Zrobiłyśmy sobie tam kawiarenkę, miałyśmy świecę, krzesła, było nam tam cieplej. Jest to zabawna historia. Kto ma teraz takich kolegów? Nikt. Nie miałyśmy wtedy telefonów komórkowych, ale spontaniczny wyjazd to nie był problem. Teraz bez telefonu jest trudniej, nawet nie ma publicznych automatów – wspomina jedną ze wspólnych przygód Hanna Bakuła.

17 lat. Tego się nie zapomina

Hanna Bakuła pamięta również wiele szczegółów z życia Osieckiej. - Potrafiła wyjść z domu i zostawić klucz w zamku, więc trzeba było zmienić zamek, i kupić nowy sprzęt, bo coś skradziono. Zabawne było to, że do niej nie mógł nikt zadzwonić. Telefon w domu odbierała matka, a następnie łączyła Agnieszkę, która miała drugi aparat w swoim pokoju. Ona nie chciała rozmawiać ze wszystkimi. Mogłam do niej dzwonić ja, Maryla Rodowicz, Seweryn Krajewski, Agata i Daniel. Pozostałe osoby, które dzwoniły bez uprzedzenia, dowiadywały się od jej matki, że Agnieszki nie ma i będzie za rok - wspomina Hanna Bakuła.

- Kiedyś zmarzły mi nogi w autobusie, zaczęłam płakać, ponieważ było mi bardzo zimno w nogi. Ona chuchała mi wtedy w stopy – ja zrobiłabym to samo. Ona była szalenie dobrą przyjaciółką, ale obcy ludzie odbierali ją inaczej - podkreśla artystka. - Często zdarzało się tak, że dostawała ode mnie swój portret, powiedziała, że zaniesie go do oprawy, po czym okazywało się, że on wisiał u naszych znajomych, ponieważ im też się podobał. Kiedyś ofiarowała mi kawałek kory drzewa korkowego z Amazonii na którym napisała do mnie list. Teraz ten kawałek znajduje się w Bibliotece Narodowej. Często można było dostać od niej coś, co dało się jej dawniej. Siedemnaście lat się znałyśmy, tego się nie zapomina - dodaje.

Hanna Bakuła zwraca uwagę, że Agnieszka Osiecka wiedziała, co chce osiągnąć, znała się na tym, co robiła. - Uważam, że cała jej kariera to był wielki sukces, bez jakichkolwiek przerw. Kompozytorzy ją lubili. Byłam świadkiem pisania tekstu „Niech żyje bal”. Agnieszka przyniosła mi go do pracowni, miałam go zilustrować. Stwierdziłam wtedy, że to będzie nieudany tekst. Ona popatrzyła na mnie i powiedziała: „Ja tym wygram każdy festiwal”. Maryla Rodowicz przyszła do domu Daniela Passenta wraz z muzyką Seweryna Krajewskiego. Siedziałyśmy we trójkę na kanapie i Maryla to zaśpiewała. To było coś niesamowitego. Agnieszka miała rację.

xxx

Hanna Bakuła: malarka, pisarka, publicystka, absolwentka wydziału malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Od 1981 do 1989 roku mieszkała w Stanach Zjednoczonych. Projektowała w tym czasie kostiumy i scenografie do spektakli Off-Broadwayowych za które dostała nagrodę „New York Timesa”. Laureatka Festiwali Słowiańskich w Nowym Yorku. Malowała liczne portrety pastelami i została nazwana przez krytyków „Witkacym w spódnicy”.

Komentarze

Dodaj komentarz